Dekarbonizacja portfeli

Dekarbonizacja portfeli
63
Od zawarcia niedawnego porozumienia klimatycznego w Paryżu do wypracowania prawdziwie efektywnych rozwiązań przez wszystkich jego sygnatariuszy jeszcze daleka droga, bo na razie udajemy, że żyjemy na różnych planetach. Ale niektórzy inwestorzy już teraz zaczynają głosować swoimi portfelami, oczyszczając je z paliw kopalnych.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2016 (5)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Polska nie jest jedynym krajem, który walczy o prawo do węglowej przyszłości. Jesteśmy w doborowym towarzystwie wielu państw na różnych kontynentach, których nie stać na niemiecki model energetycznej transformacji. I wszędzie argument jest taki sam: musimy się rozwijać (dziejowa sprawiedliwość!), a bez źródła tańszej energii nie będzie to możliwe. Najlepszym przykładem tej postawy są Indie, gdzie co miesiąc otwiera się nową kopalnię węgla. Ale największym grzesznikiem są Chiny, które właśnie ukończyły lub finansują budowę 92 elektrowni węglowych w 27 krajach, nie licząc przy tym ich własnego podwórka. 

Wyzwanie polega na tym, że coraz więcej ludzi obserwuje narastające anomalie pogodowe w ciągu swego relatywnie krótkiego życia i zaczyna coraz intensywniej popierać różne formy przeciwdziałania im, a jednocześnie wiele grup interesów, często partykularnych, lobbuje na rzecz uznania rozmaitych naturalnych „praźródeł” globalnego ocieplenia czy wręcz niewystępowania niepokojących zjawisk klimatycznych. W ten sposób pogłębiają i tak już wielki myślowy chaos. 

Wspólnym mianownikiem wszystkich podsuwanych nam teorii i opinii jest świadomość, że troska o środowisko naturalne, niezbędne nam do życia, ma swój głęboki sens (bez względu na to, czy globalne ocieplenie postępuje naprawdę, a jeśli tak, to czy przyczyną są czynniki naturalne czy działalność człowieka). 

I zapewne choćby z tego powodu coraz więcej prywatnych i instytucjonalnych inwestorów zaczyna wpisywać paliwa kopalne, a zwłaszcza węgiel, na listę zakazanych inwestycji w swych międzynarodowych portfelach, często obok narkotyków, papierosów i alkoholu. Wynika to również z przekonania, że obecny model gospodarczego rozwoju absolutnie nie gwarantuje przyjętego w Paryżu limitu dla wzrostu średnich temperatur. 

KLP, największy w Norwegii fundusz emerytalny, nie ma, co oczywiste, nic przeciwko inwestowaniu w ropę i gaz, ale zrezygnował z węgla. W Szwecji zarządzający portfelami klientów muszą już teraz publikować analizy wpływu wybieranych przez siebie spółek na środowisko, a fundusz emerytalny stanu Nowy Jork postanowił znacząco ograniczyć swój inwestycyjny ślad węglowy. W branży inwestycyjnej pojawiają się też różne „węglowe indeksy” oceniające stopień zagrożenia dla klimatu. Nabierają też wigoru dyskusje o kolejnych formach handlu zielonymi certyfikatami lub opodatkowaniu produktów pochodzących z „brudniejszych gospodarek”. Przed daleko idącymi konsekwencjami globalnego ocieplenia, rujnującymi nasze życie, ostrzegał nawet niedawno Mark J. Carney, szef brytyjskiego banku centralnego. 

Z tej mieszaniny poglądów, postaw oraz komercyjnych i narodowych interesów, często zbyt krótkoterminowych lub serwowanych nam w demagogicznej formie, wyłania się powoli pewien nieubłagany trend: producenci surowców i produktów, które „w globalnej świadomości” oceniane będą jako najbardziej toksyczne dla klimatu, zdani będą coraz bardziej tylko na siebie. Już teraz można sobie wyobrazić, że eksport polskich jabłek, krzeseł, okien czy rowerów zapłaci może kiedyś cenę za nasze zbyt powolne „odwęglanie”. Możliwe też, że trudniej przyjdzie nam pozyskiwać zagraniczny kapitał dla warszawskiej giełdy czy orga­nizować stosunkowo tanie finansowanie dla polskiego rządu na międzynarodowym rynku obligacji. 

Prawdziwym testem dla rosnącej grupy inwestorów-wrogów paliw kopalnych byłaby oczywiście zmiana cenowych trendów na rynkach surowców, bo dzisiaj znacznie łatwiej przychodzi wyprzedawać aktywa, które i tak tracą w stosunku do całego rynku (przy czym, uwaga, alternatywne źródła energii dają, jak dotąd, zwroty z zainwestowanego kapitału poniżej przeciętnej). Ale i w takiej sytuacji pojawiać się będą argumenty o gorszej pozycji przetargowej węgla w stosunku do ropy i gazu, uznawanych za „mniej nieprzyjazne”. 

No cóż, pozostaje nam chyba uczynić Polskę pilotażowym inwestycyjnym rajem dla technologicznych partnerów, którzy zdołają oczyścić nasz węgiel i pozostały eksport z klimatycznego smogu. Tym bardziej że nasz największy partner gospodarczy planuje całkowite odejście od energetyki opartej na węglu. 

My Company Polska wydanie 2/2016 (5)

Więcej możesz przeczytać w 2/2016 (5) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ