Rodzice i dzieci lubią się kłócić
Zygmunt Solorz-Żak odsunął dzieci od zarządzania firmą / Fot. East NewsWszyscy jesteśmy świadkami tego, co dzieje się w Cyfrowym Polsacie. W ciągu tygodnia dzieci Zygmunta Solorza przestały być beneficjentami fundacji, chociaż były do tego przygotowywane przez całe swoje życie.
Wbrew pozorom sukcesja w Polsacie została bardzo dobrze przygotowana i nic nie wskazywało na to, że wystąpią czynniki, które uniemożliwią płynne przejęcie funkcji zarządczych w spółce. Dzieci Solorza-Żaka zasiadały w radach nadzorczych i zarządzie, a struktura holdingowa wskazywała jasno, jak sukcesja ma się potoczyć. Proces został zakłócony przez najzwyklejszą ludzką rzecz – że rodzice i dzieci lubią się kłócić. Wieloletnie przygotowania i wprowadzanie dzieci do firmy i spółek zarządczych, gruntowanie ich pozycji jako spadkobierców mogą okazać się niewystarczające. Nawet złożenie podpisu na koniec dnia może zostać podważone przez jedną ze stron.
Czynnik ludzki bywa najczęściej pomijanym aspektem sukcesji. Firmy przygotowują się od strony prawnej i podatkowej, zapominają jednak o tym, że na koniec dnia dzieci i rodzice bywają po prostu kapryśni, że ich relacja nie jest czysto biznesowa. Czasami tata po prostu wymaga, żeby syn przeprosił mamę, bo inaczej odwoła go z zarządu.
Przed oczami oczywiście mam sceny z serialu „Sukcesja”…
Polskie „imperia” powstały w końcówce lat 80. i latach 90. Urosły do znacznych rozmiarów, ale nadal nie jest ich dużo. Tak naprawdę dopiero od kilku lat zaczynamy się zastanawiać, jak sukcesja w dużych przedsiębiorstwach powinna przebiegać. Nic dziwnego, że inspirujemy się Stanami Zjednoczonymi. Biznesy w Polsce rosły stabilnie i często bardzo szybko, bez głębszej analizy „co dalej”, w przeciwieństwie do przedsiębiorstw w krajach zachodnich, które latami kształciły kadrę zarządczą, edukowały dzieci do przejęcia biznesu. Brakuje u nas doświadczenia, ale nie jak przedsiębiorstwa prowadzić, tylko jak je przekazywać.
Kiedy, będąc właścicielem firmy, zacząć myśleć o sukcesji?
Spójrzmy na rodziny królewskie. To bardzo dobry przykład, tylko pozornie niezwiązany z wielkim biznesem. W nich dzieci niemal od początku życia są przygotowywane do pełnienia roli, którą obejmą w dorosłości. Wychowanie zaczyna się od szeroko pojętej edukacji. Dużą rolę odgrywa tu wysyłanie sukcesorów do szkół za granicą, nie tylko ze względu na prestiż tych uczelni, ale możliwość zrozumienia świata i nawiązania międzynarodowych kontaktów.
Nic jednak nie da nam gwarancji, że sukcesja wydarzy się na naszych warunkach i w czasie, w którym chcielibyśmy to zrobić. Spójrzmy na rodzinę Kulczyków. Dominika i Sebastian byli od narodzin w zasadzie przygotowywani do przejęcia firmy ojca, a jednak śmierć głowy rodziny przyszła niespodziewanie wcześnie i musieli sobie poradzić. Zresztą podobne przygotowanie odebrały dzieci Zygmunta Solorza, a...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2024 (111) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.