Współcześnie wojnę wygrywa się technologią
z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2025 (113)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jaki będzie 2025 r. dla branży kosmicznej w Polsce?
Już teraz widzimy, że nadchodzą bardzo intensywne miesiące, ponieważ wreszcie na poważnie tworzy się cały ekosystem wokół sektora space. Spółki kosmiczne w naszym kraju dojrzały i zaczynają ze sobą w pełni współpracować. Wszystko układa się niczym klocki Lego. Sporo firm w ostatnich latach wypracowało ciekawe rozwiązania we własnej dziedzinie, jeśli je ze sobą połączymy, to nagle otrzymujemy pełnoprawny produkt, który z powodzeniem może rywalizować z produktami zachodnich gigantów.
Pierwszy kwartał 2025 r. będzie obfitował w mnóstwo wydarzeń i informacji, które udowodnią, że polski przemysł kosmiczny idzie po swoje. Wydaje mi się, że to historyczny moment w rodzimym space, o czym świadczą nawet działania największych globalnych firm – w zasadzie każdy chce mieć nad Wisłą własny dział R&D. Natomiast rodzimy space już niekoniecznie tego chce – nie interesuje nas praca nad innowacjami pod obcym brandem. Mamy w kraju fantastycznych inżynierów, to nasza naprawdę duża przewaga.
Co ważne, zmiana nastąpiła także ze strony rządowej. Jeszcze jakiś czas temu, kiedy opowiadaliśmy, że rozwijamy dual use, czyli technologie podwójnego zastosowania, to w wielu miejscach nas po prostu blokowano. Tymczasem nieważne, czy zajmujesz się obserwacją Ziemi, czy łącznością – rozwiązania branży space zawsze mogą być wykorzystane także w sektorze wojskowym.
Co spowodowało tę zmianę?
Mówiąc wprost: wojna. Sytuacja w Ukrainie pokazała, że brak własnego przemysłu, wytwarzającego strategiczne produkty i rozwiązania, może nieść dla kraju bardzo poważne konsekwencje. Polska musi mieć swoje zasoby, musi móc je kontrolować, sterować nimi. Co z tego, że rząd ukraiński kupił rakiety, skoro nie mógł ich użyć? To nie ma sensu. Obserwując konflikt w Ukrainie, polskie władze zrozumiały – zresztą nie tylko polskie, bo to zmiana dostrzegalna w wielu europejskich państwach – że w wielu dziedzinach lepiej stawiać na swoje rozwiązania. W Thorium od samego początku przekonujemy, że własna produkcja jest kluczowa, ale nie sądziłem, że doczekam dnia, kiedy decydenci wprost przyznają, że „nasze jest dobre”. Sporą część biznesowego życia spędziłem we Francji i tam sytuacja jest zupełnie odwrotna – nieważne czy produkt jest dobry, jeśli jest „made in France” to fantastycznie, bierzemy! Nawet zabawki powinny być francuskie.
I wreszcie, podobny punkt widzenia mamy w Polsce, zwłaszcza jeśli chodzi o technologie wojskowe i kosmiczne, gdyż te dwa sektory są ze sobą nierozerwalnie połączone.
Przy okazji tego wydania, rozmawiałem z kilkoma startupami rozwijającymi w Polsce dual use. Nie usłyszałem od nich takiego optymizmu dotyczącego współpracy z instytucjami rządowymi, co od ciebie.
Oczywiście do w pełni efektywnej współpracy jeszcze daleka droga, jednak wydaje mi się, że to nie jest tak, że rząd nie chce współpracować z innowacyjnymi spółkami, zwłaszcza w obecnej sytuacji geopolitycznej. Technologie podwójnego zastosowania są z zasady wolniej implementowane, ponieważ muszą być dokładnie sprawdzone i przejść odpowiednie etapy rozwoju, co wiąże się z ogromnymi inwestycjami finansowymi oraz ryzykiem. To zresztą też największe wyzwanie dla mnie jako szefa spółki z sektora space, by operacyjnie udźwignąć duże projekty, którymi nareszcie możemy się zajmować.
Jeśli jesteś startupem rozwijającym produkt dual use i wydaje ci się, że za rok czy dwa zdobędziesz spore kontrakty, to niestety jesteś w błędzie, zwłaszcza że to hermetyczny i konserwatywny rynek – musisz być cierpliwy i wytrwale robić swoje. Technologia, którą obecnie dostarczamy i którą stale udoskonalamy to siedem lat wytężonej pracy spółki, a dla mnie ponad 25 lat zdobywania doświadczenia i wiedzy w różnych miejscach i okolicznościach.
Jak konkretnie wygląda dual use w wykonaniu Thorium?
Sprzęt w teorii jest ten sam, różni go jednak poziom zabezpieczeń, szyfrowania oraz jawności działania. Wszystko rozbija się o niuanse – urządzenie dla wojska różni się od tego przeznaczonego dla sektora cywilnego tym, że ma np. większą odporność na różne zjawiska i zakłócenia. Oczywiście o wielu kwestiach nie mogę mówić, natomiast bezpieczeństwo i trwałość sprzętu stanowią kluczowe aspekty.
Rozwijanie technologii podwójnego zastosowania to w dużym stopniu stałe dopasowywanie się do rygorystycznych norm i zapewnianie wysokich wymogów. To nie jest łatwe, wiąże się z ogromem pracy, również typowo biurokratycznej. Jak wiadomo diabeł tkwi w szczegółach.
Thorium to obecnie w większym stopniu sektor obronny czy cywilny?
Teraz celujemy przede wszystkim w klientów rządowych i z sektora obronnego, mniej w odbiorców komercyjnych, którzy zwracają jednak uwagę na inne aspekty. Polski przemysł kosmiczny może nie jest jeszcze bardzo duży, ale dysponuje świetną, innowacyjną technologią – i takie spółki jak nasza są tego najlepszym przykładem. Nie produkujemy nad Wisłą przestarzałych rozwiązań, ale bardzo nowoczesne – wszystko, czego Europa i świat będą potrzebować jutro, u nas jest dostępne już dzisiaj.
Przedstawiciele startupów dual use w Polsce często postulują, żeby w naszym kraju stworzyć coś na wzór amerykańskiej DARPY. Czy twoim zdaniem to słuszny postulat?
Bardzo chętnie włączylibyśmy się w tego typu inicjatywę! Thorium od początku jest firmą wyprzedzającą swoje czasy. Na niektóre z naszych rozwiązań rynek wciąż nie jest gotowy, ale pracujemy nad nimi, by uczyć się technologii. Od jakiegoś czasu w spółce oficjalnie funkcjonują działy naukowe – ale nie takie typowe R&D, lecz wybiegające analizą i projektowaniem przede wszystkim w przyszłość – już teraz zastanawiające się, co trzeba będzie zmienić za X lat. To naszym zdaniem słuszne podejście i życzyłbym sobie podobnych inicjatyw na państwowym szczeblu. Instytucja posiadająca budżet nawet na, wydawałoby się, najbardziej absurdalne eksperymentowanie, byłaby niezwykle pożądana.
Wspomniałeś o DARPIE, ale nie trzeba szukać aż tak daleko – w Niemczech działa np. Fraunhofer-Gesellschaft, który, jeśli chodzi o badania nad rozwiązaniami radiowo-telekomunikacyjnymi jest w Europie absolutnym punktem odniesienia. Wiele z ich projektów trafiło do przemysłu, wywołując kolejne przełomy. W Polsce mamy fantastycznych naukowców, świetnie i szeroko wykształconych inżynierów, więc warto byłoby to wykorzystać. Jako Thorium dostrzegamy wiele tematów, nad którymi chcielibyśmy pracować, lecz po prostu nie mamy zasobów – tego typu instytucja pomogłaby nam w realizacji nawet najbardziej szalonych planów.
Jakich?
Naszymi antenami można sterować w inny sposób, mogą robić jeszcze inne rzeczy, tylko potrzebujemy do tego ogromnych mocy obliczeniowych – sami na razie nie damy rady. To płaszczyzna otwierająca zupełnie nowe możliwości, związane chociażby z autonomią satelitów, co w dual use ma kolosalne znaczenie. Bardzo chcielibyśmy, żeby nasz sprzęt był w pełni autonomiczny, sam się uczył z pomocą sztucznej inteligencji i kalibrował, ale obecnie eksperymenty w tym zakresie pochłaniają zbyt duże nakłady finansowe, więc nie rozwijamy tego tak intensywnie, jak byśmy chcieli.
Deeptech oraz innowacje w wojskowości kosztują krocie, a przy tym nie są zbyt atrakcyjne dla inwestorów, ponieważ zwrot najczęściej następuje, o ile w ogóle następuje, dopiero po kilku latach – stąd uważam, że takie instytucje jak DARPA czy Fraunhofer-Gesellschaft byłyby w Polsce bardzo potrzebne. Zwłaszcza że współcześnie wojnę wygrywa się przede wszystkim technologią.
Więcej możesz przeczytać w 2/2025 (113) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.