Reklama

Białe złoto

Fot. Piotr Drożdż
Fot. Piotr Drożdż / Aleksander Partyka
Jeździcie na nartach lub snowboardzie? No to zabieramy was tam, gdzie kończą się kolejki do wyciągów, a na stok wychodzi się z pokładu helikoptera.
Reklama

Zapomnijcie o zatłoczonych parkingach w Białce Tatrzańskiej czy staniu pół godziny w kolejce do gondoli. Luksus w górach definiowany jest dziś przez dwa słowa: prywatność i personalizacja. To może oznaczać np. osobistego ski butlera, który dba o twój sprzęt choćby na czas ogrzane buty narciarskie, kameralny chalet na stoku alpejskiego stoku czy ręcznie robione, niepowtarzalne narty. To także gwarancja świetnych tras, o których przeciętny turysta może tylko pomarzyć.

Jak zauważa raport „Luxury Travel Market”, przygotowany przez Allied Market Research, turystyka luksusowa jest jednym z najszybciej rosnących sektorów, a segment zimowy ewoluuje w stronę doświadczeń ultraexclusive. Oznacza to, że płaci się nie tyle za sam zjazd, co za doświadczenie szusowania po sztruksowym, świeżo wyratrakowanym stoku, w ciszy, na sprzęcie, który jest inżynieryjnym dziełem sztuki.

Światowa mapa prestiżu

Dla polskiego przedsiębiorcy narty to już nie tylko sport, ale przestrzeń do budowania relacji, ale też testowania charakteru i regeneracji na najwyższym poziomie. Wielu ekspertów porównuje hype na narty i snowboard do gorączki golfa, czyli ukochanego sportu biznesmenów z USA. Jeśli spojrzeć na to w ten sposób stok Courchevel 1850 jest odpowiednikiem turnieju golfowego Masters w Augusta National. To francuski kurort w Trzech Dolinach, który od lat plasuje się na pierwszym miejscu w rankingach najdroższych miejsc na świecie.

To tutaj znajduje się największe zagęszczenie hoteli pięciogwiazdkowych (tzw. palace status) na metr kwadratowy śniegu. Jak podaje serwis rezerwacyjny Holidu w swoim zestawieniu najdroższych kurortów narciarskich, ceny w szczycie sezonu w Courchevel potrafią przyprawić o zawrót głowy. Tydzień w luksusowym chalet (drewnianej rezydencji) dla kilku osób to wydatek rzędu od 50 do nawet 250 tys. euro. Przykładem może być słynny hotel Cheval Blanc należący do koncernu LVMH (właściciela Louis Vuitton czy Moët & Chandon). Tu luksus jest wszechobecny – od pościeli z egipskiej bawełny po prywatnych kamerdynerów, którzy rozgrzewają buty narciarskie przed wyjściem gościa na stok na specjalnych ogrzewaczach.

Narciarstwo od dawna przestało być wyłącznie sportem zimowym. – Stało się raczej opowieścią o stylu życia, możliwościach i aspiracjach – mówi Aneta Mazurek, strateg komunikacji marek premium. Narty bardzo często oznaczają dziś Alpy, zagraniczne kurorty, wysoką jakość obsługi i infrastrukturę, która ma zapewnić komfort niezależnie od warunków pogodowych. – Ten kontekst sprawia, że narciarstwo naturalnie kojarzy się z prestiżem, nawet jeśli dla wielu osób jest przede wszystkim formą aktywnego wypoczynku. W przeciwieństwie do sportów dostępnych lokalnie, narty wymagają logistyki, planowania i środków finansowych, a to automatycznie buduje ich wizerunek jako aktywności dla osób bardziej zamożnych. Narciarstwo stało się więc symbolem zimowego urlopu zaplanowanego z rozmachem, gdzie liczy się nie tylko sama jazda, ale jakość całego doświadczenia – wyjaśnia ekspertka.

Innym bastionem starego pieniądza jest szwajcarskie Gstaad. To miejsce, które od dekad...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 1/2026 (124)

Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama