Dualizm staruszkowo-ławeczkowy

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Od ponad roku mam psa. Od kilku miesięcy – wielkiego psa. To malamut, który wyrósł na solidnego cielaka. Jest srebrno-czarny, podobny do wilka i naprawdę piękny. W dodatku jedno oko ma niebieskie, drugie brązowe. Przyciąga uwagę. Niektórzy ludzie ostrożnie obchodzą go z daleka i ja ich rozumiem, bo nie wiedzą, że jest łagodny jak owieczka. Inni – wręcz przeciwnie. Ciągną do niego, chcą pogłaskać, zrobić sobie z nim zdjęcie albo przynajmniej uśmiechają się na jego widok. Często słyszymy zachwyty: jakiż to piękny pies! I jest to oczywiście bardzo przyjemne.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2021 (75)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W sumie tych sympatycznych reakcji jest bardzo dużo. Negatywne są sporadyczne. Ale mamy u siebie na osiedlu taką ławeczkę okupowaną przez grupę starszych pań, które uczyniły sobie z nas ulubiony cel przytyków, komentarzy i – co tu dużo mówić – ataków. Przy czym najchętniej czepiają się naszego syna, gdy ten spaceruje z Lokim. Statystycznie dostaje mu się częściej niż jego dorosłym rodzicom. Ale i my zetknęliśmy się z agresywnymi uwagami pozbawionymi wszelkich form grzecznościowych. „Gdzie tu łazicie?”, „Nie właźcie z nim na trawę”, „Te gówna wyrzucajcie u siebie w domu” (to gdy sprzątamy po Lokim) – i tego typu teksty. Zabawne, że kiedyś w grupie tych pań siedziała jedna, której się wyrwało: „Ale cudny pies!”. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, autorka komentarza wiłaby się w męczarniach, bo jej towarzyszki zgromiły ją wzrokiem z ogromna siłą. To było prawdziwie „przeszywające spojrzenie”.

Po pewnym czasie zacząłem się zastanawiać nad tą ławkową grupą. Skąd u nich taka ostrość? Oczywiście łatwo byłoby stwierdzić, że to kwestia ich płci i wieku. Chyba każdemu z nas zdarzyło się spotkać staruszkę, która się czepiała. Faceci, także ci starsi, znacznie rzadziej występują z taką obywatelską interwencją. Ale sęk w tym, że nieskończenie częściej spotykaliśmy przemiłe starsze panie, które na naszą grupę reagowały ogromnym ciepłem. Dopytywały o psa, chwaliły go, zaczynały miłą pogawędkę. To było także na tym samym osiedlu, dwa kroki od „grupy ławeczkowej”. I to mnie właśnie nurtowało: Dlaczego tak podobne osoby są tak różne? Dlaczego jedne staruszki są napastliwe i okropne, inne sympatyczne i dobrotliwe niczym babcie z reklam?

Tu jest pies pogrzebany. Skąd się bierze ta różnica? Czy dlatego, że starsze panie w grupie czują się silne i uważają, że ich obowiązkiem jest pilnowanie porządku na własnym terenie? Ale na innych ławeczkach inne grupy uśmiechały się na nasz widok i do głowy nie przychodziło im nas strofować (bo też po prawdzie nie bardzo było za co). Czy to po prostu kwestia charakteru? A może efekt życiowych doświadczeń? Rozczarowań? Przykrych sytuacji i nadmiaru obowiązków, które rodzą zgorzknienie i chęć wyżycia się na innych? Albo bolesnych schorzeń, które niszczą nie tylko organizm, ale i życzliwość wobec innych ludzi?

Szczerze mówiąc, wielce mnie ten temat intryguje. Tym bardziej że i w swoim kręgu rodzinnym widzę ten staruszkowy dualizm, radykalny podział na te wredne i na te dobrotliwe. Więc chciałbym dociec jego genezy, jakoś go wyjaśnić.

Jest jeszcze jeden powód mego zainteresowania. Moja starość czeka na mnie już za rogiem. Może nie za najbliższym, ale za następnym. Bardzo bym nie chciał być w takiej „grupie ławeczkowej”, którą ludzie obchodzą z daleka. I chciałbym wiedzieć, jak uniknąć tego losu i raczej trafić do grupy: „O patrz, to ten miły starszy pan z naszego bloku. Ukłoń mu się ładnie”.

My Company Polska wydanie 12/2021 (75)

Więcej możesz przeczytać w 12/2021 (75) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ