Trzeba uważać na magików

Tomek Grande
Tomek Grande, fot. Michał Mutor
Diamante rozkręcił wspólnie z bratem za 10 tys. zł. Ale historia marki to również wiele złych decyzji – Tomek Grande otwarcie mówi o biznesowych błędach i trwonieniu pieniędzy. Dziś, po pandemicznym kryzysie, chce wrócić na szczyt. Złośliwi nazwą go „królem basicu”, dla innych Diamante to pionierzy polskiego streetwearu.

Tomek Grande: Fajnie, że pogadamy o streetwearze, bo to naprawdę trudna branża.

Pod jakim względem?

Nie jest łatwo ani o zarobienie dobrych pieniędzy, ani o zbudowanie odpowiedniego wizerunku marki. Wiem, że to truizm, ale wszystkim wydaje się, że stworzenie fajnych ciuchów jest bardzo proste, a pierwszy milion w zasadzie sam się zarabia. Trzeba stale zwiększać zasięgi, rozpoznawalność – jest mnóstwo wartościowych projektów, o których mało kto słyszał. Nie tylko prowadzę własną markę odzieżową, ale również uczę innych, jak ruszyć z firmą, więc wiem, że rzeczywistość rozmija się z ogólnym postrzeganiem tego biznesu.

Jakie błędy najczęściej popełniają młodzi ludzie rozpoczynający karierę w tej branży?

Największym błędem jest brak wyróżnika – powielanie marek, nawet w znacznie tańszych wersjach, nigdy nie skończy się dobrze. Co miesiąc powstaje w naszym kraju wiele marek, tymczasem mało która potrafi przykuć moją uwagę na dłużej. Brakuje w nich efektu wow.

Tobie też zarzucają, że robisz nudne dresy i asekuranckie bluzy.

Mamy różne dodatkowe rozwiązania – ukryte kieszenie w bluzach czy nowość, która dopiero się ukaże, a więc „półkowe” kieszenie w spodniach – które są naszym wyróżnikiem. Mocnym punktem są T-shirty z unikalnymi wzorami. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że w Diamante wieje nudą. Drugim podstawowym błędem początkujących przedsiębiorców jest nieliczenie kosztów. Sami go popełniliśmy na początku, przewaliliśmy bez sensu mnóstwo pieniędzy. Kiedy był największy hype na naszą markę, to próbowaliśmy wszystkiego, łącznie z kampanią billboardową, która okazała się totalną porażką.

Dlaczego?

Z perspektywy czasu tę kampanię oceniam wyłącznie jako łechtanie własnego ego. Jesteśmy marką internetową, a reklamowaliśmy się w tradycyjny sposób – to nie mogło się udać.

Innym dużym błędem, jaki popełniliśmy, była współpraca z pewną holenderską ekipą, która miała pomóc nam w wyjściu za granicę i uczynieniu z Diamante marki rozpoznawalnej w całej Europie. Nasz sklep internetowy nie był przygotowany na ruch z zagranicy, poza tym mieliśmy za dużą kolekcję, więc plany ekspansji spełzły na niczym. Uważam, że każdy błąd był po coś, wyniosłem z nich mnóstwo nauki, podczas gdy szkoła nie dała mi żadnej pensji. Nie chcę jednak, żeby to zabrzmiało jak krytyka szkolnictwa – jeśli ktoś ma jasno sprecyzowaną ścieżkę kariery, studia mogą być dla niego odpowiednim wyborem, zwłaszcza że polskie uniwersytety są na światowym poziomie.

Jak mocno branża się zmieniła, odkąd w 2009 r. ruszaliście z Diamante?

Przede wszystkim upowszechnił się internet. Pamiętam, że pierwsze koszulki promowaliśmy jeszcze na Naszej Klasie. Dostęp do szerokiej publiki był trudniejszy, za to konkurencja była mniejsza. Teraz trzeba się mocno nakombinować, żeby zainteresować człowieka po drugiej stronie ekranu, to nie jest tak, że siadasz przy biurku, wymyślasz sobie wzory i odnosisz sukces. Działanie w branży odzieżowej lubię porównywać do gastronomii – umiejętność gotowania nie wystarczy do założenia dobrze prosperującej restauracji. Diamante ma obecnie rzeszę odbiorców, stawiamy na obsługę klienta. To kluczowe, bo możesz mieć najwspanialsze projekty na świecie, ale przecież bez klientów biznes upada.

Czy współcześnie, kiedy marki powstają niemal codziennie, każdy artysta ma swój merch i spada zaufanie do influencerów, szybkie zbudowanie hype’u wokół marki jest rzeczywiście dużo trudniejsze? Kiedy w 2014 r. Cleo wystąpiła w waszych ubraniach, sprzedaż wzrosła skokowo. Byłoby to do powtórzenia w obecnych realiach?

Współpraca z Cleo ma dwa oblicza. Byliśmy wówczas marką o raczej ugruntowanej pozycji, a propozycję takich działań otrzymaliśmy, ponieważ doskonale odnajdywaliśmy się w segmencie...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 2/2023 (89)

Więcej możesz przeczytać w 2/2023 (89) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ