Restauracyjne sztuczki
z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2022 (76)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Stąd tak przyjemnie posiadać towary drogich marek, bo mało kogo stać na taką ekstrawagancję. Te przykłady można uznać za komunały, ale to jedna z najważniejszych zasad biznesowych. Nieważne jakie coś jest, ważne jak jest postrzegane. A w postrzeganiu przez nas świata ważniejsza jest psychologia a nie logika. Stąd 2x2 daje czasem więcej niż 4.
Chilijski okoń morski to dość drogi przysmak serwowany w drogich restauracjach. Jest popularny wśród koneserów dzięki delikatnemu białemu mięsu, nazywanym wręcz „białym złotem”. Ryba ta to tak naprawdę znany od lat antar patagoński. Kto jednak zapłaci krocie za antara? Rozumiał to amerykański przedsiębiorca Lee Lentz, który to poszukiwał w Chile ryb, które mógłby wprowadzić do restauracji w Stanach Zjednoczonych. Tak natrafił na „dorsza z głębin”, czyli właśnie antara. Lentz spróbował usmażonej ryby i stwierdził, że jest niezbyt dobra, pozbawiona wyrazistego smaku. Uznał jednak, że maślany biały miąższ i brak rybnego posmaku pomoże mu sprzedać antara jako produkt premium. I w ten sposób narodził się chilijski okoń morski – luksusowa ryba z Chile.
Taki rebranding ryb jest dość powszechny. Żabnicę pierwotnie nazywano goosefish, czyli gęsią rybą, gardłosza pomarańczowego slimhead, czyli oślizgłą głową, a jeżowce były kiedyś określane mianem whoore’s eggs, czyli jaj dziwki. Ten trik wykorzystują najczęściej restauracje, gdzie tworzone są najmocniejsze skojarzenia. Stek nie jest zwykłym stekiem, jest soczystym stekiem z Argentyny, jeżowce, czyli jaja dziwki, to „najlepsze smaki morza w małej pigułce”.
Siła skojarzeń bywa też dewastująca. Marka Burberry parę lat temu przeszła kryzys wizerunkowy, kiedy to czapeczki w słynną kratę zaczęli nosić dresiarze i boiskowi chuligani (najczęściej nosili podróbki). Doszło nawet do tego, że do klubów nie wpuszczano gości ubranych w płaszcze tej marki. Tabloidy rozpisywały się o upadku marki i właściwie nie było już nadziei na to, że brand wróci do swojej historycznej świetności, a nawet, że utrzyma się na rynku. Udało się to dopiero, kiedy marka wycofała ze sprzedaży słynną czapkę, a liczba „kraciastych” produktów spadła o kilkadziesiąt procent. Krata pojawiła się na podszewce, a nie jako materiał wierzchni. Do tego doszła współpraca z Kate Moss jako ambasadorką marki. Trochę to trwało, ale dziś Burberry uznawane jest za makrę-ikonę.
Twórcy gier, tacy jak nasz okładkowy bohater Łukasz Dębski, też zdaje się, że wiedzą, jak ważne jest właściwe doświadczenie. I tu ciekawostka. W symulatorach, takich jak stworzony przez jego zespół Cooking Simulator, nie musisz zbudować idealnej, bardzo realistycznej kuchni, by wciągnąć gracza w dobrą zabawę. Nawet lepiej, kiedy ona jest trochę niedoskonała. Ważne, że możemy w niej zrobić, co chcemy, możemy przyrządzić wspaniałe danie z chilijskiego okonia morskiego, możemy też ją spalić. Bez konsekwencji. Nikt nas nie zwolni z pracy, nikt nie ochrzani. Po prostu robimy to, na co mamy ochotę.
Więcej możesz przeczytać w 1/2022 (76) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.