Reklama

Czy 40 tys. kobiet może być fundamentem startupu?

Natalia Siemieniuk-Morawska
Natalia Siemieniuk-Morawska, CEO i founderka HerRise / Fot. materiały prasowe
Wszystko zaczęło się od jednego postu kobiety, której świat właśnie runął. Potem przyszła kolejna, i jeszcze jedna, a dziś jest ich ponad 40 tys.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2025 (122)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Reklama

Inwestor – widzi w tym rynek.

Inni – potencjał marketingowy.

Dla mnie – to coś , czego nie da się zamknąć w Excelu.

Mówi się, że Excel przyjmie wszystko, ale nie wszystko potrafi przekazać. A ja wiem, że za każdą metryką społeczności pulsuje ludzkie doświadczenie, prawdziwe życie i szansa, której nie można zignorować.

Zanim w ogóle powstał pomysł na HerRise, przez ponad trzy lata poznawałam problemy, potrzeby i język kobiet, które w mojej siostrzeńskiej społeczności szukały wsparcia i pomocy. Poznawałam te prawdziwe, surowe i emocjonalne historie, których nie da się ująć w żadnym briefie. Co może wydać się zaskakujące, również przekonywałam się, że kobietom nie chodzi jedynie o znalezienie szybkiego rozwiązania ich problemów...

Przez te lata byłam nie tylko obserwatorką, ale też aktywną uczestniczką tych rozmów. Poznałam tysiące historii, którymi kobiety dzieliły się często w środku nocy, w akcie odwagi i potrzeby bycia wysłuchaną. Widziałam, jak z poczucia bezsilności rodzi się wspólnota, a słowa jednej kobiety stają się nadzieją drugiej.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że prowadzę największe badanie rynku w swoim życiu, takie którego nie planowałam, którego nikt mi nie zlecił, a mimo to, okaże się dla mnie bezcenne. 

Dopiero z czasem, gdy zaczęłam zastanawiać się nad pierwszymi założeniami mojego startup, zrozumiałam, że społeczność, do której mam nieograniczony dostęp, to żywe laboratorium kobiecego doświadczenia – mapa emocji, potrzeb i pragnień. Miejsce, w którym kobiety podejmują codzienne próby znalezienia „lekarstwa” na swoje problemy.

Zaczęłam się też zastanawiać, dlaczego kobiety ciągnie do „stada”, do miejsc, w których mogą czuć się widziane, słyszane i zrozumiane. A ponieważ lubię wiedzieć dlaczego, sięgnęłam głębiej do świata nauki, a dokładniej do biologii i socjologii. Bo jeśli naprawdę chcemy poznać potencjalnego użytkownika, musimy zrozumieć, co nim kieruje.

Okazuje się, że część odpowiedzi kryje się w hormonach. Na przykład oksytocyna, nazywana hormonem więzi i zaufania, wydziela się, gdy kobieta dzieli się emocjami i doświadczeniem. To ona sprawia, że po rozmowie z inną kobietą czujemy spokój, ulgę i bezpieczeństwo. I właśnie dlatego kobiety tworzą społeczności, bo potrzebują poczuć więź, zrozumienie i wspólnotę. 

Kobietom nie wystarczy rada z internetu, ChatGPT ani najlepszy artykuł o samorozwoju. Potrzebny jest im, ktoś po drugiej stronie, kto powie: „też tak miałam”. Kto da nie tylko odpowiedź, ale też obecność. 

Tak właśnie, im lepiej poznawałam użytkowniczki mojej społeczności, tym lepiej rozumiałam, że aplikacja skierowana do kobiet musi myśleć jak one. Doszłam do wniosku, że projektowanie mojej aplikacji to nie tylko UX i UI. To tworzenie doświadczenia, w którym kobieta poczuje, że jej emocje, rytm życia i sposób reagowania są zrozumiane przez drugiego człowieka.

Co więcej, dostrzegłam, że społeczność nie powinna być jedynie punktem wyjścia do stworzenia produktu. Powinna dalej żyć w technologii i być jej sercem, bo w kobiecym świecie technologia nie może być zimna, musi mieć ludzki pierwiastek.

Nieprzypadkowo więc dążę do tego, by HerRise tętniła życiem, a nie tylko algorytmem. Nieprzypadkowo siostrzeństwo jest mi bliskie, a społeczność traktuję jako centrum, wokół którego powstają funkcjonalności.

Bo kobiety nie szukają kolejnej aplikacji. Szukają technologii, która ma serce.

My Company Polska wydanie 11/2025 (122)

Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama