Nie musisz podążać za pasją

Nie musisz podążać za pasją
Kieruj się swoją pasją” może być bardzo złą radą. Tak zwana teoria pasji to dziś jeden z najbardziej wyświechtanych, najczęściej powtarzanych frazesów związanych z karierą i pracą.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2020 (58)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zapełnia całe półki w księgarniach – pod hasłem „poradniki”. Znajdź to, co kochasz, rób to i śmiej się z konformistów zamkniętych w swych zawodowych pułapkach, bojących się, tak jak ty, podążać ku szczęściu.

Cal Newport, informatyk z Georgetown University, twierdzi, że to jest po prostu złe, ludzie wcale tak nie robią, a sam mit jest rozpowszechniany przez tych, którzy w biznesie mają status 

guru. Pamiętacie wzruszającą przemowę Steve’a Jobsa do świeżo upieczonych studentów Uniwersytetu Stanforda? Nagranie jest w sieci, ma ono kilkadziesiąt milionów wyświetleń na YouTube. I co mówi Jobs? Oprócz wzruszających osobistych opowieści o „łączeniu kropek”, miłości i śmierci pada tam takie zdanie: „Jedynym sposobem na wykonanie wspaniałej pracy jest robienie tego, co się kocha”. Czyżby?

Spójrzmy właśnie na Jobsa z okresu, kiedy nikt, w nawet najbardziej szalonych snach, nie przewidywał, że będzie on najsłynniejszym CEO na świecie. Jobs był studentem Reed College, liberalnej szkoły sztuk wyzwolonych w Oregonie. Miał długaśne włosy i wszędzie chodził boso. Interesował go wschodni mistycyzm, taniec i historia. Studia w końcu rzucił, ale pozostał na kampusie, gdzie mógł się karmić za darmo. Określano go mianem „wariata”, w praktyce odgrywał rolę nędzarza ze świątyni Hare Krishna. Jego pierwszą pracą były nocne zmiany w firmie Atari (wybrał ją, bo hasło w ogłoszeniu o pracę brzmiało: „Baw się i zarabiaj”). To jego pierwszy styk z technologią, którą zresztą szybko porzucił, bo zdecydował, że odbędzie podróż do Indii jako żebrzący pielgrzym. Po powrocie zdecydował się stale praktykować w pobliskim ośrodku Los Altos Zen Center.

Tym, który miał prawdziwą pasję był Steve Wozniak. To on miał bzika na punkcie technologii, on skończył studia informatyczne, on projektował gry i płytki pierwszych komputerów. I to jego Jobs poprosił, by zaprojektował płytkę, którą sprzedadzą miejscowym hobbystom. To był jeden strzał, mieli zarobić 1000 dolarów, nikt nie rzucił pracy, robili to w czasie wolnym. Po prostu chcieli zdobyć trochę kasy. To był jednak punkt przełomowy i początek Apple, ale nikt wtedy tego nie wiedział. A Jobs zdecydowanie nie był pasjonatem zarządzania, tworzenia wielkich organizacji i wdrażania rewolucyjnych technologii. Nie, wbrew przeciwnie, wtedy pasjonował go zen.

O tym, że specjalizacja, skupienie się na jednej rzeczy i doskonalenie się w niej do mistrzostwa nie jest właściwą ścieżką mówi coraz więcej osób, którzy badają to naukowo. Owszem, specjaliści kochający to co robią, popychają swoje dziedziny do przodu. Jednak świat zmieniają generaliści, którzy są trochę tu, trochę tam, wszędzie się czegoś uczą, ciągle poszukują. Swojej pracy nie traktują z nabożną pasją, traktują ją trochę jako rzemiosło. Zbierają swój kapitał zawodowy, który na pewnym etapie da im spełnienie. Krok po kroku idą do przodu, a zebrane doświadczenie pozwala im łączyć różne dziedziny wiedzy. Jobs zamiłowanie do sztuki projektowania pięknych przedmiotów wziął z koledżu, sam przecież projektował czcionki. Jednak znacznie łatwiej jest powiedzieć rób to, co jest twoją pasją. To strasznie urzekające, ale też może być zgubne.

Wozniak pozostał pasjonatem. Nie twierdzę, że nie osiągnął wielkiego sukcesu, ale nie takiego jak Jobs. Został zmarginalizowany, a w końcu zmuszony do odejścia z Apple. Król mógł być tylko jeden, a został nim żebrzący pielgrzym, który lata później będzie mówił absolwentom Stanfordu, by podążali za swą pasją.

My Company Polska wydanie 7/2020 (58)

Więcej możesz przeczytać w 7/2020 (58) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ