Kubisiak: Szukający pracy powinni być bardziej elastyczni. Kryzys wymusza zmiany [WYWIAD]

Fot. Polski Instytut Ekonomiczny
Fot. Polski Instytut Ekonomiczny
Młodzi najbardziej cierpią w okresie kryzysu. Z pewnością wydłuża się czas szukania pracy, co jest oczywiście związane z mniejszą liczbą ofert. Niektóre przedsiębiorstwa radzą sobie wyjątkowo dobrze, a inne wyjątkowo źle – to wymusza większą elastyczność u kandydatów, warto wyjść poza dotychczasową branżę - mówi Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytuty Ekonomicznego.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jak opisałby pan sytuację na rynku pracy na początku 2021 roku?

Funkcjonujemy w okresie stanu wyjątkowego, a rynek pracy ma charakter kryzysowy. To oznacza, że wiele mechanizmów, które dotychczas go opisywały, nie można przyłożyć do obecnych warunków. Pandemia mocno uderzyła w gospodarkę i rynek pracy. To uderzenie zostało w jakimś stopniu zamortyzowane poprzez działania m.in. tarczy antykryzysowych, ale konsekwencje i tak są widoczne. Rynek pracy jest poobijany szczególnie od strony popytowej, co oznacza, że jest wyraźnie mniej ofert pracy niż przed pandemią. Zakładamy, że I kwartał 2021 roku będzie momentem przesilenia na rynku pracy.

To znaczy?

Pewne konsekwencje – szczególnie z IV kwartału minionego roku – są odłożone. Ich skala na razie nie jest duża, bo przemysł ma się relatywnie dobrze, co jest bardzo ważne, bo właściwie w przemyśle jest zatrudnionych najwięcej Polaków. Trzeba przy tym zauważyć, że I kwartał jest na rynku pracy zawsze najtrudniejszy, bo to czas, kiedy słabo działa budownictwo i rolnictwo oraz kilka innych sektorów.

A więc wielki kryzys dopiero przed nami.

Na pewno nie będzie łatwo, ale w Polskim Instytucie Ekonomicznym przewidujemy, że po trudnym I kwartale roku, nastąpi odbicie i ten rok skończymy z podobnymi wskaźnikami, co poprzedni. Nasz scenariusz bazowy zakłada, że od III kwartału – m.in. po programach szczepień - gospodarka zacznie wracać na w miarę normalne tory.

A wraz z nią rynek pracy?

By powróciły trendy, które obserwowaliśmy przed pandemią, przyjdzie nam poczekać co najmniej do przyszłego roku. Oczywiście nie wszystkie trendy wrócą. Przez najbliższe lata – jeśli nie dekady – będziemy żyć z negatywnym czynnikiem demograficznym, który powoduje, że na rynku pracy jest coraz mniej osób w wieku produkcyjnym. To na pewno spowoduje jego skurczenie się.

Jakie trendy szczególnie wyhamowały przez epidemię?

Firmy rzadziej rekrutują, a kandydaci nie mają aż takiego wyboru ofert na rynku jak jeszcze przed pandemią. W czasie kryzysu często ogranicza się koszty związane z mniej kluczowymi obszarami przedsiębiorstw – to jest powód dlaczego młodzi tak cierpią w dobie zapaści. Trzeba również pamiętać, że budżety przewidziane na 2021 rok przez firmy nastawione na usługi specjalistyczne, nie będą sprzyjały zatrudnieniu.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy mówi wręcz o największym kryzysie finansowym od stu lat.

W naszym kraju w ciągu trzydziestu lat gospodarki wolnorynkowej, nie mieliśmy do czynienia z taką recesją. Rozumiem potrzebę do porównywania się do świata sprzed pandemii, ale to jest trochę tak, że porównujemy niby tę samą gospodarkę, tyle że w skrajnie różnych warunkach. Jeśli ktokolwiek oczekuje, że przy takim uderzeniu rynek pracy będzie wyglądał lepiej niż w czasach wzrostu gospodarczego, to się grubo myli. Trzeba też pamiętać, że rynek pracy z opóźnieniem reaguje na procesy makroekonomiczne.

Co z rolą działów HR w czasie pandemii?

Wcześniej głównym zadaniem HR-ów była odpowiedź na potrzeby rekrutacyjne w przedsiębiorstwie, a więc po prostu – znalezienie odpowiednich kandydatów. Dziś sytuacja jest diametralnie inna, bo HR-y stały się zespołem do zadań specjalnych, do obsługi pracownika w warunkach skrajnych. HR-y – mimo małej liczby regulacji prawnych w tym zakresie - musiały ułatwić przestawienie się na pracę zdalną. W porozumieniu z działami IT musiały zająć się obsługą narzędzi do komunikacji. No i nie zapominajmy, że część firm rekrutuje pomimo pandemii, więc ktoś przecież musiał zorganizować zdalną rekrutację i mechanizmy wdrożenia do organizacji.

Jakie największe wyzwania czekają teraz przed ludźmi szukającymi pracy?

Najtrudniejsze wyzwania stoją przed młodymi, bo oni zawsze najbardziej cierpią w okresie kryzysu. Tak jest nie tylko w Polsce, to zjawisko globalne. Z pewnością wydłuża się czas szukania pracy, co jest oczywiście związane z mniejszą liczbą ofert. Niektóre przedsiębiorstwa radzą sobie wyjątkowo dobrze, a inne wyjątkowo źle – to wymusza większą elastyczność u kandydatów, warto wyjść poza dotychczasową branżę. W opisach symbolicznie przyjmuje się, że obecny kryzys ma kształt litery K – jedno ramię idzie w górę, a drugie w dół. Pierwsze ramię reprezentują oczywiście biznesy, które sobie świetnie radzą np. e-commerce. Przykładem drugiego są na pewno gastronomia i hotelarstwo. Jeśli wcześniej pracowaliśmy wyłącznie w tym dolnym obszarze, to perspektywy na znalezienie pracy są dużo gorsze.

Co z zarobkami?

Dla części Polaków płace są niższe choćby dlatego, że część pracowników wciąż pracuje w niepełnym wymiarze godzin. Utrzymanie stanowisk pracy to tylko częściowy sukces, wyzwaniem jest odbudowanie strony dochodowej. Trzeba jednak przy tym zauważyć, że wiele badań wskazuje, że Polacy potrafią w dobie kryzysu gromadzić oszczędności, co wynika zapewne z ograniczonych możliwości konsumpcyjnych oraz ostrożności.

ZOBACZ RÓWNIEŻ