Reklama

Czy czeka nas Wielkie Uśrednienie i koniec myślenia?

Adam Kuzdraliński
Adam Kuzdraliński / Fot. materiały prasowe
Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj” – to oficjalne pierwsze zdanie zapisane po polsku około roku 1270, zamieszczone w „Księdze henrykowskiej”, spisanej w jednym z opactw cystersów umiejscowionym na Dolnym Śląsku. Zabawne, bo dosłownie oznaczało, że jedna z osób proponuje, że ta zmieli ziarno, podczas gdy ta druga może w tym czasie odpocząć.
Reklama

Kilka miesięcy temu zrobiłem coś, co w 2025 r. uchodzi za kontrowersję: publicznie pochwaliłem się na Linkedinie, że w czasie gdy byłem na wycieczce rowerowej z córką, za mnie pracowała sztuczna inteligencja. Konkretnie: model, który w trybie research robił dla mnie żmudny przegląd źródeł, podczas gdy ja cieszyłem się urokami natury.

Napisałem, że w ten sposób zyskuję około 70 proc. czasu przy trudnym desk researchu. Że łączę wiedzę domenową z orkiestracją AI. Że ryzyko halucynacji redukuję, porównując wiele źródeł i samodzielnie walidując wnioski. Niby neutralny opis pipeline’u pracy naukowca z nowym narzędziem. Pewnie powinno mieć tu też znaczenie, że całkiem nieźle radzę sobie z tymi narzędziami, skoro od dwóch lat współpracuję z OpenAI i oni mi nawet za to płacą.

Okazało się, że dotknąłem strasznie drażliwego tematu.

W komentarzach pojawił się cały wachlarz emocji, który dziś towarzyszy sztucznej inteligencji. Od zachwytu nad „realną dźwignią produktywności” po troskę o „Wielkie Uśrednienie”. To nie była dyskusja o jednym poście. To była miniatura tego, co dzieje się dziś w ludzkich głowach.

Jeden z komentujących napisał: „AI jak najbardziej zastąpiło człowieka. Człowiek był na wycieczce z córką, a AI wykonywało za niego pracę”.

I miał rację. Jeśli definiujemy „zastąpienie” jako wykonanie części zadań, które normalnie robiłbym sam, to tak - zostałem zastąpiony. Tyle że tylko na jednym odcinku procesu: mozolnego, powtarzalnego przeczesywania źródeł. Kluczowe pytanie brzmi więc inaczej: czy chcemy, aby AI zastępowało nasze ręce, czy nasze głowy?

Jeśli ktoś redukuje swoją rolę do „zatwierdzacza tego, co wyskoczyło z modelu”, to faktycznie deleguje myślenie. Tyle że problem nie leży w samej AI, tylko w tym, jak nisko zawieszamy sobie poprzeczkę.

W dyskusji pod moim postem padła też myśl: nadchodzi epoka Wielkiego Uśrednienia. Modele, karmione coraz większą ilością treści, będą nam zwracały elegancko zapakowaną średnią poglądów, badań, opinii. A my - jeśli nie będziemy uważać - zaczniemy budować swoje decyzje na tej statystycznej mielonce.

Jeśli: używamy wielu modeli, łączymy AI research z własnym, ręcznym docieraniem do źródeł, każemy systemowi podawać konkretne odnośniki i sami je czytamy, mamy odwagę kwestionować nawet to, co przyszło z „mądrej chmury”, to AI przestaje być maszynką do uśredniania, a staje się akceleratorem krytycznego myślenia. Szybciej docieramy do rozbieżności, szybciej widzimy, gdzie wszyscy powtarzają ten sam błąd, szybciej znajdujemy nisze, o których nikt jeszcze nie zdążył napisać.

Problem nie w tym, że modele „uśredniają”. Problem w tym, że zbyt wielu z nas bierze tę średnią jako wersję ostateczną.

Końcówka roku sprzyja podsumowaniom, więc zrobię swoje: 2025 był rokiem, w którym AI naprawdę zaczęło mi „robić robotę” – ale tylko tam, gdzie tę robotę można opisać...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 12/2025 (123)

Więcej możesz przeczytać w 12/2025 (123) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama