Rok złotowłosej ekonomii
Jaki dla polskiej gospodarki będzie rozpoczynający się rok?
Może być bardzo dobry, być może najlepszy w całej obecnej dekadzie. Będzie to bowiem jednocześnie czas rozwoju i stabilności. Z naszych analiz wynika, że najbliższe 12 miesięcy rysuje się w wyjątkowo jasnych barwach. Najprawdopodobniej będziemy bowiem mieli do czynienia z unikalną sytuacją, w której z jednej strony odnotujemy poprawę koniunktury i wysoki wzrost gospodarczy, a z drugiej niską inflację, która będzie całkowicie pod kontrolą.
Jak niską?
Będzie poniżej celu, czyli niższa niż 2,5 proc. Taki poziom inflacji jest prawie nieodczuwalny dla konsumentów.
A co oznacza „wysoki wzrost”?
Mamy szansę na „czwórkę z przodu”. Połączenie szybkiego wzrostu gospodarczego i niskiej inflacji będzie szczególnie korzystne dla gospodarstw domowych, bo zwiększy ich siłę nabywczą. Taki scenariusz ekonomiści określają jako „Goldilocks”.
Brzmi intrygująco…
Goldilocks to imię złotowłosej dziewczynki z bajki, która zakradła się do domu trzech misiów i próbowała zjeść z ich misek owsiankę. W jednej misce jedzenie było za zimne, w drugiej zbyt gorące, zaś w trzeciej idealne. „Gospodarka Goldilocks”, zwana też „złotowłosą”, to dziś powszechnie używane przez ekonomistów określenie na idealne warunki gospodarcze, z solidnym wzrostem gospodarczym i niską inflacją. W moim przekonaniu w Polsce mamy szansę na „złotowłosą gospodarkę” nie tylko w najbliższym roku, ale też w perspektywie dwóch-trzech lat. To sytuacja unikalna w skali Europy. W żadnej dużej gospodarce na naszym kontynencie nie ma widoków na tak korzystne uwarunkowania.
Brzmi fantastycznie. Czy przy tym wszystkim mamy też szansę utrzymać mocny rynek pracy?
Rynek pracy w Polsce jest w dobrej kondycji, co znajduje odzwierciedlenie w niskiej stopie bezrobocia. Mamy drugi, czasem trzeci od końca poziom stopy bezrobocia w Unii Europejskiej. Owszem, przez ostatnie dwa-trzy lata mieliśmy w tej dziedzinie pewne zawirowania związane z niewielką, ale momentami odczuwalną redukcją zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Związane one były z przebudową modelu biznesowego wielu polskich firm adaptujących się do nowych, mniej korzystnych warunków globalnego otoczenia. Oczekiwane w przyszłym roku przyspieszenie gospodarcze, w tym znaczące wzmocnienie aktywności inwestycyjnej, przełoży się jednak zapewne na chociażby minimalny wzrost liczby zatrudnionych i pracujących. A to oznacza, że po okresie stabilizacji na niskim poziomie stopa bezrobocia może zacząć ponownie spadać, osiągając w najbliższych dwóch-trzech latach nowe, rekordowo niskie poziomy. To jeszcze bardziej poprawi nastroje gospodarstw domowych i zwiększy poziom zaufania konsumentów.
Spróbuję dołożyć do tej beczki miodu łyżkę dziegciu. Szacuje się, że do 2035 r. polskie wydatki na obronność przekroczą bilion złotych. To chyba dla naszej gospodarki duże obciążenie? Jak sobie z tym poradzą nasze finanse publiczne?
Może pana zaskoczę, ale dla Polski to też jest szansa. Wydatki na obronność, szczególnie dobrze zaplanowane, mogą się przecież stać kołem zamachowym gospodarki i w znacznym stopniu przyczyniać się do jej rozwoju. Warunek jest taki, że...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.