Miłość w czasach Covid-19 [WYWIAD]

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock
Które związki wyszły z lockdownu obronną ręką? Jakie strategie musieliśmy wymyślać, by podczas pracy nie przeszkadzać... w pracy tej drugiej osobie? O wynikach najnowszych badań dotyczących funkcjonowania par w pandemii opowiada dr Marta Roczniewska, psycholożka Uniwersytetu SWPS.

Element rozłąki, niewidzenia się w ciągu dnia w czasie pracy, od zawsze był wpisany w życie par. Rycerze wyjeżdżali na wojny, górnicy szli do kopalni, pracownicy korporacji chodzili do oddzielnych biur. Eksperyment społeczny lockdownu spowodował, że pary zostały zmuszone do ciągłego przebywania razem. Czy, jako ludzie, jesteśmy przystosowani do nieustannego bycia w zasięgu swojego wzroku?

To nowe doświadczenie ludzkości – zgadzam się. Nigdy nie mieliśmy z tym do czynienia na tak dużą skalę. Wiele par, z którymi rozmawiałyśmy, opowiadało o pierwszym etapie lockdownu jako szoku i kryzysie. Ludzie nie wiedzieli, jak pogodzić wywiązywanie się z obowiązków wobec pracodawcy, wobec dzieci i bycie z partnerem czy partnerką. Doprowadzało to do konfliktu ról. Ale co ciekawe: nie w każdym przypadku tak było. Badania amerykańskich naukowców „Miłość w czasach covid” pokazały, że w parach żyjących do tej pory harmonijnie następowało pogłębienie relacji. Przymusowe zamknięcie w domu powodowało, że ludzie rozmawiali o swoich potrzebach, których do tej pory nie poruszali. W efekcie zwiększyła się między nimi intymność. A ona właśnie jest składnikiem miłości, który odpowiada na pytanie, jaka jest bliskość psychiczna między partnerami: czy mają poczucie, że tworzą pewien wspólny świat, patrzą w tym samym kierunku i mogą się dzielić z drugą osobą najbardziej intymnymi elementami swojej psychiki – emocjami czy opiniami.

Czyli pary, którym było dobrze, nie ucierpiały na pandemii. A inne? 

Te, które miały problemy i nie poruszały ważnych tematów, odczuwały pogorszenie relacji na wszystkich płaszczyznach: intymności, seksu, komunikacji. Przymusowo zamknięci ze sobą w czterech ścianach odkrywali, że niewiele ich łączy, a może nawet od dłuższego czasu nie rozmawiali ze sobą o niczym więcej niż lista zakupów.

Okazało się także, że osoby będące w związkach lepiej sobie radzą niż osoby samotne. Mamy wrodzoną, ewolucyjnie uzasadnioną potrzebę afiliacji, czyli kontaktu z innymi ludźmi. Długotrwała izolacja źle wpływa na naszą psychikę. Obecność drugiej osoby zmniejszała stres związany z niepewnością wynikającą z pandemii. 

Jak te „dwie obecności” uporządkowywały przestrzeń psychiczną i fizyczną, aby funkcjonować bez zgrzytów?

Rok temu, na początku lockdownu firmy zwiększyły liczbę spotkań online po to, żeby dać pracownikom wrażenie bycia ze sobą, ale także zarządzającym możliwość sprawowania kontroli. W efekcie sporo osób miało wrażenie „przespotkaniowania”. Całymi godzinami ludzie wchodzili z Zooma w Teamsa i na odwrót, w zasadzie ciągle byli na jakimś callu. To wyczerpuje, ponieważ kontakty z innymi ludźmi wymagają przetwarzania informacji zarówno społecznych, jak i poznawczych. Jeżeli w domu jest osoba, która ma podobne spotkanie, wzajemne funkcjonowanie jest bardzo trudne. 

I dlatego najistotniejszą strategią stało się fizyczne i symboliczne oddzielenie od partnera czy partnerki. W małych mieszkaniach było to dosyć trudne. Ludzie zakładali słuchawki – to był najprostszy sposób na odizolowanie się. Układali także harmonogramy spotkań – tak, żeby służbowe rozmowy w miarę możliwości nie nakładały się na siebie. 

Ci, którzy mieli w domu więcej przestrzeni, chwalili sobie możliwość wygospodarowania w jednym z nich domowego biura i zwyczajnego zamknięcia za sobą drzwi.

Potrzebne było także psychologiczne rozdzielenie roli pracownika i domownika – to okazało się najtrudniejsze.  

Bycie pracownikiem to określony strój, sposób wysławiania się, zachowania związanego ze swoją rolą. Po powrocie do domu zwykle nie było kłopotu ze stawaniem się domownikiem. Zmieniało się przestrzeń, brało prysznic, zakładało dres. Jak wyjść z roli pozostając na tej samej przestrzeni? 

To jest trudne i najczęściej kończy się konfliktem zachowań, czyli zachowania wynikające z roli w jednej sferze nie sprzyjają zachowaniom w drugiej sferze. Menedżerka czy menedżer zwracający się do partnera czy partnerki tonem „z pracy”, czyli takim jakim wydaje się polecenia wpadnie z bliską osobą w konflikt. 

Wyjściem z sytuacji w niektórych parach stało się ustalenie, że obie strony pracują w określonych godzinach i wtedy nie kontaktują się ze sobą, nie spotykają i nie rozmawiają, nie przerywają sobie....

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 2/2021 (65)

Więcej możesz przeczytać w 2/2021 (65) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ