Ucieczka w analogowość

Oczywiście, nikt mi pistoletu do skroni nie przystawiał. Ale niestety prawda jest taka, że jeżeli chcesz coś wiedzieć szybko, musisz obserwować X. Jeśli chcesz wiedzieć, o czym ludzie dyskutują, musisz obserwować X. Jeśli chcesz wiedzieć o rzeczach, których ze zwykłych mediów się nie dowiesz, musisz obserwować X.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się znacznie gorszej kloaki. Owszem ludzie się tam kłócą, wyzywają i grillują, ale jeśli nie wchodzi się w komentarze, można uniknąć tego syfu. X niestety okazał się wciągający. Można skrolować w nieskończoność i jeszcze udawać przed sobą, że robi się coś pożytecznego, bo to naprawdę niezłe źródło informacji. Acz oczywiście, chcąc nie chcąc, człowiek dużo dowiaduje się też o Żydach i trujących właściwościach szczepionek.
Obcowanie z platformą X sprawiło, że rozrosło się to, co chciałem ograniczyć. Czyli obcowanie z telefonem. Smartfon właściwie wrósł mi w rękę, jak jakiemuś człowiekowi przyszłości z dystopijnych filmów SF. Od ekranu bolą oczy, robi się niedobrze, człowiek jest zmęczony, a jednak trudno się od niego oderwać, bo rodzi to dziwaczne uczucie, jakby istniało się trochę mniej. Na pewno to znacie, a jeśli nie to zazdroszczę.
Ze zdumieniem zauważyłem u mnie specyficzną obronę przed tym elektronicznym zmęczeniem. Oczywiście najprościej byłoby czytać książki, ale wiecie – wtedy telefon jest tuż obok i jakoś tak sam z siebie wpada ci w ręce, właściwie bez twojego udziału, albo z udziałem, kiedy co prawda nic się nie dzieje, ale chcesz mieć absolutną pewność i sprawdzasz, czy nie ma jakiegoś SMS-a informującego o rodzinnej tragedii. Uff, nie ma.
Na szczęście – brzmi to dziwnie – są momenty, kiedy nie możesz czytać książki. Ale możesz jej posłuchać. Na przykład w samochodzie, na siłowni albo podczas spaceru z psem. Zauważyłem, że wybieram bardzo specyficzny typ literatury. Otóż taki, który dzieje się w czasach… analogowych. Zero jakiejkolwiek rzeczywistości wirtualnej, telefony z tarczą albo jeszcze lepiej na korbkę, żadnych loginów, haseł i portali społecznościowych.
Ta ucieczka od cyfrowości na wiele miesięcy przybrała dla mnie postać inspektora Maigreta. Z dzieciństwa pamiętałem jakieś seriale o tym paryskim policjancie. A jego twórca Georges Simenon (swoją drogą to nieoczywiste, że belgijski pisarz tworzy ikoniczną postać francuskiego gliny) miał dryg do snucia kryminalnych opowieści. Zanurzyłem się więc w tym analogowym świecie i czerpałem specyficzną rozkosz z tego, że Maigret czytywał poranne gazety. A gdy śledził jakieś wydarzenia kupował także popołudniówki, a nawet (nie wiedziałem, że coś takiego było!) wydania wieczorne. Gdy musiał się z kims szybko skontaktować, wchodził...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 10/2025 (121) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.