Jan Kulczyk (1950–2015)

Jan Kulczyk
Jan Kulczyk / Fot. East News
Dziesięć lat temu zmarł Jan Kulczyk, jeden z największych polskich przedsiębiorców i najbogatszy Polak. Był liderem przemian i postacią pomnikową. – Wolny rynek jest w gospodarce tym, czym demokracja w polityce – przekonywał.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Gdy w 2012 r. został zapytany o to, jak zostać najbogatszym Polakiem, odpowiedział, że przede wszystkim trzeba starannie wybrać sobie rodziców. 

– Miałem to szczęście, że jestem drugą, a może i trzecią generacją przedsiębiorców, więc z biznesem jestem oswojony od dziecka. Z mlekiem matki wyssałem postrzeganie ekonomicznej rzeczywistości – wyjaśniał.

Dzieło życia

Jego ojciec, Henryk Kulczyk, dożył sędziwej starości, zmarł zaledwie trzy lata przed synem. Mało kto pamięta, że w 1991 r. to przy jego pomocy syn założył Kulczyk Holding, dom inwestycyjny, który – restrukturyzując polskie przedsiębiorstwa – współtworzył historię polskiej gospodarki. Henryk był żołnierzem Armii Krajowej, po wojnie państwo odebrało mu przedsiębiorstwo. W efekcie w 1956 r. wyjechał do RFN, gdzie założył firmę Kulczyk Außenhandelsgesellschaft mbH, stając się jednocześnie przedstawicielem amerykańskiego koncernu kontenerowego SEA-LAND. To właśnie do niego pod koniec lat 70. wyjechał Jan.

Miał już wtedy skończone prawo na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i obroniony doktorat z prawa międzynarodowego w PAN. Naukowcem jednak nie został, w Niemczech Zachodnich pomagał ojcu prowadzić interesy. Gdy w 1981 r. wrócił do Polski, miał już więc dość bogate doświadczenie biznesowe i kontakty. Zaczął prowadzić firmę polonijną Interkulpol, potem otworzył biuro niemieckich koncernów Krupp i Rau. Kilka lat później, tuż przed upadkiem komunizmu, został oficjalnym dilerem koncernu Volkswagen w Polsce. Tym samym stworzył pierwszą w kraju sieć dystrybucji samochodów tej marki.

Jego koronne dzieło, Kulczyk Holding, w 2007 r. zostało przekształcone w Kulczyk Investments, było spółką inwestującą w sektorach energetycznym, naftowym, gazowym, motoryzacyjnym, browarniczym oraz nieruchomości. Firma odegrała istotną rolę w transformacji polskiej gospodarki. Uczestniczyła w największych transakcjach i przekształceniach własnościowych w kraju, inicjowała i realizowała projekty w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Kulczyk był też współzałożycielem i wieloletnim prezesem Polskiej Rady Biznesu, przewodniczącym Polsko–Niemieckiej Izby Przemysłowo–Handlowej oraz prezesem Polsko–Ukraińskiej Izby Gospodarczej. W 2014 r. powołał do życia Radę Polskich Inwestorów w Afryce, a także zasiadał w międzynarodowej radzie doradców renomowanego think tanku Atlantic Council.

Polski Indiana Jones

Ostatnie lata życia to przede wszystkim aktywność na arenie międzynarodowej. Prowadził inwestycje w Europie, Ameryce Południowej i Afryce, głównie w sektorach takich jak energetyka, surowce, nieruchomości. W swoim portfelu miał nawet akcje spółki SABMiller, jednego z największych na świecie producentów piwa. Jego „afrykańską wizytówką”, z której czuł szczególną dumę, była notowana na londyńskiej giełdzie firma Ophir Energy specjalizująca się w poszukiwaniu złóż węglowodorów na dnie morskim.

W 2013 r. postanowił wyjechać z Polski. Zamieszkał głównie w Szwajcarii. Powodem była zła atmosfera wokół jego biznesów, którą roztaczali walczący o wpływy (także ekonomiczne) politycy. Próbowano go wmieszać w „aferę Orlenu”. W jednym z wywiadów mówił, że być może cała ta sytuacja wyszła mu na dobre. 

– Kto wie, jak potoczyłyby się moje losy, gdyby to się nie zdarzyło. Może nie odgrywałbym dzisiaj roli Indiany Jonesa w Afryce. Być może nie sprzedałbym niektórych inwestycji w Polsce. Bogu dzięki, że to zrobiłem! – mówił. W innej z wypowiedzi do mediów tłumaczył, że powodem wyjazdu była też chęć sprawdzenia się na szerszych, międzynarodowych wodach. 

– W kraju już nie miałem wyzwań. Zaatakowałem piętro wyżej. Nawet jeśli teraz znowu przyglądam się projektom w Polsce, to dzięki zagranicznej perspektywie podchodzę do nich w inny sposób – opowiadał.

Hojny darczyńca

Jan Kulczyk aktywnie angażował się w działalność społeczną. Zasiadał w Radzie Dyrektorów Międzynarodowego Zielonego Krzyża – organizacji ekologicznej działającej na rzecz zrównoważonego rozwoju. Pełnił funkcję przewodniczącego Rady ds. Wspierania Badań Naukowych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, był członkiem Rady Muzeum Narodowego w Poznaniu oraz Kościelnej Rady Gospodarczej. Współtworzył także Polską Radę Biznesu oraz CEED Institute – organizację promującą potencjał krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dał się też poznać również jako hojny darczyńca. W 2012 r. wsparł budowę Muzeum Historii Żydów Polskich kwotą 20 mln zł. 

– Potrafił dzielić się swoimi pieniędzmi. Niewiele się o tym mówiło, ale gdy przyjrzeć się różnym aspektom życia społecznego – nauce, sportowi, pomocy społecznej, wsparciu młodych – niemal zawsze znajdziemy w nich ślad zaangażowania i środków Jana Kulczyka – wspominał Marek Goliszewski.

Niezastąpiony

Dziesięć lat temu miał przejść w Wiedniu „drobny zabieg kardiologiczny” i - według informacji mediów - jeszcze tego samego dnia zostać wypisany ze szpitala. Niespodziewanie po operacji, 29 lipca 2015 r., zmarł w wieku 65 lat. Mówiono wtedy, że skończyła się pewna epoka w historii Polski. Po jego śmierci „Wall Street Journal” napisał, że „działalność Jana Kulczyka nierozłącznie powiązana była z losami polskiej gospodarki”. A „New York Times” cytował byłego prezydenta Lecha Wałęsę: „Kulczyk był niezastąpiony. Będzie bardzo trudno bez niego”.

Leszek Balcerowicz, ojciec polskiej transformacji gospodarczej, napisał: „Jan Kulczyk był wielkim przedsiębiorcą, który osiągał sukcesy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Finansował też bez ostentacji wiele społecznych inicjatyw. W Polsce był atakowany, zwłaszcza przez antyliberalne kręgi, w proporcji do swoich osiągnięć. Nie da się napisać rzetelnej historii przemian po 1989 r. bez uwzględnienia roli Jana Kulczyka”.

Jarosław Sroka, wieloletni współpracownik Jana Kulczyka, wspominał, że jego świętej pamięci szef obdarzał innych na dzień dobry stuprocentowym zaufaniem i dopiero później to weryfikował.

– W życiu spotkałem niewiele osób takiego formatu, jak doktor Kulczyk. To był autentycznie człowiek renesansu o ogromnych horyzontach, choć miał kilka zabawnych przywar. Czytał równolegle „Financial Times” i „Super Express”. Widząc moje zdziwienie, tłumaczył: „Dzięki temu w każdym towarzystwie się odnajduję” – mówił.

Sam Jan Kulczyk deklarował, że – choć jest najbogatszym człowiekiem w Polsce – nie to jest dla niego najważniejsze:

– Pieniądze są tylko instrumentem w funkcjonowaniu ekonomii i gospodarki. To wszystko. Nie chciałbym być w tej grupie społecznej, dla której celem są pieniądze.

ZOBACZ RÓWNIEŻ