Wszystkie klauzule biznesu

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe 53
Czy biznes powinien unikać angażowania się w debatę polityczną w myśl zasady, że kupują wszyscy? Czy wręcz przeciwnie, powinien aktywnie w niej uczestniczyć, narażając się na bojkoty, bo nic tak nie sprzedaje jak darmowa promocja? Na to pytania nie ma łatwej i jednoznacznej odpowiedzi.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2019 (49)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Do Bydgoszczy będę jeździł, a tu nie będę kupował!”. To cytat z komedii Stanisława Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”, który dobrze ilustruje temperaturę światopoglądowego sporu. Polityka bardzo skutecznie podzieliła nie tylko polskie rodziny, przyjaciół i kolegów, ale także konsumentów i przedsiębiorców. W działalności gospodarczej już nie tylko wykorzystuje się ideologię jako marketingowy wehikuł sprzedaży, ale też coraz częściej prowadzi biznes po to, aby manifestować swoje poglądy. Trudno sobie wyobrazić w obecnej Polsce sytuację, która wydarzyła się w 1990 r. w Stanach Zjednoczonych. Wtedy demokraci próbowali namówić Michaela Jordana do poparcia czarnoskórego kandydata do Senatu w Karolinie Północnej – Harveya Gantta. Koszykarz wszech czasów twardo odmówił, wypowiadając słynne zdanie „Republikanie też kupują buty Nike!”. Fakt. Tymczasem nie tylko, żeby grać w koszykówkę, ale nawet wygodnie chodzić, trzeba mieć zarówno prawy, jak i lewy but!

Popierasz Zjednoczoną Prawicę to znaczy, że będziesz tankował swój samochód tylko na stacji PKN „Orlen”. Państwowy koncern paliwowy jest przecież jednym z kluczowych sponsorów „Gazety Polskiej”. Głosujesz na totalną opozycję, a więc pojedziesz nawet do Bydgoszczy, aby tam napełnić pusty bak na stacji paliw BP, Shell oraz Circle K. To bardzo możliwy efekt zamieszania wokół naklejki „Strefa wolna od ideologii LGBT” dołączonej do „Gazety Polskiej”. To wydanie prawicowego tygodnika – obok Empiku – zbojkotowały trzy wymienione wyżej stacje paliw, dając jednoznaczny sygnał, że opowiadają się przeciwko homofonicznej akcji. 

Dobrą okazją do zamanifestowania stosunku do ruchu LGBT+ był też tegoroczny warszawski marsz równości. Firmy, które w nim uczestniczyły – wpisując się w swoją globalną korporacyjną strategię – postanowiły spełnić oczekiwania swoich klientów. Jakie to były koncerny? A więc m.in.: Google, Universal, Discovery, Microsoft, MTV Pride, Nielsen, IBM, Procter and Gamble, Goldman Sachs, City Bank, Standard Chartered, Johnson and Johnson. Manifestem poparcia była też limitowana edycja puszki Sprite z logo w kolorach tęczy (The Coca-Cola Company). Adidas także wspiera organizacje LGBT, wprowadzając do sprzedaży różne produkty o tęczowych barwach. Wśród nich są wyjątkowe buty pokryte piórami o nazwie Icarus Original. Projekt inspirowany mitem Ikara miał przestrzegać przed brakiem tolerancji i pychą. O tym aspekcie działalności sportowego koncernu nie wiedział Jakub Baryła, który z krzyżem w ręce blokował marsz równości w Płocku. Wykonując gest księdza Skorupki z 1920 r., młody chłopak miał na sobie, o zgrozo, niebieską bluzę z wielkim logo Adidasa!  

Za „tęczową firmę” – przez prawicę – została uznana także szwedzka IKEA, która zwolniła dyscyplinarnie swojego pracownika. Powodem był jego gwałtowny sprzeciw wobec prowadzonej w tej korporacji kampanii antydyskryminacyjnej. Dał on odpór jak twierdził „tęczowej zarazie” cytatem z biblii: „Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza”. (Mateusz 18, 6). Okręgowy Inspektor Pracy w Krakowie – badający tę sprawę – nie potwierdził jednak zarzutu, że do zwolnienia pracownika firmy IKEA miało dojść z powodu jego przekonań religijnych.

Niepozorny art.  138

Nowy, bardzo szeroki, front w polskiej wojnie ideologicznej wyznaczył wyrok Trybunału Konstytucyjnego z czerwca 2019 r. Na jego podstawie moc utracił, jako niezgodny z ustawą zasadniczą, niepozorny art. 138 Kodeksu wykroczeń, pochodzący jeszcze z lat 70. i zasadniczo wymierzony przeciwko spekulantom. Stanowi on, że „kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny”. 

Tak jest, chodzi o słynną sprawę drukarza z Łodzi. „Odmawiam wykonania roll-upu z otrzymanej grafiki. Nie przyczyniamy się do promocji ruchów LGBT naszą pracą”. To była odpowiedź na zlecenie wystosowane przez Fundację LGBT Business Forum. Sprawa trafiła do sądu, który w marcu 2017 r. uznał, że popełniono wykroczenie, ale jednocześnie odstąpił od wymierzenia kary. Następnie Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał to orzeczenie. Kasacja skierowana do Sądu Najwyższego również została oddalona. W konsekwencji tego rozstrzygnięcia skargę do Trybunału Konstytucyjnego wystosował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Wyrok potwierdził stanowisko wnioskodawcy. Trybunał Konstytucyjny uznał, że „na wolność sumienia i religii składa się nie tylko swoboda przyjmowania określonego światopoglądu i wynikającego z niego zasad, ale również postępowanie zgodnie z tymi zasadami” przez co przepis narusza art. 2 Konstytucji. 

Teraz więc praktycznie każdy przedsiębiorca może odmówić wykonania usługi z powodu uzewnętrznianych poglądów potencjalnego klienta – jego koloru skóry, wieku, płci czy też niepełnosprawności. Jakub i Dawid, małżeństwo gejów walczące o uznanie ich związku w Polsce, zareagowało na wyrok takim oto ironicznym oświadczeniem: „Uprzejmie informujemy, iż zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego i przysługującym nam w jego mocy prawem, od dnia 25 czerwca w naszym hotelu nad morzem nie przyjmujemy gości, którzy są: członkami, bądź sympatykami Prawa i Sprawiedliwości, sędziami dublerami w Trybunale Konstytucyjnym, pracownikami lub słuchaczami Radia Maryja, członkami Ruchu Narodowego lub wyznają poglądy faszystowskie, wiernymi widzami »Wiadomości« Telewizji Polskiej lub TVP Info i identyfikują się z treściami przekazywanymi w tych mediach”. 

Zdaniem Trybunału Konstytucyjnego art. 138 Kodeksu wykroczeń stanowił nadmierną ingerencję ustawodawcy w wolność jednostki – tak argumentował sędzia Trybunału Konstytucyjnego Mariusz Muszyński, przedstawiając ustane motywy rozstrzygnięcia. W konsekwencji 4 lipca 2019 r. część tego przepisu utraciła moc obowiązującą. 

Wszystko już wolno

Warto przypomnieć, że wcześniej polskie sądy wielokrotnie skazywały właśnie na podstawie tego artykułu Kodeksu wykroczeń. Jakie zachowania były inkryminowane? Karano za to, że właściciel salonu obuwniczego odmówił obsłużenia klientki na wózku inwalidzkim (Tarnobrzeg), przedsiębiorca prowadzący sklep z używaną odzieżą zakazał wejścia osobom z wózkami dziecięcymi (Warszawa). Skazano również osobę, która w stolicy odmówiła wstępu do klubu muzycznego na koncert osobie niepełnosprawnej, a także poznańskiego trenera, który odmówił szkolenia samoobrony organizacji działającej m.in. na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. W konsekwencji wyroku Trybunału Konstytucyjnego takie zachowania nie będą już stanowiły złamania prawa. Dlaczego więc nie skorzystać ze sposobności i manifestując wolność gospodarczą, upokorzyć: geja, „czarnego”, osobę niepełnosprawną, Ukraińca, „pisiora” czy „KODomitę”? Teraz już wszystko wolno! 

Tymczasem, co wydaje się dość oczywiste, prawo wyboru kontrahenta nie powinno służyć manifestacji poglądów przedsiębiorcy oraz do ideologicznego upokorzenia niechcianych klientów. Poza nielicznymi wyjątkami można przecież odmówić zawarcia umowy, która narusza nasz światopogląd, na wiele różnych sposobów. Przecież najprostszym powodem powiedzenia „nie” jest zasłonienie się „deficytem mocy przerobowych”, „napiętymi terminami” czy „obiektywnymi trudnościami”. W takim przypadku nikogo nie obrażamy, a jednocześnie nie wykonujemy zlecenia, którego nie chcemy się podjąć. Proste. 

Apteki i piwo z sokiem

Zagrożeniem do destabilizacji, nie tylko relacji społecznych, ale równie gospodarczych, może być postulat przyznawania możliwości powoływania się na klauzulę sumienia przez różne grupy zawodowe i środowiska. 

Obecnie mogą z niej korzystać przedstawiciele zawodów medycznych. Upoważnia ona lekarza do powstrzymania się od wykonania niektórych świadczeń zdrowotnych. Zgodnie z ustawą oraz art. 7 Kodeksu Etyki Lekarskiej, w szczególnie uzasadnionych wypadkach, lekarz może nie podjąć się lub odstąpić od leczenia chorego, jednakże z wyjątkiem przypadków niecierpiących zwłoki. (Podobne regulacje, choć z reguły przewidujące możliwość odmowy przeprowadzenia aborcji, obowiązują m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii i Włoszech). Według art. 12 pkt. 2 ustawy polskiej o zawodach pielęgniarki i położnej, mogą one odmówić wykonania zlecenia lekarskiego bądź innego świadczenia niezgodnego z ich światopoglądem. Wbrew powszechnemu przekonaniu z klauzuli sumienia nie mogą korzystać farmaceuci, odmawiając na tej podstawie sprzedaży np. pigułek antykoncepcyjnych. Nie mają bowiem do tego żadnej ustawowej podstawy prawnej. 

Ultraprawicowa fundacja Ordo Iuris znalazła jednak na to receptę, postulując rozszerzenie klauzuli sumienia nie tylko na farmaceutów, ale na wszystkie grupy zawodowe! Ordo Iuris stanowczo twierdzi, że „możliwość zgłoszenia sprzeciwu sumienia przez pracownika apteki wynika z art. 53 ust. 1 Konstytucji RP. Trybunał Konstytucyjny jednoznacznie stwierdził, że prawo to nie wymaga ustawowego potwierdzenia”. Przypomnijmy. Przepis ten stanowi, że: „Każdemu zapewnia się wolność sumienia i religii”, a jego ust. 2 mówi o tym, że: „Wolność religii obejmuje wolność wyznawania lub przyjmowania religii według własnego wyboru oraz uzewnętrzniania indywidualnie lub z innymi, publicznie lub prywatnie, swojej religii przez uprawianie kultu, modlitwę, uczestniczenie w obrzędach, praktykowanie i nauczanie”. 

Przykładem takiego myślenia było oświadczenie krążące w mediach społecznościowych. Oto jego treść: „Świadom znaczenia swoich słów kategorycznie sprzeciwiam się próbom ratowania mojego życia lub zdrowia, bądź wykonywaniu związanych z tym czynności diagnostycznych z użyciem sprzętu, urządzeń lub materiałów pozyskanych dzięki tzw. Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy i jej zbrodniczym działaniom”. Możliwość powszechnego stosowania klauzuli sumienia to dziś realna groźba całkowitej dezintegracji życia społecznego i gospodarczego.  

Żartem ze światopoglądowej wojny był napis wywieszony w jednym z pubów. „Na podstawie klauzuli sumienia barman odmawia sprzedaży piwa z sokiem”. Stąd już bardzo blisko do rynku napojów, który znajduje się na pierwszej linii ideologicznego frontu. Przed laty głośna była sprawa Marka Jakubiaka, prawicowego polityka i właściciela browaru produkującego piwo Ciechan, który postanowił publicznie stanąć w obronie tradycyjnych wartości. Zaatakował on Dariusza Michalczewskiego za udział w akcjach społecznych na rzecz środowisk homoseksualnych, życząc mu: „mamusi z fujarką zamiast piersi”. W obronie boksera i społeczności LGBT zainicjowany został bojkot piwa. Polegał on m.in. na publicznym wylewaniu Ciechana. Firmy Jakubiaka pozwały organizatora akcji „Wrzenie świata” za „czyn nieuczciwej konkurencji” i „działanie na szkodę spółki”. Sąd przyznał biznesmenowi rację i zasądził dla niego spore odszkodowanie. Apelacja nieznacznie zmieniła to orzeczenie, podtrzymując jednak obowiązek przeprosin. Aby wyrok był mniej dotkliwy dla pozwanych, sędzia podkreśliła, że „słowa Marka Jakubiaka, które były powodem happeningu z wylewaniem zakupionego piwa Ciechan, należy zakwalifikować do mowy nienawiści”. W ramach retorsji przeciwnicy LGBT bojkotowali także napój energetyczny Tiger produkowany przez Michalczewskiego.

Tych klientów nie obsługujemy

Na fali patriotycznego wzmożenia interes postanowiła zbić spółka 8K Group, kreując nową markę Żołnierze Wyklęci. – Zainspirował nas wysyp produktów patriotycznych w ostatnim czasie: koszulki, spodenki, kubki. Dlaczego nie mielibyśmy zrobić napoju energetycznego? Ma szanse wzbudzić zainteresowanie samym tematem żołnierzy wyklętych. Część zysków przeznaczymy na fundację, która kultywuje pamięć o żołnierzach wyklętych – mówił Marek Bartosiński z 8K w rozmowie z gazeta.pl. Decyzja ta wywołała jednak spore poruszenie na prawicy – nawet w kierownictwie Instytutu Pamięci Narodowej – albowiem okazało się, że firma nie ma legitymacji moralnej do takiego chwytu marketingowego. Wcześniej bowiem produkowała napój o dość szokującej, głupiej i dekadenckiej nazwie Super Ruchacz! 

Takich wątpliwości nie było wobec producenta wody Staropolanka. W Dniu Flagi Rzeczypospolitej Polskiej, 2 maja 2017 r., wprowadziła ona na rynek limitowaną edycję wody z etykietą inspirowaną biało-czerwonymi barwami. Slogan reklamowy: „Jesteśmy stąd. To nasz kraj. Nasza historia i tradycja. Nasze barwy”. Etykieta wody została opracowana przez projektantów firmy odzieżowej Red is bad. Jej manifest zaczyna się tak: „RED IS BAD to marka dla ludzi ceniących wolność i dumnych z polskiej historii. Przypominamy zapomnianych bohaterów oraz niepodległościowe zrywy naszych przodków. Jesteśmy stąd. Nie chcemy wyrzec się tradycji. Nie boimy się brać spraw w swoje ręce. Wierzymy w prywatną inicjatywę i ciężką pracę. Najwyższa jakość i polska produkcja to dla nas sprawa kluczowa”. Koszulki tej marki często nosi prezydent Andrzej Duda. Miał ją na sobie nawet lecąc do komunistycznych Chin. Teraz firma wypuściła nową kolekcję ubrań: „Polacy ratują Żydów” (Poles Saving Jews) z wykorzystaniem wizerunków rodziny Ulmów, Zofii Kossak-Szczuckiej, Jana Karskiego i Witolda Pileckiego. 

W politycznej i marketingowej kontrze narodziła się odzieżowa firma Lewacka Szmata. Jej produkcja ruszyła na początku 2016 r. Teraz oferuje koszulki z „Matką Boską tęczochowską”, wyroby z logiem „Tęczowego Szczecina”, „Socjalistycznej Organizacji Bojowej”, „Walczącej Polski” czy torby „Global Warming”. Najnowszy hit, to bluza z napisem „Ich Troje” i nie chodzi tu wcale o popularny niegdyś zespół muzyczny, ale o Marksa, Engelsa i Różę Luksemburg. 

Komentarzem do tych przykładów może być tytuł znanej piosenki tej grupy – „Keine Grenzen”. Żadnych granic już nie ma. Zapewne wkrótce w punktach usługowych i sklepach będziemy mogli zobaczyć – jak w komedii Barei – tablice z nagłówkiem „Tych klientów nie obsługujemy”. Znajdą się na niej nie tylko zdjęcia różnych osób, ale całe, dokładnie opisane, kategorie klientów odprawianych z „ideologicznym kwitkiem”. 

My Company Polska wydanie 10/2019 (49)

Więcej możesz przeczytać w 10/2019 (49) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ