Między nami Dulskimi

Igor Zalewski
Igor Zalewski. / Fot. mat. pras.
Jechaliśmy z sąsiadem windą. Ledwo wsiedliśmy, zadzwonił jego telefon. – Gdzie jesteś? – usłyszałem konkretne pytanie. Zarówno forma, jak i treść wskazywały, że dzwoni żona.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2025 (114)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W windzie, więc może urwać połączenie. Zaraz będę w domu – powiedział i miał rację. Połączenie się zerwało. Natychmiast telefon zadzwonił ponownie. A potem jeszcze raz i jeszcze. I jeszcze. Facet już nie odbierał, wychodząc z założenia, że i tak zaraz się rozmówi. Ale ponieważ mieszkamy wysoko, znaleźliśmy czas na krótką pogawędkę wyrażającą coś, co można by określić mianem solidarności plemników.

– Moja żona ma niesamowitą umiejętność dzwonienia do mnie, kiedy akurat nie bardzo mogę rozmawiać – zagaiłem. Sąsiad od razu się ożywił. – Moja ma dokładnie tak samo. Godzinami nic nie robię i nie dzwoni, ale ledwo zaczynam ważną rozmowę, natychmiast się do mnie dobija.

– Moja wie, że nienawidzę rozmawiać, kiedy prowadzę samochód. Więc dzwoni zaraz potem jak odpalę silnik. A już bombarduje mnie telefonami, kiedy jestem w nieznanym mieście, w chaosie ulicznym albo kiedy obok stoi policja, a funkcjonariusze groźnie na mnie patrzą – zrewanżowałem się swoją historią.

– No i kiedy robię zakupy. Właśnie płacę i pakuję rzeczy do torby, a za mną stoi kolejka do kasy. Właśnie wtedy – pokiwał głową.

– Albo kiedy jestem w urzędzie. Rzadko chodzę do urzędu, ale jak już jestem to dzwoni i pyta, kiedy pójdę do urzędu – wywnętrzyłem się.

– Proszę nie zapominać o aptekach. I innych miejscach, gdzie nie wolno używać telefonu – dorzucił. – Tak, oczywiście – zgodziłem się.

Zamilkliśmy na chwilę, szukając w głowach kolejnych przykładów telefonicznego nadzoru. Przypomnieliśmy sobie o pogrzebach (on) i rozmowach z Ważnym Politykiem Sprawującym Urząd (ja). A potem zastanowiliśmy się, skąd nasze żony mają te niezwykłą umiejętność. Czy to wrodzone? Czy gdzieś się tego nauczyły? Ktoś je wykształcił? A może to owa kobieca intuicja? No i skąd ten nawyk kontrolowania? I dlaczego się mu pokornie poddajemy, a co więcej sami nie kontrolujemy? Wszak niby żyjemy w społeczeństwie patriarchalnym i powinniśmy rządzić.

Ale nie rządzimy. Zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. I znów, obserwacje oraz wnioski mieliśmy dość podobne. Otóż dla obu nas, wartością dość istotną jest coś, co można określić mianem „świętego spokoju”. To znaczy nie chce nam się spierać o pierdoły, co od razu stawia nas na pozycji przegranej w konfrontacji z naszymi żonami. Którym – z jakichś niewyjaśnionych powodów – zawsze się chce. Choćby nie wiem jak umęczone przyszły z pracy i jak bardzo nie chciałyby otworzyć butelki wina, to znajdą jeszcze czas i energię, żeby postawić wszystkich domowników w krzyżowym ogniu pytań. Pytań, które zdecydowanie mają charakter przesłuchania, ale one równie zdecydowanie odrzucają te zarzuty, mówiąc, że to tylko zwykłe pytania i jesteśmy nadwrażliwi. Z pewnym wstydem przyznaliśmy, że bliską nam postacią jest Felicjan Dulski z dramatu Gabrieli Zapolskiej.

Nawet jazda na 15. piętro musi się jednak kiedyś skończyć, więc nasze fundamentalne rozważania się urwały. Jeśli tliły się w nas jakieś zarzewia buntu lub choć tajnego mężowskiego spisku, to przygasły, gdy doszliśmy w nasz zakątek klatki schodowej.

– Proszę pozdrowić żonę! – pożegnałem sąsiada przy jego drzwiach. – Pan niech koniecznie kłania się swojej! – rzucił znikając w domu.

My Company Polska wydanie 3/2025 (114)

Więcej możesz przeczytać w 3/2025 (114) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ