Pecunia non olet

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2025 (117)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
C zy opodatkowane były tylko publiczne szalety, czy też zbierana w nich uryna, którą można było sobie zabrać za stosowną opłatą? Przekazy historyczne są sprzeczne. Tak czy siak podatkowy pomysł ojca skrytykował jego syn. Wtedy boski cesarz miał przybliżyć do jego twarzy garść pieniędzy i zapytać, jaki mają zapach? A następnie wypowiedzieć słynne słowa pecunia non olet, a więc „pieniądze nie śmierdzą”. Zasada ta obowiązuje do dziś. I miała się świetnie, ale wszystko zaczęło się szybko zmieniać.
Ojciec cesarza Wespazjana był poborcą podatkowym i zajmował się zbieraniem quadragesima, a więc opłatą portową. Słynął z niespotykanej uczciwości albo z wielkiej próżności – rzymscy historycy Swetoniusz i Kasjusz Dion definitywnie tego nie przesądzają – bowiem wystawiano mu nawet okazałe pomniki z piękną dedykacją „Rzetelnemu poborcy”. Podróżujemy teraz szybko w czasoprzestrzeni – o prawie 2 tys. lat i ponad 7 tys. km. Może posłużyć nam do tego aparat do przenoszenia się w czasie profesora T. Alenta z ósmej księgi przygód, nomen omen, „Tytusa, Romka i A’tomka”.
Klik – jeden i drugi – i oto jesteśmy we współczesnych Stanach Zjednoczonych. Nielegalny imigrant staje się zdecydowanie mniej nielegalny, jeśli przebywa tam ponad 183 dni. Wówczas musi już niestety płacić podatki. Nielegalni imigranci nie mogą sami legalnie pracować, ale jak najbardziej mogą legalnie założyć firmę, bo tego nie zabrania im ani konstytucja, ani inne przepisy. Sami jednak nie mogą w niej pracować. Natomiast nie ma żadnych przeszkód, aby zatrudniali innych obywateli USA – nie łamią bowiem wówczas żadnych reguł prawa.
Warto przypomnieć, że taką właśnie firmę – jako nielegalny imigrant – złożył 30 lat temu Elon Musk. Przyjechał on do Stanów Zjednoczonych z Republiki Południowej Afryki, posiadając jedynie studencką wizę. Naukę natomiast szybko porzucił, ale wziął się za robienie biznesu. Dzisiaj jest najbogatszym człowiekiem świata.
Jednak najciekawsze w tej opowieści jest to, że amerykański urząd skarbowy zbierał sobie przez lata od nielegalnych imigrantów (szacunki wskazują, że jest ich prawie 11 mln) gigantyczne podatki. W 2024 r. była to kwota aż 90 mld dol. To cztery razy więcej niż wszyscy Polacy przekazali do naszego Skarbu Państwa podatku dochodowego! Już jednak podczas kampanii wyborczej Donald Trump zapowiedział, że jako 47. prezydent przeprowadzi „największą akcję deportacyjną w historii” USA. Teraz z werwą spełnia tę obietnicę. Zważywszy, że nielegalni imigranci chodzą nie tylko do pracy albo do swojej legalnej firmy, ale także wydają pieniądze w supermarketach, kinach, u fryzjera i w McDonald’sie restrykcyjna polityka doprowadzi – jak przepowiadają eksperci – do wielkiego deficytu w budżecie. Może on sięgnąć nawet kilkuset miliardów dolarów.
A było tak ładnie. Nielegalni imigranci, żeby nie podpaść władzy grzecznie płacili podatki. Pieniądze szerokim strumieniem – niczym rzymska uryna – płynęły sobie do kasy amerykańskiego fiskusa. Panta rhei. Natomiast teraz kongresmen z Teksasu, niejaki Brandon Gill, złożył projekt ustawy, która ma wprowadzić zmianę wizerunku prezydenta na banknocie 100-dolarowym. Benjamina Franklina, jednego z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, ma zastąpić Donald Trump. Banknot ma być prowadzony do powszechnego obiegu w 2029 r., kiedy nie będzie już w Nowym Jorku, Chicago i Los Angeles żadnych nielegalnych imigrantów ani… ich podatków.

Więcej możesz przeczytać w 6/2025 (117) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.