Reżyserzy algorytmów
z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2026 (124)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Sam zaczynałem od klasycznej architektury: makiety, korekty, godziny spędzone nad jedną kreską na rysunku. Dość szybko okazało się, że największym problemem nie jest sam projekt, lecz czas potrzebny na to, by wszyscy dookoła – w szczególności inwestor – zrozumieli, czy dana działka w ogóle ma sens. Ten etap, pełen niepewności i przegadanych spotkań, okazał się idealnym polem do zautomatyzowania. Przez lata badań pracowaliśmy nad tym, jak przełożyć intuicję architekta oraz dane urbanistyczne i architektoniczne na język algorytmów generatywnych. Zwieńczeniem było rozwiązanie (opatentowane w USA), które pokazało, że komputer może w kilka minut wygenerować tyle sensownych wariantów, ile człowiek narysowałby w kilka tygodni. W pewnym momencie stało się jasne, że to nie może zostać tylko w formie teoretycznego przełomu – tak narodziła się droga do idei, która przyświeca OutlineAI.
Dzięki temu dziś, gdy włączamy naszą aplikację, scenariusz wygląda zupełnie inaczej niż kiedyś. Zamiast jednej koncepcji przesyłanej w PDF, inwestor dostaje cały wachlarz opcji: różne konfiguracje hal, układów magazynowych, dojazdów, docków, a do tego symulacje wpływu każdej decyzji na koszty, przepustowość i potencjalny zwrot. Co ważne, to już nie jest tylko ładna wizualizacja, lecz podstawa do decyzji. W tym miejscu sztuczna inteligencja przestaje być gadżetem, staje się realnym uczestnikiem procesu decyzyjnego w firmie.
Najczęściej pada wtedy pytanie: „Czy AI zastąpi architektów?”. Odpowiedź, którą lubię, brzmi: AI zastąpi część pracy architektów, ale wyłącznie tych, którzy całe życie chcą rysować to samo. Dla pozostałych otwiera się nowa rola – kuratora decyzji podejmowanych przez algorytm, tłumacza między światem danych a światem biznesu i użytkowników.
Wygląda to zupełnie inaczej niż stereotypowa pracownia sprzed lat. Młody architekt nie ślęczy nad jedną wersją, tylko definiuje założenia – budżet, intensywność zabudowy, preferowany miks funkcji, ograniczenia środowiskowe – a następnie uruchamia algorytm generujący setki wariantów zgodnych z założonymi ramami. Zamiast szkicować kolejną korektę, spędza czas na rozmowie z klientem o tym, który scenariusz najlepiej wpisuje się w jego strategię biznesową.
Ta zmiana roli nie dotyczy zresztą wyłącznie architektów. W każdej branży są dziś procesy, które wyglądają podobnie – tygodnie analiz, raportów, konsultacji, a wszystko po to, by na końcu podjąć decyzję, którą dałoby się wstępnie zweryfikować w kilka minut, gdyby tylko mieć odpowiednie dane i narzędzia generatywne.
Dlatego warto, by każdy przedsiębiorca zadał sobie kilka prostych pytań. Przykłady? Które decyzje w mojej firmie są dziś bolesne, bo wymagają długich analiz i powtarzalnych przeliczeń scenariuszy? Gdzie marnuję tygodnie na coś, co dałoby się policzyć w minuty, gdybym pozwolił algorytmowi wygenerować dla mnie kilkaset wariantów, zamiast poprosić zespół o trzy? I tak dalej, i tak dalej.
Przewaga konkurencyjna nie będzie wynikała z samego faktu posiadania w swoich zasobach narzędzi AI. Różnicę zrobi to, kto pierwszy odważy się oddać algorytmom realny fragment procesu decyzyjnego, a nie tylko dopisywać je do strategii jako modne słowo. Paradoks polega na tym, że największą wartością nie są same te warianty, lecz człowiek potrafiący zadać algorytmowi właściwe pytanie i ma odwagę wybrać scenariusz wynikający z liczb, nawet jeśli jest sprzeczny z intuicją branży.
Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.