Bilans musi być dodatni

Debata My Company Polska
Debata My Company Polska
W 2018 r. liczba godzin przepracowanych przez człowieka w kluczowych branżach przemysłu wynosiła 71 proc. W przyszłym roku ten współczynnik spadnie do 58 proc., bo coraz więcej pracy będą wykonywały roboty. By przetrwać w tym świecie, trzeba mieć odpowiednie kompetencje – mówili uczestnicy debaty Kompetencje przyszłości na rynku pracy dzisiaj i do 2030 r.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2021 (74)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Czym są kompetencje przyszłości i które są najważniejsze, bo w różnych zestawieniach możemy znaleźć odmienne kompetencje. Spróbujmy może je najpierw zdefiniować.

Dr Paweł Poszytek, dyrektor generalny FRSE: Rzeczywiście, świat biznesu i świat przemysłu oraz świat szeroko rozumianego HR czy zarządzania ludźmi – każdy z nich ma swoje zestawienia kompetencji przyszłości i nazywa je inaczej. Stąd w wielu opracowaniach znajdziemy różne kompetencje przyszłości. To oczywiście stanowi pewien problem, bo pomiędzy tymi światami tworzą się podziały, które dziś trzeba zasypywać. 

Jako wspólną platformę widzę dziś taką grupę czterech obszarów kompetencji przyszłości. To kompetencje cyfrowe (czyli wszystko co związane ze światem technologii, ale dla wielu grup te obszary będą różne). Potem kompetencje społeczne, które są związane z radzeniem sobie z stresem, wyzwaniami czy z np. komunikacją w grupie międzynarodowej czy interdyscyplinarnej, kiedy to różne osoby muszą przekraczać granice swojej wiedzy. Do tego dochodzi wyzwanie komunikowania się ze sztuczną inteligencją. Kolejną grupą są kompetencje kognitywne związane z łączeniem różnej wiedzy oraz kompetencje przywódcze. Każdy kto będzie przewodził nawet małej grupie, będzie musiał mieć te umiejętności.

Grzegorz Kądzielawski, wiceprezes zarządu Grupa Azoty: Z doświadczenia Grupy Azoty widzimy, że to istniejące kiedyś przeświadczenie, że w jednym zawodzie, w jednym zakładzie będziemy zatrudnieni do emerytury już odeszło do lamusa. Obecne wyzwania gospodarki, zmiany technologiczne i cywilizacyjne sprawiły, że pracownicy muszą wykazać się nowymi umiejętnościami. I muszą być świadomi, że te umiejętności trzeba będzie zmienić, nauczyć się czegoś nowego. Że praca to będzie nauka przez cały czas. Z moich badań wynika, że ludzie nie boją się pracy ze sztuczną inteligencją, chcieliby podnosić swoje kwalifikacje, ale nie potrafią się ukierunkować. I na to powinniśmy stawiać.

Dawid Solak, p.o. prezesa zarządu Platformy Przemysłu Przyszłości: Rynek pracy przyszłości to funkcjonowanie w środowisku permanentnej zmiany. Czy to zmiany samej pracy czy adoptowania się do różnych okoliczności. Te kompetencje przyszłości mają mieć przede wszystkich uniwersalny charakter, niezależnie jaką pracę wykonujemy. Ja bym podzielił je na trzy główne kategorie. Pierwsza to kompetencje technologiczne, związane ze sprawnym, świadomym i sprawczym wykorzystywaniem właśnie technologii. Drugą byłyby kompetencje emocjonalne, które pozwalają nam lepiej psychicznie radzić sobie ze zmianami. Trzecia kategoria to umiejętności poznawcze. 

Czy przedsiębiorczość – traktowana jako zespół cech osobowości, takich jak inicjatywność, kreatywność, energia i zapał do pracy, wytrwałość w działaniu, a także ciekawość świata czy pewność siebie – może być traktowana jako kompetencja przyszłości?

PP: Akurat to przebadałem. I tak, przedsiębiorczość pojawia się w różnych grupach, raz jako kompetencja kognitywna, a raz jako przywódcza. Jest więc ona kompetencją przekrojową.

Jak daleko te osoby, które dziś wchodzą na rynek pracy odbiegają od tego idealnego wzorca człowieka z kompetencjami przyszłości?

GK: Na rynku są oczywiście różni ludzie. Pytanie, czy te osoby już po zatrudnieniu będą w stanie wyjść ze swojej strefy komfortu, czy będą miały odwagę, czy będą właśnie na tyle przedsiębiorcze, by swoje kompetencje zwiększać. Czasami zdarza się taki modelowy kandydat do pracy, jest świetnie przygotowany, potem jednak okazuje się, że brak mu kompetencji miękkich, nie potrafi ryzykować, podejmować decyzji, komunikować się z zespołem czy nie potrafili ponosić porażek, zamykać projektów bez przekonania, że się nie udało.

PP: To znajduje potwierdzenie w różnych badaniach. I tak ostatnie badanie OECD pokazuje, że drastycznie zanika klasa średnia, czyli ta, która najczęściej kończy uczelnie wyższe. Pojawia się w związku z tym pytanie, czy uczelnie będą jeszcze potrzebne, a jeśli tak, to czy ich oferta edukacyjna jest dostosowana do wymogów. Większość czynności, które dziś wykonują urzędnicy, finansiści czy prawnicy wykonywana będzie przez sztuczną inteligencję. Pozostanie nam więc elita, która będzie bardzo dobrze wykształcona mająca te kompetencje przyszłości oraz ta dolna część rynku pracy, gdzie będą dominowały zawody opierające się na kontakcie międzyludzkim (np. pielęgniarki). I to mówią badania. I to jest też dla szkolnictwa wyższego szansa, ale również wyzwanie. Pytanie na ile szybko uczelnie zareagują, na ile zaczną uczyć kompetencji przekrojowych dających absolwentom elastyczność na rynku pracy w przyszłości.

Panowie wierzą w to, że uczelnie się dostosują?

GK: My mamy pozytywne doświadczenie z ośrodkami akademickimi, które rzeczywiście starają się tworzyć ofertę edukacyjną. Świetnie współpracujemy z AGH w Krakowie, ale tutaj rektor przyszedł do nas z propozycją dostosowania programu nauczania, który my będziemy mogli potem wykorzystać. I myślę, że już powinniśmy zejść do poziomu szkół średnich i zawodowych.

DS: My jako Platforma Przemysłu Przyszłości przygotowujemy przy wsparciu Funduszy Norweskich podręcznik, który ma pomóc dostosowywać uczniów do wymogów czwartej rewolucji przemysłowej, który będzie uczył tych kompetencji przyszłości i tego co nas czeka. Wracając do przedsiębiorczości: każdy pracodawca oczekuje dziś od pracownika, by wychodził z inicjatywą, by przejmował odpowiedzialność. To nie do końca są kompetencje, które da się wykształcić na uczelni. One przychodzą z doświadczeniem. My musimy najpierw kształcić praktycznie i tutaj jest największa lekcja do odrobienia. 

GK: My wyrażamy zgodę na to, by nasi pracownicy uczyli w szkołach, nie jednorazowo, ale w normalnych cyklach na uczelniach. My w ten sposób już na samym początku edukacji jesteśmy w stanie wyłowić te największe talenty. Z drugiej strony, zapraszamy też studentów do korzystania z naszej infrastruktury, nasze centrum B&R jest otwarte dla nich. 

Ale czy ten proces da się przyspieszyć?

PP: Jest wiele inicjatyw krajowych, regionalnych, unijnych i kluczem jest odpowiednie wykorzystanie tych wszystkich możliwości. Ten kraj wygra, który będzie potrafił to zrobić. Każdy w UE próbuje łączyć różne pomysły i inicjatywy. Musimy więc korzystać z różnych narzędzi. Jednym z nich jest program Workskills, który wspiera rozwój kompetencji komunikacyjnych, interpersonalnych, analitycznych i przedsiębiorczych u studentów. Jednak, rzeczywiście, dopiero zetknięcie się z twardym realnym światem przemysłowym pozwala podnieść te wszystkie kompetencje, zwłaszcza w obszarach kognitywnych.

GK: Zgadzam się, musimy do tego zagadnienia podejść w sposób horyzontalny. My też mamy ciekawą inicjatywę, czyli doktoraty wdrożeniowe. Nasi pracownicy podnoszą swoje kwalifikacje, ale robią to poprzez wdrożenie do praktyki przemysłowej swoich pomysłów. Nie robią doktoratu dla samego tytułu, ale tworzą nową wartość.

DS: To o czym tu mówimy można zamknąć w jednym słowie: usieciowienie. Nie byłbym tak surowy w ocenianiu naszego szkolnictwa wyższego, bo jest szereg inicjatyw wspierających łączenie nauki z biznesem. Są to studia dualne czy wspomniane doktoraty wdrożeniowe i program Erasmus. Wystarczy kontakt rektora takiej uczelni z biznesem.

To wyjdźmy teraz trochę w przyszłość. Jak ten rynek pracy będzie wyglądał w 2030 r.? Wielu ekonomistów mówi, że by jakiś kraj mógł wygrać w tym wyścigu, musi wybrać swoją specjalizację.

PP: Zgadzam się. Specjalizacja już dziś w wielu dziedzinach jest tak daleko posunięta, że wymaga to z jednej strony ogromnej wiedzy, a z drugiej wielkich środków. Dziś wdrożenie nowych technologii to są w niektórych przypadkach astronomiczne koszty. Nie ma innej drogi, trzeba wybrać sobie jakiś cel i tak, jak dziś powiedzieliśmy budować wokół niego cały usieciowiony ekosystem przemysłu, uczelni i biznesu.

GK: Mamy już stworzony fundament, bo w całym kraju stworzono 13 inteligentnych specjalizacji. Kluczem jest więc usieciowienie, to żeby wszyscy grali do jednej bramki. Skoro wybrano w danym regionie taką a nie inną specjalizację, to teraz cały system edukacji w tym miejscu powinien być do niej dostosowany. 

DS: Naszym celem jest właśnie budowanie takich synergii. Jednym z zadań PPP jest inwentaryzacja zasobów Przemysłu 4.0. To brzmi dość enigmatycznie, ale chodzi o to, by w takich przypadkach, kiedy biznes wypracuje materiały edukacyjne dotyczące np. druku 3D, to znalazły się one we wspólnym zasobie. Po co w różnych regionach kraju powtarzać to, co zrobiono, gdzie indziej? Z mojego doświadczenia wynika, że biznes chce się dzielić wiedzą, on nawet oczekuje od nas tego, byśmy zbierali tę wiedzę.

GK: Musimy się dzielić wiedzą, ale i musimy się też dzielić infrastrukturą. Nie każdy musi mieć takie samo centrum badawcze. Miałem rozmowę z rektorem AGH i uznaliśmy, że bez sensu jest, by on budował dokładnie takie same laboratorium badawcze jakie jest w Azotach. Drugim przykładem może być Sieć Badawcza Łukasiewicz, która ma duże środki na zakup sprzętu do ośrodków badawczych. I oni wyszli do nas z inicjatywą, byśmy określili czego nam brakuje, i byśmy razem stworzyli system komplementarny, uzupełniający się.

A co z zawodami przyszłości. Już widzimy, że analityków finansowych wypiera sztuczna inteligencja. Takich zmian będzie więcej.

PP: Oczywiście, dotknie to też księgowych, prawników zwłaszcza w prostszych sprawach. Jednocześnie będzie rosło zapotrzebowanie na zawody rzemieślnicze albo związane z kreatywnością człowieka, jak choćby fryzjerstwo czy gotowanie. Będzie też tych zawodów przybywało, my dziś nie wiemy nawet, jakie one będą. W czasie pierwszej rewolucji przemysłowej byli Ludyści, którzy niszczyli maszyny, a dziś wiemy, że te nowe zawody cały czas się tworzą.

GK: W 2030 r. będzie inaczej. Bardzo będą liczyły się umiejętności miękkie, zdolność do przebranżowienia się, uczenia i współpracy z maszynami. Jednak wielkiej rewolucji nie będzie, duża część zawodów, które dziś znamy pozostanie z nami.

DS: W 2018 r. liczba godzin przepracowanych przez człowieka w kluczowych branżach przemysłu wynosiła 71 proc. W przyszłym roku ten współczynnik spadnie do 58 proc. To pokazuje, jak na przestrzeni kilku lat postępuje automatyzacja i robotyzacja. Z badań wynika też, że dzięki automatyzacji więcej miejsc pracy powstaje w innych branżach niż jest likwidowane. Na 100 miejsc likwidowanych w przemyśle 140 nowych miejsc pracy powstaje gdzie indziej. Dla nas kluczowe jest, by po stronie Polski ten bilans był dodatni. 

My Company Polska wydanie 11/2021 (74)

Więcej możesz przeczytać w 11/2021 (74) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ