Nobel z innowacji
 
                             
                    Zaskoczyły pana nazwiska tegorocznych noblistów z ekonomii?
I tak, i nie. Co najmniej od kilku lat tegoroczni laureaci byli wymieniani jako kandydaci do Nobla, więc trudno mówić o niespodziance. Jeśli coś zaskakuje, to oryginalne zestawienie nagrodzonych.
Co pan ma na myśli?
Zdecydowano się uhonorować Joela Mokyra, historyka gospodarki, który z humanistycznym zacięciem bada procesy ekonomiczne zachodzące w XVI czy XVII w. Już sam ten fakt jest dosyć niezwykły. Historia gospodarcza jest bowiem, niestety, w świecie ekonomii coraz bardziej zaniedbywana, co widać nawet na najlepszych amerykańskich uniwersytetach. Specjalistom w tej dziedzinie trudno jest np. publikować w prestiżowych czasopismach ekonomicznych. Przez to zatracamy humanistyczny pierwiastek ekonomii. Komitet Noblowski najwyraźniej się o niego upomina.
Równocześnie jednak wyróżniono Philippe’a Aghiona i Petera Howitta.
To z kolei wytrawni ekonomiści matematyczni tworzący matematyczne modele współczesnej gospodarki. W porównaniu z Mokyrem prezentują zupełnie inne podejście do ekonomii i posługują się odmiennymi metodami.
Co ich w takim razie łączy?
To, że z różnych pozycji badają, jak postęp technologiczny i innowacje wpływają na wzrost gospodarczy.
Joel Mokyr przypomina, że czas dynamicznego wzrostu, z jakim mamy do czynienia, to z punktu widzenia historii ludzkości właściwie wyjątek od reguły…
Przed chwilą zretweetowałem wpis prof. Jeremy’ego Horpedahla z University of Central Arkansas, który napisał, że swój przeznaczony dla studentów sylabus z historii gospodarczej zaczyna właśnie od cytatu z prof. Mokyra: „Odpowiedzialnością historyków gospodarczych jest przypominanie światu, jak wyglądało życie przed rokiem 1800. Wzrost gospodarczy był wtedy tak powolny, że niemal niezauważalny”. Rzeczywiście, przed rewolucją przemysłową przez stulecia, a nawet tysiąclecia świat tkwił w stagnacji. Oczywiście, jakiś postęp technologiczny się dokonywał, wzrastała produktywność i dochody, ale równolegle wzrastała populacja. W efekcie rozwój w zasadzie nie prowadził do poprawy standardu życia, który utrzymywał się na poziomie bliskim egzystencjalnemu minimum. To zjawisko opisał już żyjący na przełomie XVIII i XIX w. prof. Thomas Malthus. Od jego nazwiska nosi ono nazwę „pułapki maltuzjańskiej”.
To co się stało, że nagle zaczęliśmy być coraz bogatsi?
W epoce oświecenia nastąpiło niezwykłe w historii ludzkości sprzężenie nauki, techniki i instytucji społecznych. Dzięki niemu innowacja stała się zjawiskiem ciągłym. Nauka zaczęła wspierać technologię, a technologia naukę. Roczny wzrost gospodarczy na poziomie 2-2,5 proc. wydaje nam się dziś w zasadzie normą. Oznacza on jednak, że mniej więcej w ciągu życia jednego pokolenia dochód na osobę wzrasta dwukrotnie! A przecież mamy kraje, w których PKB rośnie nawet o 7 czy 10 proc., co oznacza, że w ciągu dekady mamy szanse stać się dwa razy bogatsi! To zjawisko jest naprawdę niesamowite, choć trochę się do niego przyzwyczailiśmy i przez to nie dostrzegamy jego wyjątkowości.
Skoro tak intensywny wzrost gospodarczy jest w historii ludzkości wyjątkiem od reguły, to czy to oznacza, że w pewnym momencie może...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
        
    Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
 
    
Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.
 
             
             
             
             
             
             
             
             
             
             
            