Serial, czyli sens życia

Igor zalewski
Igor Zalewski / Fot. mat. pras.
Co większość z nas robi po pracy? Młodzi balują, a starsi oglądają seriale. Chociaż podobno teraz mniej młodych baluje, przez co kłopoty ma branża alkoholowa, a także Las Vegas. Chciałoby się powiedzieć za Cyceronem: O tempora, o mores! Co za czasy, co za obyczaje. Ta dzisiejsza młodzież: nie pije, nie gra w ruletkę. Wstyd. Gdzie byli rodzice?

Czyli jak widać, coraz więcej dróg prowadzić przed ekran, na którym można obejrzeć serial. Serial to forma, która dopasowała się do naszych czasów idealnie. Wadą seriali było – kiedyś – to, że trzeba było czekać cały tydzień na nowy odcinek. Ale dzisiaj możesz sobie człowieku zrobić maraton kilku sezonów „Breaking Bad” w jeden weekend. Streaming uczynił z serialu króla kultury i rozrywki. Tak jak XIX w. był czasem wielotomowych powieści – bo co można było robić przez długie zimowe wieczory w dworku na zadupiu – tak XXI w. jest wiekiem seriali.

Co i gdzie obejrzeć – to jeden z głównych tematów kulturalnych ludzi. Zarówno w mediach społecznościowych, jak i podczas całkowicie realnych spotkań towarzyskich. Ludzie polecają sobie odcinkowe dzieła, bo pusty, niewypełniony niczym wieczór to coś prawdziwie przerażającego. Bez Netfliksa czy innego Apple TV można popaść w egzystencjalne lęki, bo dzisiaj nie umiemy się już nudzić. Przy czym to nie jest dziaderskie narzekanie, że kiedyś to było lepiej, a ludzie czytali książki. Nie, od zawsze esencją ludzkiej kultury jest dobrze opowiedziana historia, a czy ma ona formę gawędy przy ognisku, papierowej cegły czytanej przy lampie naftowej czy serialu puszczanego na ekranie wielkości ściany – to już rzecz drugorzędna. Słuchanie/oglądanie opowieści to nasza pierwotna potrzeba, więc nie ma co się z niej nabijać. Podobnie jest z plotkami – jeśli ktoś gardzi plotką, to gardzi człowieczeństwem. Język – jak twierdzą ewolucjoniści – powstał właśnie po to, by sobie plotkować o innych naczelnych ze stada. Więc szanujmy plotki.

Ale powracając do głównego tematu – to truizm, że seriale są coraz lepsze. Może kiedyś słowo serial kojarzyło się z kiepskim scenariuszem, schematem, nędznym aktorstwem oraz małym budżetem, jednak te czasy bezpowrotnie minęły. Produkcja wieloodcinkowych filmów to dzisiaj wielki przemysł skupiający najlepszych scenarzystów i aktorów. Seriale i kino wymieniły się miejscami. To filmy kinowe, naszpikowane efektami specjalnymi i przeznaczone dla nastolatków, są dzisiaj tą „niższą półką”. Seriale są często znacznie bardziej wyrafinowane i skomplikowane niż kinowe blockbustery.

Zatem nie zamierzam się snobistycznie krzywić i prychać, że seriale są dla prostaków. Mam swoje ulubione, co gorsza mam takie, które mogę oglądać po wielokroć, bo wciąż mnie bawią. Do tej pory miałem tak tylko z książkami Edmunda Niziurskiego. Ale przyznajcie – czyż zapuszczenie korzeni w wykreowanym świecie, który lubicie, wypełnionym przez ciekawe postaci nie rodzi w nas specyficznego poczucia bezpieczeństwa? Z dobrym serialem jest jak z cudownym dniem, który nie powinien nigdy się kończyć. Ale się...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 9/2025 (120)

Więcej możesz przeczytać w 9/2025 (120) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ