Polski Elon Musk potrzebny od zaraz

Fot. Michał Mutor
Fot. Michał Mutor 9
O tym, jak powinien wyglądać ekosystem dla startupów, o potrzebie wymyślania w Polsce oryginalnych rozwiązań i o tym, jak biuro potrafi wyzwalać przedsiębiorczego ducha – z Dariuszem Żukiem, prezesem Business Link, rozmawiają Dorota Goliszewska i Alicja Hendler.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2017 (24)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Podobno Polska coraz lepiej radzi sobie z dofinansowywaniem startupów na najwcześniejszym, zalążkowym etapie rozwoju, ale zdecydowanie brakuje pieniędzy na kolejnym etapie, gdy startupy potrzebują inwestora, by wzlecieć. Rzeczywiście tak jest?

W modelu zalążkowym, co prawda, nie jesteśmy na poziomie Wielkiej Brytanii, Izraela, Stanów czy Korei, ale widać tu progres. Natomiast jeśli chodzi o drugi etap – jest po prostu źle. Generalnie powinniśmy się bardziej troszczyć o startupy, i to na wszystkich etapach ich rozwoju, bo tylko wtedy przyjdą globalne sukcesy. To musi być kompletna układanka, czyli dobrze rozwinięty ekosystem. Tam, gdzie tak się dzieje, udane projekty są w stanie zebrać pieniądze w trakcie trzech, czterech rund finansowania rocznie – to jest tak wysokie tempo. Jeżeli polska firma wstrzeli się w rynek, też musi bardzo szybko rosnąć. Nie ma czasu na to, by szukać kapitału daleko za granicą. Dlatego fajnie by było, gdybyśmy mieli dostęp do szybkiego kapitału na miejscu, w Europie. Ale z tym problemem zmaga się cały kontynent. W Izraelu czy w Dolinie Krzemowej działa całe mnóstwo funduszy venture capital, natomiast Europa wypada na tym tle mizernie. Europejski rynek funduszy VC stanowi mniej niż 20 proc. rynku amerykańskiego przy nieporównywalnie większej liczbie mieszkańców. 

Jak można by ten problem rozwiązać?

Na pewno nie wystarczy, aby dołożyć rządowy kapitał  do prywatnych funduszy, bo fundusze i tak muszą to  potem zainwestować w coś dobrego. A my zapominamy czasami o kreowaniu dobrych projektów i wartości na rynku. Mam na myśli kreowanie startupowego ducha i przedsiębiorczości, bo od tego wszystko się zaczyna. Trzeba wspierać talenty w tym, żeby chciały zakładać firmy, zamiast iść do korporacji. Następnie musimy im dać kapitał i szansę na szybki wzrost. W całym ekosystemie będzie wtedy hulało. To nie jest kwestia jednego dobrego strzału, np. uruchomienia superfunduszu venture capital. Chodzi o podejście całościowe. Takie jak, powiem nieskromnie, my mieliśmy od samego początku. Najpierw były Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości, później fundusz zalążkowy AIP Seed Capital, potem Business Link, czyli nasza przestrzeń coworkingowa, a teraz dodaliśmy do tego fundusz bValue. Powstało coś, co mogę nazwać ekosystemem. 

Jaka powinna być rola państwa w budowie ekosystemu dla startupów?

Jeżeli chcemy być jednym ze światowych liderów w startupach, a powinniśmy nim być, to musimy ten świat przeskakiwać. Nie możemy kopiować czegoś, co powstało np. 10 lat temu, tylko wymyślać nowe rozwiązania. Zwłaszcza że świat się szybko zmienia. Niestety, mamy w Polsce upodobanie do naśladowania, i to „z poślizgiem”. Parki technologiczne, które zakładano w Stanach w latach 70., gdy nie było jeszcze internetu, u nas kopiowano w latach 90. Dziś słyszę, że chcemy ściągać wzorce stosowane w Izraelu. To za mało. Jaka jest rola rządu? Ogromna. Byłem kiedyś zatwardziałym liberałem, ale widzę, co się dzieje na świecie, jak państwa wspierają u siebie innowacje: Izrael, Korea, USA, Niemcy czy nawet Francja. Państwo dysponuje pieniędzmi, które mogą udźwignąć ryzyko. Bez rządu budowa ekosystemu się nie uda. Dzisiaj mówi się o nowych metodach inwestowania, jak crowdfunding, o zmianie funkcjonowania korporacji, które muszą się odchudzać. Dla Appstore pracują tysiące startupów. W tych obszarach musimy szukać rozwiązań. Podobnie, jeśli chodzi o prawo. Estonia wdraża np. model e-rezydenta, Rumunia obniża podatki dla ludzi z IT, Słowacja chce być hubem innowacji. Mamy coraz większą konkurencję. 

Rzecz jasna rząd nie powinien sam budować ekosystemu, ale współpracować z podmiotami, które się już uwiarygodniły, coś faktycznie robią. Spójrzmy na Teslę czy SpaceX. O ile bardziej efektywna jest współpraca ze SpaceX niż robienie czegokolwiek przez NASA. To są kilkakrotnie niższe koszty. Należy szukać nowych rozwiązań, nowych projektów, które zweryfikował rynek, i stawiać na współpracę z ich twórcami. Czy to są media, coworking czy fundusze – szukać na rynku liderów. 

Czy to aby nie wyzwanie dla Polskiego Funduszu Rozwoju?

Mam nadzieję. Jak wspomniałem, ekosystem to filozofia patrzenia na rynek jako na całość. Łącznie z elementami, których dziś jeszcze nie mamy i nawet nie wiemy, że powinniśmy je mieć, i które należy wypracować wspólnie z ludźmi, którzy coś już zrobili. Rządy, które działały tylko na własną rękę, poległy. Te, które współpracują z partnerami, odnoszą sukcesy. 

Czy typowy dla Polaków wzajemny brak zaufania może być przeszkodą dla takiej współpracy? W tylu innych sprawach nam ona nie wychodzi...

W Polsce, gdy stawiamy przed sobą wielkie cele, potrafimy się zjednoczyć. Tak było choćby w przypadku Euro 2012. Za mało jest jednak tych, którzy nas jednoczą, i za mało jest takich wielkich wizji. Uważam, że jedną z nich były nasze inkubatory. Osoby, które do nas trafiają, nie rejestrują własnej działalności gospodarczej, lecz działają w ramach naszej osobowości prawnej. Gdy zakładaliśmy pierwsze inkubatory, słyszeliśmy, że ludzie nie będą nam ufali, no bo jak to, mają działać pod naszym sztandarem? Że ktoś kogoś oszuka, gdyż Polak to kombinator. Życie temu wszystkiemu zaprzeczyło. Ludzie są otwarci, nie chowają do szuflady swoich pomysłów. Na 12 tys. projektów zdarzyło się raptem kilka przypadków nieuczciwego zachowania. 

Inkubatory są dla wszystkich, nie tylko dla studentów czy naukowców?

Tak, i są też dla osób w różnym wieku. Najstarsza, która się do nas zgłosiła, miała 70 lat. Zresztą na świecie startupowaniem zajmują się czterdziestolatkowie. Studenci rzadko zakładają udane biznesy. Jednocześnie powinno się jak najszybciej zdobyć doświadczenie biznesowe, nawet jeśli będzie nim upadek firmy. Dlatego należy wspierać tych, którzy chcą wcześnie zaczynać, pamiętając o ograniczeniu ryzyka. Bez inwestowania dorobku życia rodziców, zaciągania kredytów. Lepszym wyjściem jest np. zgłoszenie się do inkubatora. 90 proc. firm zaczynało u nas z kapitałem nie większym niż 2–3 tys. zł. Nie dajemy pieniędzy na start, nie można też wziąć kredytu, więc początkujący przedsiębiorcy nie mają wyjścia i muszą działać. Jeśli ktoś zacznie zarabiać na małą skalę, to będzie zarabiał i na większą. W ciągu 14 lat przez inkubatory przeszło 15 tys. projektów, które nie startowały z nie wiadomo jakimi pieniędzmi. Mówienie, że w tej początkowej fazie w rozwoju biznesu przeszkadza brak środków, to naginanie rzeczywistości. Gdy słucham uzasadnień, dlaczego ktoś nie uruchamia firmy, to 70 proc. z nich sprowadza się do barier mentalnych. Słyszę: kapitał, prawo, podatki... W jaki sposób podatki coś utrudniają? Jeśli startup nie ma przychodów, to ich nie płaci. 

Jaki powinien być startup, żeby pan stwierdził:  „Wchodzimy!”?

Ponieważ wierzę, że świat powinien się opierać na tym, iż ludzie robią coś z pasji, z powołania, patrzę na to, czy ktoś znalazł coś, co go kręci. Potem widzę produkt: w czym jest lepszy od konkurencji, co może mu dać wygraną na rynku. I wreszcie, cały zespół: jakie osoby, oprócz tej z pasją, w nim są, co zrobiły do tej pory, jakie mają doświadczenie. Najlepiej, aby były to trzy kompetencje: ktoś od dizajnu i marketingu, ktoś od biznesu i ktoś od technologii. Ważny jest też oczywiście model biznesowy, tyle że ten się zmienia cały czas i weryfikujemy go na bieżąco. 

Ile z firm, które inkubowaliście, ostało się w twardej rynkowej rzeczywistości?

Trudno śledzić każdy projekt po tym, jak nas opuścił, niemniej szacujemy, że obecnie w naszych inkubatorach jest ok. 2,2 tys. startupów, a jak wspomniałem, było ich już kilkanaście tysięcy. Wszystkie z dobrą sytuacją wyjściową, bo prowadzące je osoby sprawdziły się w biznesie pod naszymi skrzydłami. 

Co pan sądzi o opinii, że mamy do czynienia ze startupową bańką?

Nie zgadzam się z nią. Startupy to nowy model świata, a tę rewolucję spowodował internet. Mówienie, że wycena tego czy innego startupu jest za wysoka, to gdybanie, bo wcześniej nie mieliśmy z czymś takim do czynienia. Tradycyjne firmy nie były w stanie wejść na 30 rynków w dwa lata. Koncern Heinz potrzebował trzech pokoleń, by stać się globalnym. Snapchat po czterech latach wyceniono na kilkanaście miliardów dolarów. Tu chodzi nie tyle o markę, ile o zasięg – być może on uzasadnia tę wycenę. Żyjemy w niesamowicie ciekawych czasach, startupy wkraczają w kolejne branże. Gdyby przełożyć rewolucję smartfonów na komunikację, to lecielibyśmy z Europy do USA w godzinę. Startupy już zresztą przeobrażają energetykę, kolej. Weźmy to, co robi Musk z hyperloopem – to rewolucja. Wkrótce przejazd z Warszawy do Krakowa w 20 min może być realny. 

Czy widzi pan w Polsce takich liderów jak Musk?

To dobre pytanie, ale będę tu nudny: liderów wykreuje tylko stworzenie odpowiedniego ekosystemu. Oni są, ale bez ekosystemu ich nie poznamy. Pozostanie nam liczyć na przypadek. To, co my zrobiliśmy, to też był przypadek. Poznaliśmy nieżyjącego już Mariusza Łukasiewicza, założyciela Euro Banku, który nam zaufał i powiedział: „Macie 100 tys. zł na inkubatory i zacznijcie to robić”. Gdyby nie to, być może by nam się nie udało. Nie wiem, ile jest w Polsce osób, które chciałyby robić w życiu ciekawe rzeczy, ale nie mają możliwości. Idą do pracy w korporacji, tracą potencjał. Gdyby im pokazać, że Polska jest krajem dla ludzi z wizją, pasją, energią, że tylko niebo ich ogranicza, że państwo im pomoże wystartować, zapewne byśmy wykreowali wielu liderów. A tak, mamy bardzo nieliczne przykłady osób, które nie wiedziały, że się nie da, więc niechcący coś zrobiły. 

Wróćmy do ekosystemu, który tworzycie. Business Linki to nie tylko coworking?

Nie tylko, bo celem tego pomysłu jest rozwój firm. Chcemy im pomagać, oferując dobrze wyposażoną siedzibę, ale przede wszystkim stwarzając okazję do networkingu i współpracy. 40 proc. firm w naszych biurach robi biznesy ze sobą, organizujemy też dla nich wiele wydarzeń czy treningi, które, owszem, mają dostarczać wiedzę, ale również sprzyjają networkingowi. Mamy także program bChange, w którym chodzi o kojarzenie startupów i korporacji, aby ze sobą współpracowały, a ideą naszego funduszu bValue, który inwestuje w startupy, jest dawanie im kapitału na tę współpracę. Robimy badania wśród naszych mieszkańców, jak ich nazywamy, i mówią nam, że przyszli do nas ze względu na elastyczne biuro, internet, papier, kawę... ale z czasem przekonali się, że najważniejsze było co innego: pozyskali świetnych ludzi do współpracy, dowiedzieli się ciekawych rzeczy, niektórzy znaleźli inwestora. 

Wasze coworkingowe przestrzenie są tylko w dużych miastach?

Mamy 12 lokalizacji w 10 większych miastach i nie widzimy potrzeby, by schodzić do mniejszych. Prawda jest taka, że jeżeli chodzi o podaż startupów, jest Warszawa i długo, długo nic. Mamy Business Linki w Szczecinie, Lublinie czy Łodzi, ale tam ze startupami jest już ciężko. 

Idziemy też w kierunku konceptu domu, szczególnie jeśli chodzi o klimat, ale ze standardem pięciogwiazdkowego hotelu. Dobrze ten kierunek ilustrują nasze Business Linki w Warszawie, otwarty na początku tego roku Business Link Nowa Zebra i niedługo otwierany Business Link Astoria. 

Czy takie biuro-dom nie rozleniwia?

Nie byłoby w tym nic złego. Jednak w Zebrze na razie mało osób duma w strefie wspólnej przy kawce, patrząc w sufit. Siedzą w biurach albo są na szybkich spotkaniach. Chciałbym naszych mieszkańców do tego relaksu zmotywować. Robimy śniadania, będziemy tego typu rzeczy dorzucać, żeby zechcieli sobie usiąść z książką, gazetą. Oderwanie się myślami od tu i teraz czy nawet nuda są potrzebne, żeby być bardziej kreatywnym. 

Niedawno sprzedaliście Skanskiej część udziałów w Business Linkach, jako mniejszościowemu inwestorowi. Skąd taka decyzja?

Chcemy dzięki temu przeprowadzić szybką ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej: 12 lokalizacji w dwa lata. To też jest element szerszej wizji. Jeśli Polska, jako ekosystem, ma być w perspektywie kilku lat konkurencyjna dla Izraela czy USA, to musimy zbudować regionalny hub. 


Dariusz Żuk

CEO sieci 12 akceleratorów Business Link w największych polskich miastach.

Współtwórca sieci 56 Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości. 

Współtwórca bValue, funduszu VC z kapitałem ok. 100 mln zł. 

Inwestor w ponad 100 startupach. 

Współtwórca Studenckiego Forum BCC oraz Polski Przedsiębiorczej. 

Odznaczony przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi za kreowanie i promowanie przedsiębiorczości. 

Laureat nagrody specjalnej Business Centre Club i Nagrody Kisiela. 

Jego wizją jest stworzenie w regionie  CEE wiodącego globalnie ekosystemu dla startupów i do 2020 r.  wykreowanie trzech jednorożców. 

My Company Polska wydanie 9/2017 (24)

Więcej możesz przeczytać w 9/2017 (24) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ