Reklama

Frytki masz jak w banku

The Fry
The Fry / Fot. materiały prasowe
Dwóch prezesów ze świata finansów porzuciło korporacyjne życie, by spełnić marzenie o własnym – tylko na pozór – prostym biznesie. Dziś ich frytkowa sieć The Fry podbija Polskę, udowadniając, że prawdziwa pasja i dbałość o detale mogą zamienić zwykłe ziemniaki w złoto.
Reklama

Adam Głos i Grzegorz Grodek piastowali wysokie stanowiska w znanych firmach finansowych, takich jak Tax Care, Finea czy Faktura.pl. – To było w poprzednim życiu – kwituje Adam, rozmawiając z nami z jednego z lokali The Fry w Poznaniu. Przyjechał tu, by osobiście naprawić drobną usterkę, co nie jest niczym dziwnym. Obaj panowie potrafią już zrobić w swoim biznesie absolutnie wszystko. Zaczynając od zera, bez zewnętrznego finansowania, zbudowali sieć ośmiu lokali w Polsce, z kolejnymi na horyzoncie. Sprzedają 300 t ziemniaków rocznie i mają ambicje na międzynarodową ekspansję. Co najważniejsze – dziś zarabiają więcej niż w zarządach korporacji, choć nigdy wcześniej nie mieli doświadczenia w gastronomii.

Złota klatka korporacji

– Praca w finansach była naturalnym wyborem. Całe moje wykształcenie było nakierowane na ten sektor. Obaj ukończyliśmy kierunki ekonomiczne. Celowałem w finanse i inwestycje, choć później moja droga skierowała mnie na tory księgowe. Nigdy w życiu nie spodziewałem się, że wyląduję w gastronomii – przyznaje Grzegorz.

Adam twierdzi, że do finansów trafił trochę przypadkowo. Mówi, że nie miał komfortu świadomego wyboru ścieżki kariery w trudnych latach 90., kiedy dostęp do informacji był ograniczony, a bezrobocie wysokie. Wierzy, że jest w stanie nauczyć się wszystkiego i robić wszystko, co sprawiło, że jego pomysły na życie ewoluowały. Wspomina, że chciał być budowlańcem, potem finansistą, a dziś jest gastronomem, ale nie uważa się za restauratora. Czuje, że to nie jest jego ostatnia profesja.

Obaj panowie zgodnie przyznają, że w świecie finansów nie osiągnęli wszystkiego. Adam doszedł do etapu, gdzie poczuł, że „był, widział i już wystarczy”. – Uczestniczyłem w pogoni za stanowiskami i karierą. Zarządzałem nawet organizacją zatrudniającą ponad tysiąc osób. Stwierdziłem jednak, że ten świat nie jest dla mnie. Zaczęło mnie męczyć wieczne wspinanie się po szczeblach drabiny, które zamiast zwiększać autonomię, prowadziło jedynie do odkrywania, że zawsze nade mną jest ktoś jeszcze większy i ważniejszy – tłumaczy. Adam uświadomił sobie, że zamiast piąć się w nieskończoność, prostszą drogą jest „odpięcie się” i stworzenie własnego mikroklimatu, gdzie nie będzie musiał godzić sprzecznych oczekiwań współpracowników i szefów. Wspomina także o korporacyjnych wojnach i nieetycznych metodach, które z czasem zaczęły mu przeszkadzać. Pamięta, jak kiedyś jedna z koleżanek z zarządu powiedziała mu, że nie nadaje się do tej pracy, bo jest „człowiekiem honoru”, a tam nie ma miejsca na honor, bo to brutalna rzeczywistość. – To był jeden z kamyczków, który doprowadził do zmiany – tłumaczy Adam.

Grzegorz wspomina, że ich współpraca przerodziła się w przyjaźń. – Pracę w finansach zaczynałem od sprzedaży, co dawało mi satysfakcję z pomagania ludziom. Następnie rozwijałem się w kierunku zadań menedżerskich. Zaczęła mi jednak przeszkadzać negatywna presja, która narastała na wysokich szczeblach. Stres zaczął doskwierać do tego stopnia, że zaczęliśmy z Adamem rozmawiać...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 10/2025 (121)

Więcej możesz przeczytać w 10/2025 (121) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama