Polacy wolą Alpy. Polskie stoki może czekać stagnacja
Alpy zamiast Tatr, fot. ShutterstockJak bardzo poobijana wyszła z zeszłego sezonu branża narciarska?
Bardzo mocno, ale jak widać – przetrwała. Wszystko zależy od tego, co było podstawową działalnością danej firmy, bo trzeba wiedzieć, że większość przedsiębiorstw działających w branży stricte narciarskiej prowadzi również hotele i punkty gastronomiczne. Firmy, które poradziły sobie nad wyraz dobrze, to podmioty zatrudniające ludzi również latem, dzięki czemu otrzymały pełne rekompensaty wynikające z tarczy antykryzysowej.
Rozumiem, że to te największe ośrodki narciarskie?
Tak. Najbardziej ucierpiały oczywiście najmniejsze firmy – osoby prowadzące jeden wyciąg, zatrudniające pracowników wyłącznie sezonowo. Dużo takich przedsiębiorstw upadło albo jest na skraju bankructwa. Już teraz widać, że wiele mniejszych ośrodków w tym roku w ogóle się nie uruchomiło. Jedni przyznają wprost, że nie przetrwali, inni brak działalności tłumaczą chociażby „koniecznością remontu”.
Rząd jest świadomy tej kompleksowości działań ośrodków narciarskich?
W zeszłym sezonie raczej o tym zapomniał. Wyciągi narciarskie, noclegi, gastronomia – to wszystko system naczyń połączonych. Jeżeli hotele są zamknięte, to nie ma szans na przyciągnięcie turystów chociażby z centralnej Polski, którzy w Beskidy lub na Podhale przyjeżdżają zwykle na kilka dni. W ubiegłym roku doszło do paradoksalnej sytuacji, kiedy w zawodach młodzieżowych zaczęły wygrywać drużyny narciarskie np. z Kielc.
Dlaczego?
Podczas zdalnego nauczania część klubów wpadło na pomysł: „okej, jest zdalne nauczanie, stoki są czynne, a że na wyjazdy możemy załatwić noclegi – w końcu jesteśmy klubem sportowym – to zorganizujemy podopiecznym pobyty w górskich pensjonatach”. Zdalne nauczanie odbywało się do południa, a później można było trenować. Tego nie robiły dzieci miejscowe, więc nagle się okazywało, że w ligach międzyszkolnych wygrywały Kielce czy Poznań. Mało kto protestował – właściciele pensjonatów mieli klientów, a dostawcy internetu oferowali okresowe pakiety. Prawo było nieprecyzyjne, to otworzyło furtkę do różnych działalności, oczywiście w granicach obowiązującego prawa.
Jak wyglądało wówczas przestrzeganie reżimu sanitarnego na stokach? Przeciwnicy wprowadzania obostrzeń twierdzili, że będą one trudne do egzekwowania.
Spotkałem się z dwoma podejściami. Kiedy w drugiej połowie marca 2021 r. wybrałem się na narciarski wypad, w ciągu kilku dni odwiedziłem parę polskich stoków. W jednym z największych ośrodków w Białce Tatrzańskiej bez maseczki nie można było wejść na wyciąg – dotyczyło to zarówno pracowników, jak i gości. System kamer kontrolował narciarzy, faktycznie przestrzegano reżimu, a osobom niestosującym się do zaleceń wręcz blokowano karnety. Może nie z każdym problemem sobie radzono, jednak przynajmniej próbowano. Ale były też na Podhalu ośrodki, gdzie reżim sanitarny nikogo nie obchodził. Tam, gdzie właściciele mieli chęci i środki finansowe – które...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 2/2022 (77) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.