Od memecoina do stablecoina - jak zmienia się portfel polskiego inwestora
z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2026 (124)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jak przystało na waluty, zacznijmy od liczb. W oficjalnych komunikatach ogłosiliście przekroczenie progu 300 mln użytkowników na świecie. To liczba równa bazie subskrybentów Netflixa. Co ten wynik mówi nam o kondycji rynku?
Łukasz Pierwienis: To dla nas fenomenalna wiadomość, bo nie ukrywam, że osiągnięcie tej liczby jeszcze w tym roku było naszym wewnętrznym celem. To przede wszystkim świadectwo globalnego zaufania.
Najciekawiej wygląda jednak dynamika tego wzrostu. Zdobycie pierwszych 100 mln użytkowników zajęło nam pięć lat. Natomiast ostatnia, trzecia setka dołączyła do nas w około półtora roku. Jesteśmy optymistami co do czwartej setki.
Te dane pokazują szerszy kontekst: rynek aktywów cyfrowych staje się właśnie masowy pod względem liczby uczestników. Statystycznie 1 na 27 osób na naszej planecie jest już częścią ekosystemu Binance. Rynek tradycyjny i cyfrowy zaczynają się przenikać, tworząc nową jakość finansów. Cieszymy się, że jako lider branży możemy zwiększać inkluzywność finansową, bo nie każdy na świecie ma dostęp do nowoczesnej bankowości, a dzięki platformom takim jak nasza zyskuje dostęp do globalnej infrastruktury.
Wspomniałeś o globalnej skali, ale spójrzmy na nasze podwórko. Według raportu Chainalysis Polska notuje 50-procentowy wzrost wdrożenia kryptoaktywów r/r. Co stoi u nas za tak gwałtownym przyspieszeniem?
Ł.P.: Polscy użytkownicy są wyjątkowi na tle Europy. W wielu krajach zachodnich rozwój aktywów cyfrowych jest wspierany przez jasne regulacje i dialog z instytucjami. W Polsce wciąż nie mamy specjalnej ustawy, a mimo to stopień wdrożenia (dotyczący indywidualnych użytkowników) jest jednym z najwyższych na kontynencie. To fenomen – brak wsparcia instytucjonalnego nie hamuje oddolnego popytu.
Wynika to z naszej mentalności. Polacy są otwarci na nowinki technologiczne, mamy świetny kapitał ludzki w IT, ale też lubimy gonić „zachodniego króliczka”. Jako społeczeństwo chcemy się bogacić.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że giełdy dostosowują się do lokalnych potrzeb. Wprowadzenie przez Binance możliwości zakupu krypto za pomocą BLIK-a, w modelu one-click buy, niesamowicie obniżyło próg wejścia. Już od 30 zł można mieć ekspozycję na bitcoina.
Jak duża jest więc rzeczywista skala tego rynku w Polsce?
Ł.P.: Szacunki są różne, ale nawet z Ministerstwa Finansów dochodzą sygnały, że liczba ta może się zbliżać do 6 mln. Biorąc pod uwagę nasze dane i raporty zewnętrzne, przedział między 5 a 6 mln użytkowników wydaje się jak najbardziej realny.
Aby zrozumieć skalę, zestawmy to z tradycyjną giełdą. Według danych GPW mamy w Polsce nieco ponad 2 mln rachunków maklerskich. Rynek krypto, który rozwija się od kilkunastu lat, jest już w Polsce trzykrotnie większy pod względem liczby użytkowników niż tradycyjny rynek kapitałowy. To potężna dysproporcja.
Natalio, przez lata kryptowaluty kojarzyły się głównie z „dziką spekulacją”. Czy przy tak masowej skali to się zmienia? Czy w 2026 r. krypto zacznie być użyteczne na co dzień?
Natalia Kosińska: Zdecydowanie. Rok 2026 będzie kluczowy właśnie pod kątem użyteczności, czyli real use cases. Odchodzimy od typowego tradingu i spekulacji w stronę codziennych zastosowań. Widzimy to po naszej usłudze Binance Pay. Liczba sprzedawców akceptujących płatności krypto wzrosła z kilkunastu tysięcy pod koniec zeszłego roku do około 20 mln obecnie. To gigantyczny skok.
Ludzie chcą płacić kryptowalutami za zakupy spożywcze czy przedmioty codziennego użytku. Świat tradycyjnych finansów też to widzi – w Singapurze powstają instrumenty pochodne na bitcoina, w Polsce pojawiają się pierwsze ETF-y dające ekspozycję na ten rynek. To już nie jest nisza dla geeków.
W kontekście raportu „W co inwestować” muszę zapytać o produkty. Nie każdy chce spekulować na kursie bitcoina. Jakie opcje ma inwestor szukający mniejszego ryzyka lub pasywnego dochodu?
N.K.: Nasza oferta jest wielopoziomowa. Dla osób, które nie chcą śledzić wykresów 24/7, mamy produkt Binance Earn. Pozwala on subskrybować posiadane aktywa – na przykład bitcoina czy stablecoiny (cyfrowe odpowiedniki walut fiat, np. dolara) – na określony lub nieokreślony czas. W zamian użytkownik otrzymuje nagrody, co działa trochę jak odsetki. To forma pasywnego inwestowania: kryptoaktywa pracują na nas, niezależnie od ich wyceny rynkowej.
Dla osób, które chcą inwestować regularnie, mamy usługę cyklicznej konwersji, w ramach której możemy automatycznie i w stałych odstępach czasu wymieniać wybrane aktywa, na przykład złotówki lub stablecoiny, na kryptowaluty. To prosta forma strategii dollar cost averaging, zmniejszająca wpływ wahań cen i pozwalająca nam budować portfolio krok po kroku.
Dla zaawansowanych graczy przywróciliśmy margin trading, czyli handel z dźwignią. Umożliwia on otwieranie pozycji długich i krótkich z lewarem do 10x, co pozwala realizować agresywniejsze strategie.
A gdzie w tym wszystkim umieścić stablecoiny?
N.K.: Rok 2025 został okrzyknięty rokiem stablecoinów. Ich kapitalizacja przekroczyła 300 mld dol., a wolumeny transakcyjne wielokrotnie przewyższają te generowane przez gigantów takich jak Visa czy PayPal. Są one bezpieczną bramą do świata krypto – oferują stabilność kursu (powiązanie 1:1 np. z dolarem), a jednocześnie pozwalają korzystać z benefitów blockchaina, jak choćby wyższe oprocentowanie w ramach produktów Earn, sięgające czasem 5–10 proc., co jest trudne do uzyskania na tradycyjnych lokatach.
Wspomniałaś o bezpieczeństwie. Nowi użytkownicy często boją się wpadki na ryzykownych projektach, tak zwanych memecoinach. Jak chronicie inwestorów przed „minami”?
N.K.: Jako największa giełda na świecie czujemy ogromną odpowiedzialność rynkową i społeczną. Proces listowania (wprowadzania) nowego projektu na Binance jest obwarowany niezwykle restrykcyjnymi wymogami. Chcemy mieć pewność, że projekt niesie realną wartość. Obok selekcji jest edukacja. Binance Academy oferuje darmowe materiały po polsku – od poziomu podstawowego po zaawansowany. Mamy też społeczność Binance Angels – wolontariuszy, pasjonatów, którzy pomagają nowym użytkownikom zrozumieć ten świat. Nie chcemy, by ludzie rzucali się na głęboką wodę bez kapoka.
Na koniec spójrzmy w przyszłość. Bitcoin zaliczył w 2025 r. korektę, spadając ze szczytów. Czy w 2026 r. wrócimy do rekordowych wycen?
Ł.P.: Korekta na rynku krypto pokrywa się z tym, co widzimy na rynkach tradycyjnych, zwłaszcza w sektorze technologicznym i AI. Korelacja między tymi światami jest dziś bardzo silna z uwagi na obecność dużych funduszy inwestycyjnych w obu sektorach.
Są różne teorie. Jedni wieszczą okres stabilizacji, inni uważają, że głębsze spadki historycznie poprzedzały największe wzrosty. Ja jestem optymistą. Widzimy, że fundusze nie uciekają z rynku. Przeciwnie – po spadkach wiele instytucji zaczęło ponownie skupować bitcoina, traktując niższe ceny jak okazję w stylu Black Friday.
Jakie są plany Binance na Polskę w nadchodzącym roku?
Ł.P.: Polska pozostaje dla nas rynkiem priorytetowym – jesteśmy w europejskim TOP3. Kluczowe będzie uzyskanie licencji MiCA w innej jurysdykcji unijnej.
Planujemy dalsze upraszczanie procesów KYC (weryfikacji tożsamości) – marzy mi się integracja z mObywatelem, by onboarding był błyskawiczny i bezpieczny. Będziemy też rozwijać lokalne metody płatności i ofertę produktową. Mamy nadzieję, że 2026 r. przyniesie w Polsce „odkorkowanie” legislacyjne. Jeśli tak się stanie, jesteśmy gotowi wspierać nie tylko inwestorów indywidualnych, ale i partnerów instytucjonalnych w budowie nowoczesnego, polskiego rynku cyfrowych aktywów.
Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.