Nauka jutra

fot. Michał Mutor
fot. Michał Mutor
Rozwiązania proponowane przez startupy z branży EduTech pokazują, że nauczanie na odległość to nie tylko Zoom, Teams czy Classroom. Dziś to cała gama innych rozwiązań, które ułatwiają pracę i nauczycielom, i uczniom.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2020 (63)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Ani Zoom, ani Teams nie były tworzone z myślą o edukacji. To zastosowanie przyszło samo, gdy podczas pierwszej fali pandemii świat pogrążył się w lockdownie, a pozostawieni sami sobie nauczyciele oraz szkoły musieli szybko znaleźć rozwiązania, które pozwolą kontynuować dzieciom i młodzieży naukę. Wideoaplikacje nie rozwiązują jednak wszystkich problemów związanych z nauczaniem. 

Ot, choćby tak banalnej rzeczy, jak klasówka, odrabianie zadań domowych albo dostęp do lektur czy atlasów. Takich rozwiązań można szukać w ofercie EduTechów, czyli startupów nastawionych na łączenie nowoczesnych technologii z edukacją.

Przez lata EduTechy pozostawały w cieniu innych nastawionych na masowego klienta „techów”. Widać to było dobrze po strumieniu gotówki, jaki od inwestorów wyspecjalizowanych w finansowaniu startupów płynął do nowatorskich edukacyjnych firm. Jeszcze w 2016 r. EduTechy od funduszy venture capital pozyskały 3,2 mld dol. Dwa lata później było to już 8,2 mld dol., a w I połowie tego roku kwota inwestycji wyniosła 4,5 mld dol., co pozwala szacować, że w całym 2020 r. może paść rekord. 

Inwestycje w EduTechy napędzała i napędza w tym roku pandemia COVID-19. To, że szkoły w wielu krajach po wakacyjnej przerwie ruszyły w normalnym trybie nie oznaczało, że za jakiś czas nie będą musiały przejść znów na zajęcia zdalne lub hybrydowe. Poza tym są kraje, gdzie nowy rok zaczął się tak, jak skończył się poprzedni – nauką na odległość albo takie, gdzie zdalna edukacja jest sposobem na wyrównywanie szans w zdobywaniu wykształcenia.

Najcenniejszym startupem edukacyjnym jest hinduski Byju’s, który w wartej 500 mln dol. wrześniowej rundzie finansowania wyceniony został na 11,1 mld dol. Natomiast nastawiony na rodzimy rynek Byju’s powstał w 2011 r. i oferuje za pomocą mobilnej aplikacji treści edukacyjne przeznaczone dla uczniów szkół podstawowych i średnich, a również wspiera przygotowanie się do różnych egzaminów, także międzynarodowych.

Bardzo ciekawe, wykorzystujące sztuczną inteligencję rozwiązanie edukacyjne oferuje amerykański startup Bakpax. EduTech, który powstał w końcu 2017 r., przez dwa lata przygotowywał się do wejścia na rynek. Według danych Cruchbase pozyskał w tym czasie od inwestorów 3,7 mln dol. Gotowe rozwiązanie pojawiło się w marcu tego roku, a więc już w czasie pandemii.

Przygotowana przez firmę aplikacja pozwala uczniom wykonywać zlecone przez nauczyciela zadania czy testy – tak jak na normalnych szkolnych lekcjach – na papierze. Po zrobieniu przez ucznia zdjęcia trafiają one do nauczyciela, który może pracę ocenić sam lub zdać się na sztuczną inteligencję, która rozpozna pismo i oceni pracę. Rozwiązanie Bakpax może być integrowane z Google Classroom i Microsoft Teams, a firma zapowiada, że będzie także dostępne dla użytkowników innych popularnych w USA platform.

EduTechy powstają także w Polsce. Są wśród nich szkoły językowe online takie jak Novakid (działa od 2017 r., według Cruchbase od inwestorów pozyskał 2,3 mln dol., w tym 1,5 mln w styczniu 2020 r.) czy nastawiony na wsparcie nauczycieli Wisdy (działa od 2019 r.), który oferuje im możliwość przeprowadzania i oceniania testów „papierowych” i online.

Jak to w świecie startupów bywa, nie wszystkie projekty – nawet te dobrze zabezpieczone finansowo – obronią się i przetrwają. Można być jednak pewnym, że za sprawą pandemii stworzone przez EduTechy rozwiązania staną się trwałymi narzędziami w edukacji.

 

My Company Polska wydanie 12/2020 (63)

Więcej możesz przeczytać w 12/2020 (63) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ