Nawet 90 proc. Polaków nie lubi milionerów. Ale w zasadzie, dlaczego?

Jeszcze niedawno mogliśmy podziwiać w czasie inauguracji Donalda Trumpa największych potentatów technologicznych, a jednocześnie najbogatszych ludzi świata ustawionych w równym rządku i celebrujących nowego prezydenta USA. Przyciągali nasz wzrok nie tylko ze względu na wagę wydarzenia, ale także dlatego, że chcieliśmy zobaczyć, kto tak naprawdę trzęsie współczesnym światem, no i czy „widać po nich pieniądze”. Zobaczyliście to? Szefowie big techów długo grali rolę nieprzystosowanych do społeczeństwa, młodych łebków w rozciągniętych T-shirtach, ale to już przeszłość. Teraz ich garnitury pochodzą od najlepszych krawców.
Takie skupienie bogactwa w jednym miejscu skłania do pytań: Czy zasłużyli na te pieniądze? Czy to dobrzy ludzie? Co kombinują i jak zmienią jeszcze nasz świat? I czy w ogóle można im zaufać?
Patrząc na wielowiekowy ambiwalentny stosunek do bogaczy – ratowników i katów, poprosiłam o rozmowę Olgę Kozierowską. Byśmy wspólnie zastanowiły się, dlaczego nie lubimy bogaczy i czy coś jest w stanie to zmienić?
W Polsce często spotykamy się z dwubiegunowym podejściem do zamożnych – z jednej strony niechęć i krytyka, z drugiej fascynacja i podziw. Jak Pani to widzi?
Dwubiegunowe podejście do zamożnych w Polsce ma korzenie historyczne i kulturowe. Przez wiele dekad bogactwo było postrzegane jako wynik nierówności społecznych i wyzysku, co w latach PRL umocniło stereotyp, że ludzie zamożni osiągają sukces kosztem innych. Na początku lat 80. XX wieku ponad 90 proc. Polaków wyrażało niechęć do ludzi bogatych (cejsh.icm.edu.pl).
Dzisiaj jest inaczej?
Dziś, mimo zmian, wciąż występuje ten dualizm. Z jednej strony rośnie liczba Polaków, którzy traktują bogactwo jako motywację i inspirację, szczególnie wśród młodszego pokolenia. Z drugiej strony brak edukacji ekonomicznej oraz medialne nagłaśnianie kontrowersji wokół majątków utrzymuje negatywne stereotypy.
Myślę też, że warto by się przyjrzeć takim emocjom jak wstyd i pogarda, które powodują, że niezadowolenie z siebie, swojego stanu konta, pozycji, zostaje uzasadnione czy też rozgrzeszone ujmowaniem innym i przypisywaniem im „złych” sposobów dojścia do sukcesu. W efekcie włącza się zawiść I nie dość, że zazdrościmy komuś, to jeszcze zaczynamy mu/jej źle życzyć. To jest nasza lekcja do odrobienia. W konsekwencji tego typu zachowanie nie zmotywują zawistnej jednostki do zrobienia czegoś ze swoim życiem.
Jak wskazuję w swoim ebooku „Ty to pieniądz”, kluczowe jest przyjrzenie się swoim przekonaniom na temat bogactwa, przepracowaniem tych, które nas ograniczają, a następnie nauczeniem się wykorzystania swoich talentów do tego, by zarabiać więcej.
Obserwuje Pani środowisko biznesowe od lat. Jakie są najczęstsze stereotypy dotyczące pochodzenia majątku zamożnych osób? Skąd bierze się przekonanie, że uczciwie zarobionych dużych pieniędzy nie ma?
Najczęstsze stereotypy zakładają, że duże pieniądze są wynikiem korupcji, nieuczciwych praktyk lub znajomości. Badanie CBOS z 2017 roku wskazuje, że 52 proc. Polaków uważa, że powiększanie się nierówności ekonomicznych jest złym zjawiskiem, a 38 proc. wierzy, że bogactwo często wynika z nielegalnych działań.
Wiele tych opinii wynika z tego, co obserwowaliśmy podczas transformacji ustrojowej lat 90., kiedy niektóre fortuny powstawały szybko i nie zawsze w sposób przejrzysty. Jednocześnie za mało jest doniesień medialnych o sukcesach Polek i Polaków. Takich, które wpływałyby na zmianę postrzegania sposobów dochodzenia do bogactwa.
Cenimy bardziej old money czy szybka karierę w internecie?
Osoby zamożne z kategorii old money są postrzegane jako stabilne i mające tradycję dziedziczenia majątku, podczas gdy nowobogaccy, w tym influencerzy, często wywołują kontrowersje z powodu ostentacyjnego sposobu życia.
Epatowaniem drogimi „zabawkami”. Jednocześnie jeżeli przyjrzymy się np. celebrytom-influencerom, to okaże się, że niektórzy z nich nie posiadają tak naprawdę majątku. Ich pokazywane w social mediach życie to ułuda, kreacja, ale wielu obserwujących to „kupuje” – podziwia lub zazdrości. Badania CBOS z 2022 roku wykazują, że 43 proc. Polaków uważa, że nowobogaccy zbyt mocno podkreślają swój status materialny (cbos.pl). Jednakże młodsze pokolenie zaczyna odchodzić od takich podziałów i bardziej koncentruje się na wpływie społecznym i innowacjach wprowadzanych przez osoby zamożne.
Musimy pamiętać o grupie nowych milionerów, którzy nie wpisują się ani w jedną, ani w drugą wspomnianą wyżej grupę, a mogą stanowić wielką inspirację dla wielu. To ci, którzy z sukcesem w ostatnich latach rozwinęli swoje startupy, biznesy i dziś uznawani są na świecie. Wśród nich można wymienić twórców Booksy, Elevenlabs czy Brainly.
W mediach społecznościowych widać fascynację życiem bogaczy – ich domy, samochody, podróże przyciągają miliony obserwujących. Czyli nie lubimy oglądać chwalenia się pieniędzmi, ale i nie możemy się od tego oderwać.
Fascynacja życiem bogaczy, połączona z jednoczesną niechęcią, to zjawisko psychologiczne wynikające z efektu aureoli i dysonansu poznawczego. Bogactwo kojarzy się z sukcesem, szczęściem i prestiżem, przez co osoby zamożne są postrzegane w sposób wyidealizowany. Media społecznościowe wzmacniają ten efekt, pokazując wyłącznie wycinki luksusowego, „perfekcyjnego” życia.
Jednak porównywanie własnej sytuacji do tego wyidealizowanego obrazu często prowadzi do zazdrości i frustracji, niektórych nawet do stanów depresyjnych. W efekcie ludzie zachwycają się tym, co widzą, ale jednocześnie odczuwają niechęć, wynikającą z poczucia niespełnienia i iluzji, że takie życie jest poza ich zasięgiem. W obecnych czasach kompetencja zwana krytycznym myśleniem, czyli m.in. umiejętność odróżnienia iluzji od prawdy jest kluczowa, by żyć szczęśliwiej.
Wielu zamożnych „czyści” wizerunek i sumienie zakładając fundacje charytatywne. Dlaczego tak trudno uwierzyć w szczere intencje bogatych filantropów?
Społeczne przekonanie o braku szczerości w intencjach filantropów może wynikać z braku transparentności niektórych ich działań oraz medialnych doniesień o przypadkach nadużyć. Raport „Filantropia w Polsce” z 2021 roku pokazuje jednak, że 68 proc. zamożnych Polaków angażuje się w działalność filantropijną, przy czym najczęściej wspierane są inicjatywy związane z edukacją (45 proc.) i zdrowiem (30 proc.) (prb.pl).
Dzięki takiemu zaangażowaniu powoli zmienia się odbiór filantropii, ale potrzeba jeszcze większej widoczności pozytywnych efektów tych działań. I potrzebujemy komunikować te pozytywne o wiele częściej, niż te negatywne. Bo niestety negatywne „klikają” się lepiej i częściej są powtarzane.
Prowadzi Pani mentoring dla przedsiębiorczyń. Jak często spotyka się Pani z opinią, że „kobieta nie powinna zarabiać więcej niż mężczyzna"?
Według badań CBOS z 2019 roku, 27 proc. Polaków uważa, że zarobki mężczyzn powinny być wyższe niż kobiet, co pokazuje powolny postęp w zmianie stereotypów.
Moje doświadczenia pokazują, że nadal tkwimy w oczekiwaniu, iż to mężczyzna powinien być głównym żywicielem rodziny, co obciąża psychologicznie i mężczyzn, i kobiety. Oni czują ogromną presję, że muszą dowieść satysfakcjonującą ilość pieniędzy miesięcznie, one jak zarabiają więcej to mają wyrzuty sumienia albo ukrywają wysokość zarobków przed partnerem. Co ciekawe, w kontekście kobiet zarabiających więcej, zdiagnozowano występowanie „zjawiska tradycjonalizmu”.
Polega ono na tym, że kobiety zarabiające więcej niż ich partnerzy, chcą im to „wynagrodzić” poprzez nakładanie na siebie większej ilości obowiązków domowych i opiekuńczych, tak by w ich mniemaniu partner czuł się dowartościowany. Pytanie tylko, czy partnerzy rzeczywiście czują się z tym źle?
To, co stanowi wyzwanie w związkach to pojawianie się konkurencji, kiedy jedna ze stron nie jest w stanie zaakceptować faktu, że zarabia mniej i jednocześnie swoimi słowami, zachowaniami obniża poczucie wartości drugiej ze stron, ujmując jej/jego dokonaniom.
Czy kobiety inaczej niż mężczyźni podchodzą do manifestowania bogactwa? Mi osobiście wydaje się, że zawsze jest to skromniejszy samochód, raczej nowa torebka niż Rolex. Ale może również kieruję się stereotypami…
Rzeczywiście, badania pokazują, że kobiety częściej niż mężczyźni wydają pieniądze na dobra związane z komfortem rodziny i inwestują w jakość życia, w siebie na końcu, podczas gdy mężczyźni mają tendencję do bardziej ostentacyjnego wydawania pieniędzy. Jednak jak rozglądam się wokoło, to mam poczucie, że wraz ze wzrostem zarobków i budowaniem świadomości siebie, kobiety chętniej manifestują swoje bogactwo w sposób bardziej widoczny, sprawiając siebie przyjemności.
Często wydaje się, że pieniądze zarabiane przez kobiety są „mniej warte". Zakład kosmetyczny, kwiaciarnia czy marki biżuteryjne, tak często kojarzone z kobiecymi mikroprzedsiębiorstwami, są uważane za mniej twardy biznes. Zgodzi się Pani z tym? Jeśli sukces ma być coś warty, to ma być to kariera w męskiej branży.
To stereotyp. Przedsiębiorstwa prowadzone przez kobiety generują znaczne przychody i są istotnym elementem naszej gospodarki. W konkursie Sukces Pisany Szminką, którego 16 edycja trwa obecnie, nagradzamy co roku firmy z tych „kobiecych” sektorów. I są to firmy generujące miliony przychodów.
Zresztą przy ocenie „twardego” sukcesu biznesowego kluczowe są konkretne wyniki finansowe, takie jak wzrost przychodów, rentowność i zarządzanie kosztami. Istotna jest również innowacyjność – wprowadzanie nowych produktów, technologii oraz dostosowywanie się do zmieniających się potrzeb rynku. Tymi też kryteriami kierujemy się w konkursie. Czy zatem można powiedzieć, że biznes kobiecy jest jakiś inny? Nie jest. Jego sukces rządzi się tymi samymi prawami.
-------------------------
Olga Kordys Kozierowska (ur. 1976) – polska dziennikarka biznesowa, działaczka społeczna, mówczyni, pisarka, mentorka i aktorka teatralna. Pomysłodawczyni i organizatorka konkursu "Sukces Pisany Szminką". Prezeska fundacji Włączeni Plus
