Jak Działa Gospodarka

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2025 (119)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Zmierzając na koncert w Łodzi spotkał urodziwą i sympatyczną panią lekkich obyczajów. Nie chciał skorzystać z jej usług, ale była na tyle miła, że zaprosił ją na swój występ do domu kultury. „Tam już nigdy w życiu nie pójdę” – odparła. Okazało się, że kiedyś pracowała tam właśnie jako księgowa. Kaczmarski opowiadał, że gdy Lech Wałęsa na początku lat 90. nawoływał, żeby brać sprawy we własne ręce „zniechęcona swoim nudnym i marnie wynagradzanym zajęciem wyszła na ulicę i stała się prywatną inicjatywą”. Dziś – w różnych branżach – działa w Polsce 2,6 mln jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG). To aż 80 proc. wszystkich firm w naszym kraju.
Właśnie pojawił się rządowy pomysł zaliczenia – co dotychczas jest niemożliwe – okresu prowadzenia indywidualnej jednoosobowej działalności gospodarczej do stażu pracy. To w gruncie rzeczy symboliczny gest polegający na docenieniu tych wszystkich, którzy ciężko samodzielnie pracują i ponoszą wszelkie związane z tym ryzyko. Teoretycznie zmiana ma nastąpić już od 1 stycznia 2026 r., ale znając nasze realia polityczne zapewne nigdy się nie dokona. Ustawa bowiem nie zostanie uchwalona albo ten konkretny przepis zostanie zmieniony nie do poznania, prezydent odeśle ją do Trybunału Konstytucyjnego lub w ogóle nie złoży pod nią swojego podpisu. Jednak jest to dobra okazja, aby o takich właśnie firmach przypomnieć i oddać hołd tym wszystkim, którzy ciężko pracują, zarabiają niewiele, muszą sami rozliczać podatki, walczyć z ZUS-em, pozostając nadal awangardą umierającego kapitalizmu i liberalnej gospodarki. Do nich odnoszą się bowiem słowa naszego wieszcza Adama Mickiewicza z „Ody do młodości” – „Sam sobie sterem, żeglarzem, okrętem”.
Jednoosobowe firmy zawsze miały pod górę. Czasami tylko mogły „iść po płaskim”. Ciągnie się za nimi czarna legenda PRL-owskich prywaciarzy, których przeciwstawiano dumnej wielkoprzemysłowej klasie robotniczej. Do tych ostatnich odnosiło się powiedzenie „Czy się stoi, czy się leży, 1500 się należy!”. Dzisiaj a rebours dotyczy ono natomiast wszystkich samozatrudnionych „Czy się kręci, czy się leży, składka na ZUS się należy!”. To w sumie istota sprawy. Niezależnie od tego czy firma zarabia, czy nie – musi płacić. W tym roku najniższa standardowa kwota wszystkich składek na ZUS wynosi 2088,93 zł. I tak już zostanie do końca Anno Domini 2026, bo nieulegnie zmianie wysokość płacy minimalnej. To akurat dobra wiadomość. Od niedawna mikroprzedsiębiorcy mogą skorzystać z miesięcznych tzw. wakacji. Raz w roku mogą oni nie płacić składek na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne. Jednak składka zdrowotna, będąca w istocie podatkiem, pozostaje obowiązkowa i musi być zawsze odprowadzona. Na szczęście udało się obniżyć jej minimalną wysokość i zmienić zasady obliczania (do dochodu nie wlicza się już bowiem środków pochodzących ze zbycia środków trwałych).
Pojawiła się także możliwość zrzeszania się. Powstał nawet Ogólnopolski Związek Zawodowy Samozatrudnionych o dziwnej nazwie wBREw. Te wszystkie zmiany były rodzajem zadośćuczynienia wobec mikoprzedsiębiorców, którzy solidnie dostali po głowie pałką Polskiego Ładu. To z prawej strony. Z lewej byli oni natomiast zaatakowani przypisaniem do nich – hańbiącego i łamiącego jakiekolwiek zasady poprawności politycznej – określenia „biedafirma”. Rzeczywiście, dla przedstawicieli naszej kawiorowej lewicy, ktoś kto samodzielnie zarabia kilka tysięcy złotych miesięcznie, może wzbudzać wyłącznie pogardę. Razem z tą stygmatyzującą nazwą pojawiła się również teza, że „mikrobiznesy są najmniej wydajne w gospodarce”. To ze wszech miar zaskakujący pogląd. Może i są, ale też nigdy nie generują żadnych strat. Bo przecież gdy tylko, rachunek ekonomiczny przestaje się opłacać, są po prostu likwidowane przez swojego właściciela. W przeciwieństwie do wszystkich kopalni, hut, stoczni i innych państwowych molochów oraz Telewizji Polskiej S.A. (obecnie w likwidacji), do których zawsze trzeba będzie dopłacać. Do końca świata, a nawet jeden dzień dłużej!

Więcej możesz przeczytać w 8/2025 (119) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.