Cena ropy. Nie jest źle, ale w przypadku wojny przebijemy 100 dolarów za baryłkę
Teheran postawił twarde ultimatum, fot. ShutterstockInwestorzy ze spokojem reagują na bezprecedensową napaść Iranu na Izrael. Dolar i ropa minimalnie tanieją, rynkom akcji daleko do paniki. Przede wszystkim dlatego, że eskalacja napięcia była szeroko oczekiwana. Już w piątek indeksy giełdowe na Wall Street nurkowały, dolar w relacji do głównych walut wspinał się na wielomiesięczne szczyty, a ceny uncji złota po raz pierwszy w historii na moment przekroczyły 2430 USD. Notowania ropy Brent w minionych dniach krążyły wokół 90 USD, stopniowo odzwierciedlając rosnące napięcie na Bliskim Wschodzie.
Ograniczone straty po stronie Izraela i brak ofiar śmiertelnych sprawiają, że rynki kurczowo trzymają się nadziei na opanowanie zagrożenia. Sytuacja cały czas jest jednak płynna, nie można wykluczyć zdecydowanej odpowiedzi Izraela prowadzącej do otwartego konfliktu. W takiej sytuacji należałoby oczekiwać silnego rajdu cen ropy, turbulencji na giełdach oraz wzmożonego popytu na złoto. Na rynku walutowym w takich momentach niepodzielnie króluje dolar, który ostatnio ma za sobą także rozgrzaną gospodarkę i rozpędzoną inflację. Uwzględniając jedynie czynniki fundamentalne, fintech Cinkciarz.pl uważa, że kurs dolara nie powinien zadomowić się powyżej 4 zł. Czarny scenariusz otwartego konfliktu na Bliskim Wschodzie wywracałby taką ocenę do góry nogami i masowo popchnął inwestorów ku bezpiecznemu USD.
Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji ostatnie ataki będą mieć największy wpływ na rynek ropy naftowej. Iran w minionych latach zdołał odbudować wydobycie, które szacowane jest obecnie na niemal 3,5 mln b/d odpowiadających 3,3 proc. światowej produkcji. Popyt i podaż surowca już w pierwszej części roku były w kruchej równowadze. Groźba ograniczenia dostępności irańskiej ropy wymaga uwzględnienia w cenach dodatkowej premii za ryzyko geopolityczne.
Samo zaostrzenie zachodnich sankcji i bardziej skrupulatne egzekwowanie dotychczasowych może popchnąć rynek ropy ku deficytowi. Realną groźbą może być także zablokowanie przez Iran Cieśniny Ormuz stanowiącej wąskie gardło w globalnym transporcie morskim surowców energetycznych, przez które przechodzi blisko 20 proc. ogólnoświatowej konsumpcji. Fintech Cinkciarz.pl spodziewa się, że kurs Brent w dalszej części roku będzie utrzymywał się powyżej 84 USD/bbl, ale w wypadku wojny notowania ropy poszybują powyżej 100 USD.