Reklama

Podróż do przeszłości

Marek Sosenko
Marek Sosenko prezentuje tkaninę art déco. Po prawej Wiktor Cyrny, autor artykułu / Fot. Bożena Sosenko
Krakowski kolekcjoner Marek Sosenko udowadnia, że biznes może ocalić fragmenty narodowego dziedzictwa. Jego antykwariat nieraz stawał się przedsionkiem do muzealnych zbiorów. W cyklu My Company Design odwiedzamy ojca ruchu kolekcjonerów.
Reklama

Okna antykwariatu, który marszand Marek Sosenko prowadzi wraz z żoną Bożeną i córką Katarzyną, wychodzą na tętniący życiem Rynek Główny w Krakowie. Przez szybę zagląda słynna rzeźba Mitoraja, a hejnał z Wieży Mariackiej podkłada nuty do historii o twórcach dizajnu, artystach, projektantach czy najlepszych przedstawicielach rzemiosła.

Na początek pytam o najcenniejsze przedmioty w kolekcji Marka Sosenki. Już sam ich opis rozpala wyobraźnię. – Każdy kolekcjoner próbuje uciec od tego pytania, bo trudno wybrać, co w kolekcji jest najcenniejsze. Dla mnie te przedmioty mają ogromną wartość historyczną i czasem żartuję, że nie chcę wyróżniać jednych, by inne nie czuły się poszkodowane – nadmienia Marek Sosenko. Po czym przyznaje, że kilka z nich zajmuje w kolekcji, a raczej w jego sercu szczególne miejsce. To m.in. oprawiony w deski rękopis koptyjski z XIII w., hiszpański sepet z XVI w. (ekskluzywny mebel na kosztowności) wysadzany lazurytami, agatami i innymi kamieniami półszlachetnymi, Szopka Królowej Bony, Teatrzyk Stanisława Augusta Poniatowskiego z silnikiem napędzającym marionetki, unikatowe obrazy m.in. Jana Nepomuca Głowackiego czy Saturnina Świerzyńskiego, ale również wiele wyjątkowych dzieł bardziej współczesnych twórców, takich jak Szopka Zofii Stryjeńskiej.

– Zawsze doceniałem takie niepowtarzalne przedmioty spod ręki artystów – wylicza Marek Sosenko i zapewnia, że to nie koniec, bo o największych skarbach po prostu nie może mówić, obawiając się o ich bezpieczeństwo.

Galerą po tysiącletnie skarby

Antykwariat mieści się na piętrze w jednej ze staromiejskich kamienic. Ściany zdobią freski, a wnętrza od podłogi po sufit wypełniają piękne przedmioty. Czuję się niczym w gabinecie Indiany Jonesa, planującego kolejną podróż w poszukiwaniu zaginionych artefaktów. Model statku, hiszpańskiej galery stojącej tuż przy klawiaturze mojego komputera, tylko pogłębia ten efekt. Otaczają nas meble z różnych epok, sekretarzyki z jesionowego drewna, cenne srebra, miśnieńska i ćmielowska porcelana, ceramika huculska, secesyjne szkła spod ręki paryskich twórców i niezliczone złote elementy sztuki użytkowej od zegarów, przez lustrzane ramy toaletek i zwierciadeł, rodem z królewskich komnat, po puzderka, szkatuły i kasetony.

Marek Sosenko zabiera mnie w podróż, opowiadając o wybranych eksponatach. Te anegdoty można podzielić na dwie części: pierwsza to sama relacja związana z pochodzeniem i historią przedmiotu, druga dotyczy sposobu jego pozyskania. I to właśnie ta kolejna nierzadko jest pełna zwrotów akcji, zabawnych scen, a niekiedy tajemnic czy nietypowego zrządzenia losu. – Jeden z największych skarbów w mojej kolekcji pochodzi z samego początku poprzedniego tysiąclecia [to jeden z tych, o których nie możemy wspomnieć w tekście – od red.]. Właścicielka tego przedmiotu...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 11/2025 (122)

Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama