Miasto po godzinach

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe 47
Polskie miasta, jako miejsca, w których nie tylko mieszka się i pracuje, ale także aktywnie spędza wolny czas, stają się coraz bardziej interesujące. Czytaj: inteligentne.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zaczynamy od wysokiej nuty: od muzeów. Nie bez kozery, gdyż, jakby na przekór swej nazwie, są często w awangardzie „inteligentnej rewolucji”, która dotyczy nie tylko oszczędzania energii, zabezpieczania eksponatów czy kontroli dostępu, lecz także samych wystaw. I przez to robią się one wyjątkowo atrakcyjne oraz wygodne w zwiedzaniu. Weźmy oświetlenie, które dziś często służy do płynnej aranżacji wnętrz. W Muzeum Narodowym w Warszawie stosuje się np. białe światło z regulacją tzw. temperatury barwowej, w zależności od tego, jak ma wyglądać dany przedmiot, można też tak zaprogramować oświetlenie, aby w danym momencie się zmieniało m.in. rozjaśniało i przyciemniało. Muzea chętnie również sięgają po beacony – maleńkie nadajniki kontaktujące się za pomocą technologii Bluetooth LE z aplikacjami na smartfonach zwiedzających. Pozwala to ich lokalizować i nawiązywać z nimi spersonalizowaną komunikację, pomagając im przy tym nawigować po wystawach. Takie rozwiązania mają u siebie często rozległe placówki, np. warszawskie Muzeum Neonu czy Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie. Jednak wyjątkowego powabu zwiedzanie nabiera dzięki specjalnym, interaktywnym instalacjom multimedialnym, możliwym dzięki naszpikowaniu pomieszczeń inteligentnymi urządzeniami. Tego rodzaju wystawy ma już u siebie wiele muzeów, m.in. Muzeum Migracji w Trójmieście (można np. „poczuć”, jak wyglądała niegdyś podróż okrętem pasażerów III klasy), Polin Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie (tu możemy się np. „przenieść” na przedwojenną żydowską ulicę) czy Brama Poznania ICHOT. 

Interaktywny Ostrów Tumski

Zatrzymajmy się na chwilę przy tej ostatniej placówce, zwłaszcza że ogółowi Polaków nie jest za bardzo znana, a robi ogromne wrażenie. Muzeum opowiada za pomocą multimedialnej ekspozycji o historii i dziedzictwie kulturowym Ostrowa Tumskiego – najstarszej części Poznania. I robi to, po pierwsze, za pomocą światła. – Na przykład w pierwszej sali, „Gród”, która prezentuje, jak żyli dawni mieszkańcy i poddani Mieszka I, zainstalowano interaktywną podłogę z kafli. Nadepnięcie na niektóre z nich powoduje, że zostaje podświetlony obraz ukryty w posadzce. Co więcej, niektóre z kafli są swego rodzaju ekranami, na które rzucany jest obraz z zawieszonego pionowo pod sufitem projektora – opisuje Maciej Hołowiecki, koordynator IT z Bramy Poznania ICHOT, i dodaje, że projektory wyświetlają też wizualizacje dawnego Ostrowa Tumskiego, a gdy zwiedzający przechodzą obok, obrazy zmieniają się i pokazują, jak dane miejsce wygląda obecnie. 

W innej Sali, „Woda”, zwiedzający, m.in. dzięki terminalom dotykowym i multimedialnym, mogą zapoznać się z tym, jakie były kulturowe i cywilizacyjne skutki decyzji Mieszka I o przyjęciu chrztu. – W tej sali mamy też dużą instalację złożoną z ośmiu ekranów i ośmiu projektorów. Przypomina kolumnę, na której wyświetlane są animacje postaci biorące udział w chrzcie Mieszka I – opisuje Hołowiecki. 

Zwiedzający dostają również audio-przewodnik, który działa automatycznie albo można go zbliżeniowo włączać samemu, podchodząc do któregoś elementu wystawy. Urządzenie łączy się z nim i odtwarza pliki dźwiękowe. Wita np. wchodzących do kolejnych sal czy też puszcza głos lektora wyświetlanego filmu. 

Przy każdej z czterech sal muzeum są mniejsze, dodatkowe przestrzenie powstałe z myślą o rodzinach z dziećmi. Przy sali „Gród” jest np. „studnia legend”: konstrukcja w kształcie drewnianej studni. W środku, zamiast wody, jest ekran dotykowy wyświetlający ilustrowaną księgę z legendami. 

Technologiczny wonderland

Ktoś, kto po godzinach spragniony jest najnowocześniejszych rodzajów rozrywki, może już w polskich miastach poznać możliwości technologii VR (wirtualnej rzeczywistości). Więcej – salony VR wyrastają u nas jak grzyby po deszczu. Są już w Warszawie, we Wrocławiu, w Łodzi, Katowicach, Poznaniu czy Białymstoku. 

Weźmy toruński Virtual Cube, który za kilkadziesiąt złotych zapewnia swym klientom niemal realistyczne wrażenia w roli kierowcy rajdowego czy uczestnika wydarzeń w cyfrowej grze. W salonie znajdują się dwa stanowiska z okularami VR, a trzecie składa się z fotela rajdowego z kierownicą Logitech G27 i okularów Oculus Rift. Na jednym stanowisku mogą przebywać nawet cztery osoby – wtedy na zmianę korzystają ze sprzętu, np. przez godzinę. Ta możliwość jest bardzo popularna wśród młodzieży, która wspólnie się bawi i jeszcze dzieli między siebie koszty rozrywki. 

Niektóre salony mają też oryginalne propozycje. W gdańskim Insalgo oferują np. własne gry, których nie znajdzie się gdzie indziej, można również wynająć sprzęt VR na prywatne czy firmowe imprezy. 

Oczywiście ten typ rozrywki ewoluuje i wkrótce zaczną powstawać jeszcze bardziej interesujące placówki. W Łodzi np. Dom Inwestycyjny Angeleo zainicjował projekt AVAMART, którego celem jest stworzenie w poprzemysłowych wnętrzach dawnej Widzewskiej Przędzalni olbrzymiego, wielopoziomowego centrum rozrywkowo-edukacyjnego, wykorzystującego najrozmaitsze autorskie i nie tylko gry, animacje i interaktywne możliwości technologii VR i AR (rzeczywistości rozszerzonej). Projekt przewiduje zarówno zabawę w „playroomach” czy „magicroomach”, jak i naukę, np. pracę nad zmianą własnych nawyków myślowych, a następnie – zachowań, związanych choćby z finansami osobistymi czy stylem życia. Zaplanowano nawet „therapyroomy”. – Z najnowszych badań jednoznacznie wynika, że doznania poznawcze, zdobywane przez nas dzięki ukierunkowanej aktywności w warunkach wirtualnej rzeczywistości, są przez nas wcielane w życie w sposób znacznie bardziej skuteczny i trwały, aniżeli w przypadku jakichkolwiek innych form edukacyjnego doświadczania – podkreśla Włodzimierz Bogucki, prezes Angeleo. 

Smartpromocja, smartkasa i smartrecepcja

Zwiedzanie zwiedzaniem, zabawa zabawą, ale potem chętnie siądziemy gdzieś w kafejce albo zjemy coś porządnego w restauracji. I tu pora przyjrzeć się bliżej temu, co potrafią beacony i mobilne aplikacje. 

W Polsce popularne jest np. wykorzystywanie ich możliwości poprzez aplikację EveryTap, po którą sięgają głównie restauracje i kawiarnie w największych miastach. – Jest to ponad 500 lokali w Gdańsku, Sopocie, Gdyni, Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Katowicach i we Wrocławiu – wylicza Adam Pachucki, współtwórca EveryTap, i zapewnia, że korzystają na tym zarówno właściciele lokali, jak i ich klienci. Ci pierwsi mogą za pomocą inteligentnej technologii zachęcać tych drugich do lojalności. Na przykład automatycznie wysłać powitalny SMS do wchodzącego akurat do restauracji gościa, który trafia do niej któryś raz z rzędu, i zaproponować mu za tę wierność jakiś dostosowany do niego bonus – drink, potrawę czy też zniżkę. 

System wykorzystuje się także do prowadzenia programów lojalnościowych, gdzie klienci otrzymują punkty za dokonane zakupy czy za same wizyty w danym miejscu, po czym mogą wymienić je na nagrody. Proces nabijania punktów przy opłacaniu złożonego zamówienia polega na przytknięciu telefonu do beacona. Natomiast aby zdobyć punkty za wizytę, nie trzeba robić nic. Nawet wyjmować aparatu z kieszeni. 

Beacony i aplikacje mają też oczywiście zastosowanie w sklepach – centra handlowe są dziś wręcz usiane maleńkimi nadajnikami, dzięki którym przechadzający się po galeriach klienci dostają wiadomości o trwających właśnie nieopodal promocjach i nieraz mogą również w prosty sposób zbierać punkty za lojalność. 

W sklepach pojawiła się poza tym kolejna technologiczna nowinka: możliwość skorzystania z aplikacji, która pozwala skanować ceny towarów wkładanych od razu do toreb w koszyku i przed wyjściem zapłacić w kasie za spakowane i automatycznie podliczone zakupy. Tego rodzaju pilotażowe rozwiązanie testuje np. w Poznaniu sieć delikatesów Piotr i Paweł. Również sieć Tesco wprowadziła podobny program w swoich flagowych sklepach w Krakowie, Łodzi i Poznaniu. 

W Warszawie można zrobić zakupy jeszcze wygodniej: w Delikatesach 13 klient nie musi nawet płacić przy kasie – sklep sam pobierze z jego karty opłatę. To już przypomina to, co wdraża coraz więcej japońskich sklepów i co proponuje Amazon w swoim pilotażowym, okrzyczanym w mediach spożywczaku w Seattle. Zapowiada zresztą, że już niedługo otworzy podobne placówki w Europie, poczynając od Wielkiej Brytanii. 

Pod koniec dnia spędzonego na mieście nie każdy wraca do domu – niektórzy lądują w hotelu. Tu też czasem czekają na nich inteligentne ciekawostki. Na przykład w lobby hotelu Puro we Wrocławiu można wynająć pokój i zameldować się, korzystając ze stołu recepcyjnego z pięcioma dotykowymi panelami. W lobby stoją również ekspresy ciśnieniowe do kawy, które można aktywować otrzymaną kartą hotelową. 

Z kolei w hotelu Blow Up Hall 5050, który mieści się w poznańskim Starym Browarze, pokoje nie mają numerów, a zamiast karty goście otrzymują... iPhone’a z aplikacją umożliwiającą m.in. znalezienie pokoju. Smartfon wyposażony jest w informacje o hotelu, ofercie Starego Browaru, a także o aktualnych wydarzeniach kulturalnych w Poznaniu. Pełni więc funkcję wirtualnego concierge’a, który pomaga zanurzyć się w życie miasta. 


U nas też wkrótce?

Hotele

Pomysł amerykańskiego giganta branży turystycznej, firmy Expedia, do której należy m.in. strona Hotels.com, powinien przypaść do serca tym, którzy dali się nabrać na podkoloryzowane oferty biur podróży. Kilka placówek tej firmy w USA wyposażono w gogle do wirtualnej rzeczywistości, po nałożeniu których można „przejść się” po hotelowych korytarzach, sprawdzić, jak wygląda nasz pokój, zajrzeć do łazienki, ocenić, czy zmieścimy się z rodziną na tarasie. Słowem, przetestować, czy warto dokonać rezerwacji. W przyszłości usługa ta ma być dostępna również poprzez stronę internetową. 

Z kolei w Japonii, w hotelu Hen-na w Nagasaki, personel ludzki ograniczono do 10 osób, a gości obsługują głównie roboty mówiące po japońsku i angielsku. Co ciekawe, anglojęzyczny concierge przybrał postać dinozaura – welociraptora (znanego z filmu „Park Jurajski” jako raptor). Również sieć Hilton testuje w jednym ze swych hoteli w USA półmetrowego robota nazwanego Connie wyposażonego w sztuczną inteligencję. Odpowiada na pytania gości dotyczące atrakcji turystycznych. 

Kina

Samsung ogłosił niedawno, że stworzył innowacyjny ekran Samsung Cinema Screen (o przekątnej 10,36 m), który wyświetla obraz w rozdzielczości 4K. Oznaczałoby to, że widzowie będą mogli cieszyć się niespotykaną dotąd w kinach jakością obrazu, która na razie charakteryzuje się niską rozdzielczością (zauważalną np. w mniejszych salach). Mówi się, że ekran Samsunga mógłby rozwiązać te problemy. 

Restauracje

W USA ponad 60 proc. osób jadających poza domem używa ekranów dotykowych do zamawiania potraw, odpowiednich aplikacji na smartfony i płaci bezgotówkowo, korzystając z mobilnych płatności. Zapewne i u nas wkrótce zajdą podobne zmiany, na co restauratorzy powinni się zacząć przygotowywać. 

Na świecie powstało też już trochę całkowicie zautomatyzowanych restauracji, gdzie klient wybiera na ekranie swojego smartfona lub na panelu w lokalu potrawy przygotowywane i dostarczane przez maszyny. Najbardziej znana jest wegańska Eatsa w San Francisco. Podobno serwowane w niej jedzenie jest smaczne. 


Przykłady miejskich aplikacji turystycznych

Toruń – aplikacja mobilna, która zawiera m.in. kalendarz imprez i podaje lokalizację miejsc, które warto odwiedzić wraz z wyznaczeniem trasy dojścia czy dojazdu, z wykorzystaniem systemu GPS. Miejsca te są także pogrupowane według tematów: „Mikołaj Kopernik”, „Toruńskie pierniki”, „Gotyk”, „Atrakcje dla dzieci” itp. 

WarsawTour – oficjalny mobilny przewodnik po stolicy. Umożliwia zaplanowanie zwiedzania – do wyboru jest 11 ścieżek tematycznych, np. śladami Powstania Warszawskiego, judaików czy miejsc związanych z Chopinem. Są też informacje o ofercie kulturalnej, sportowej czy kulinarnej miasta. Obiekty z wybranych kategorii zostają odznaczone na mapie i na specjalnej liście, tworząc trasę zwiedzania. W ich znalezieniu pomaga też geolokalizacja GPS, dzięki której otrzymuje się również informacje o atrakcjach znajdujących się pobliżu. 

Arguido – aplikacja ta obsługuje kilkanaście miast, m.in. Warszawę, Toruń, Gdańsk, Sopot, Katowice i Poznań. Wykorzystuje rozszerzoną rzeczywistość: jeśli staniemy przed danym obiektem i nakierujemy nań swój smartfon albo tablet, na ekranie pojawi się rzeczywisty obraz tego obiektu z dodanym opisem i zdjęciami. Aplikacja oferuje też trasy zwiedzania. W stolicy kilkanaście, tematycznych i widokowych. 

Gdynia City Guide – znajdziemy tu informacje o aktualnych wydarzeniach w mieście i trasy turystyczne obejmujące piesze wędrówki i wycieczki rowerowe po Gdyni i okolicy. Są  to np. „Szlak legendy morskiej Gdyni”, „Gdyński szlak modernizmu” czy „Szlak kulinarny centrum Gdyni”. W aplikacji są też informacje na temat transportu w mieście i planer umożliwiający dodawanie ciekawych miejsc i wydarzeń. Dzięki lokalizacji GPS można namierzyć wybrane obiekty i wydarzenia. 

Footsteps – aplikacja stworzona przez młodych wrocławian. Pozwala zwiedzać polskie miasta (Wrocław, Kraków, Warszawę, Gdańsk) zgodnie z naszymi zainteresowaniami. Inne są trasy dla hipsterów, inne dla biznesmenów, a jeszcze inne dla wielbicieli sztuki. 

 Miasto po godzinach

ZOBACZ RÓWNIEŻ