W poszukiwaniu sensu pracy
 
                             
                    z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2025 (122)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Wielu z was to zna. To udawanie sensu, język, który tworzy sztuczną, fastfoodową rzeczywistość, system, który ledwie symuluje jakąś zmianę. Myślisz: „Rzucam to. Zrobię coś, co powinienem zrobić dawno, założę coś swojego. Muszę spróbować!”
Trwa to jednak chwilę. W większości wypadków to tylko przygodna myśl, która zaraz odchodzi, nie zamieniając się w czyny. Aż dochodzi do wypalenia. I nie chodzi wyłącznie o klasyczną niechęć do pracy. Alienacja w korporacji może mieć wiele twarzy – od szukania sensu w wykonywaniu bezsensownych czynności, przez przewlekły stres, aż po poczucie bycia trybikiem w bezdusznej maszynie. W ostatnich latach wypalenie zawodowe stało się zjawiskiem powszechnym na niespotykaną dotąd skalę – niektórzy mówią wręcz o epidemii. I Polska jest tu w czołówce.
Oczywiście nie jest tak tragicznie. Są firmy, korporacje i ludzie w nich, którzy zdają sobie z tego sprawę i próbują coś z tym zrobić. Potrafią obrać jeden ważny i strategiczny cel i na nim się skupić. Daje to poczucie sprawczości i sensu. Nie jest idealnie, ale nie jest też źle.
Ale jeśli sądzisz, że w startupie będziesz miał lżej i tak po ludzku będzie fajnie, to możesz się zawieść. Chaos, niemiłosierne obciążenie pracą, ciągły pośpiech w połączeniu z niestabilnością finansową czy wręcz biedą w ciągu pierwszych lat może cię doprowadzić do punktu, w którym rozpoznasz w sobie wypalenie foundera. Będziesz marzył o tym, by zrobić coś bezsensownego, coś nieistotnego, pogadać ze współpracownikami o bzdurach, a nie walczyć o to, by jutro nie upaść.
Co jest więc lepsze? To pytanie jest, jak to się mówi w startupach, tricky. Wydaje mi się, że założenie firmy nie może być panaceum na bolączki zawodowe. Nie da się pracować mniej i zarabiać więcej, zwłaszcza na początku. Pasja szybko może stracić swój powab i urok. I na koniec nie każdy ma predyspozycje do bycia przedsiębiorcą, nie jest w stanie znaleźć w sobie siły i samodyscypliny, by nagiąć rzeczywistość do swoich celów.
Chcieliśmy więc pokazać wam różne historie ludzi przedsiębiorczych, którzy byli w wielu miejscach, z wielu pieców jedli chleb i poznali plusy i minusy każdego z tych środowisk. I próbują ważyć każdy z tych scenariuszy.
Zdarzają się oczywiście wyjątki, statystyczne odstępstwa będące daleko poza skalą. Można w kilkanaście miesięcy stworzyć startup, który nie dość, że od początku będzie przynosił całą masę pieniędzy, to na dodatek będzie dawał wam poczucie, że zmieniacie świat. Nie wierzycie? Sami spróbujcie.
 
    
Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.
 
             
             
             
             
             
             
             
             
            