Po smutnym wrześniu ekscytujący październik

Po smutnym wrześniu ekscytujący październik
21
W ostatnim swoim tekście pisałem o zagrożeniach dla gospodarki globalnej (w tym i polskiej), skupiając się na cykliczności gospodarki rynkowej, brexicie i wojnach handlowych. We wrześniu banki centralne podjęły działania mające na celu poprawę sytuacji gospodarczej w USA i w strefie euro.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2019 (50)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jeszcze w sierpniu w USA spowolnienie było ledwo widoczne, ale ostatnie dane zaczynają niepokoić. Na przykład indeks ISM (menedżerów logistyki) dla przemysłu spadł we wrześniu do poziomu najniższego od 10 lat. Rezerwa Federalna (Fed) podjęła środki zaradcze, obniżając w tym roku stopy procentowe z 2,25 do 1,75 proc. i nie wykluczając dalszych obniżek. Jerome Powell, szef Fed, jest jednak (słusznie) bardzo ostrożny i nie obiecuje serii cięć. Wie bowiem, że umowa handlowa USA–Chiny natychmiast pomogłaby gospodarce globalnej, więc bardziej rozsądne wydaje się zachowanie amunicji (obniżki stóp, skup aktywów) na później. 

Polityka Fed bardzo się nie podoba prezydentowi Donaldowi Trumpowi, który bez przerwy krytykuje działania Rezerwy Federalnej, żądając stóp na poziomie zerowym lub nawet ujemnych. Oczywiście chodzi o to, żeby w roku wyborczym (wybory w USA w listopadzie 2020 r.) gospodarka nie weszła w recesję, ale takie naciski na Fed nigdy dobrze się nie kończyły, bo Rezerwa Federalna musi płynąć między Scyllą (groźbami prezydenta) a Charybdą (utratą wiarygodności i niezależności). Wybiera bezpieczny kurs, obniżając stopy, ale zachowując ostrożność. 

Mniejsze pole manewru ma Europejski Bank Centralny (ECB), bo w strefie euro nastroje są coraz gorsze. W Niemczech zamówienia przemysłowe spadły we wrześniu najmocniej od siedmiu lat. Gospodarka osuwa się tam w recesję. Przed wrześniowym posiedzeniem ECB stopy główne były na poziomie zerowym, a stopa depozytowa była ujemna, ale bank starał się zrobić to, co mógł, obniżając stopę depozytową (z minus 0,4 do minus 0,5 proc.) i zapowiadając ponowienie skupu aktywów do momentu, kiedy inflacja w strefie euro zbliży się do poziomu 2 proc. (czyli jak się wydaje przez bardzo długi czas). 

Na tym tle wrześniowa i październikowa decyzja, którą podjęła Rada Polityki Pieniężnej (RPP), wyglądała blado, bo nic w jej polityce się nie zmieniło. Warto odnotować jednak, że pojawił się pierwszy głos za obniżką stóp (od długiego czasu są na poziomie 1,5 proc.). RPP ma problem, bo w Polsce inflacja rośnie i w przyszłym roku może przekroczyć 3,5 proc, a to powinno skłaniać bardziej do podwyżki niż do obniżki stóp. 

Obawiam się, że decyzje Fed i ECB pomogą gospodarce globalnej jedynie nieznacznie, ale mogą pomóc rynkom akcji. Zwiększenie zasilenia banków przez gotówkę najczęściej przejawia się nie na dużym zwiększeniu akcji kredytowej, ale przede wszystkim na inflacji cen aktywów, dzięki czemu indeksy giełdowe (szczególnie w USA) rosły do irracjonalnych poziomów.

W polskiej gospodarce zaczynamy powoli dostrzegać wpływ globalnego spowolnienia. Szczególnie widoczne jest w Niemczech, gdzie indeks PMI dla sektora przemysłowego (indeks menedżerów logistyki spadł do poziomu najniższego od dziesięciu lat. Gospodarce tego największego handlowego partnera Polski ewidentnie w oczy zagląda recesja. 

W Polsce indeks PMI dla sektora przemysłowego od października 2018 r. lokuje się poniżej poziomu 50 pkt. (ten poziom oddziela rozwój od recesji) – w pobliżu 6-letniego minimum. Publikowany przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WWK), informujący z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, we wrześniu 2019 r. spadł o blisko 2 punkty w stosunku do notowań sprzed miesiąca i był to największy jednorazowy spadek od blisko czterech lat. Produkcja przemysłowa w czerwcu i w sierpniu w stosunku miesięcznym spadła. Polską gospodarkę będą nadal podtrzymywały transfery socjalne, ale to oszczędzi nam poważnego spowolnienia tylko wtedy, jeśli na świecie nie zagości recesja. 

Niespecjalnie dziwi to, że we wrześniu złoty tracił, chociaż jeśli dokładnie przyjrzeć się temu, co się działo na rynkach widać, że wzrost kursów walut był największy wtedy, kiedy podano do publicznej wiadomości, że wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w sprawie kredytów we frankach będzie 3 października. Potem złoty zyskiwał, przyspieszając umocnienie po wyroku TSUE. 

Związek Banków Polskich (ZBP) szacował koszt niekorzystnego dla banków wyroku na 60 mld zł. Agencja ratingowa Moody’s twierdzi, że przekształcenie umowy o kredyt indeksowany do CHF w kredyt w złotych oprocentowany według stopy LIBOR oznaczałyby w najgorszym przypadku dla systemu bankowego koszt 20 mld zł (1,5 raza większy niż zysk sektora za 2018 r.). Profesor Dariusz Filar szacował ten koszt na 35 mld zł. 

Wyrok mógł poważnie zaszkodzić bankom, ale okazało się, że był salomonowy.  Owszem Trybunał zawyrokował, że jeśli umowa indeksowana do franków zawiera niedozwolone klauzule, to albo jest nieważna, albo na wyraźne żądanie klienta może być kontynuowana. Poza tym TSUE stwierdził też, że jeśli po usunięciu klauzul niedozwolonych umowa straci charakter walutowej „równocześnie podlegając stopie oprocentowania opartej na stopie obowiązującej w odniesieniu do tej waluty, prawo Unii nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu tych umów”. 

Jak widać banki nie stoją więc na straconej pozycji. Poza tym nie wiemy, ilu frankowiczów pójdzie do sądu, chociaż kancelarie prawnicze z pewnością będą intensywnie grupowały kredytobiorców do pozwów grupowych. Koszty dla banków mocno rozłożą się w czasie. Nie dziwi to, że Adam Glapiński, prezes NBP lekceważy zagrożenie dla banków – trudno sobie wyobrazić, żeby prezes banku centralnego straszył rynki finansowe. 

W październiku będą kontynuowane rozmowy USA–Chiny. Jak zwykle każdy tweet, pogłoska czy plotka przełożą się natychmiast na zachowanie rynków akcji i walutowych (w tym też rynków w Polsce). Prezydent Trump we wrześniu twierdził, że umowa handlowa 

USA–Chiny będzie zawarta wcześniej niż się tego oczekuje, ale ja nadal zakładam, że do wyborów prezydenckich w USA nie zostanie zawarta. Jeśli się mylę to obawy o recesję czy spowolnienie gospodarcze zaczną szybko znikać (co pomoże złotemu i akcjom), ale jeśli dyskusje miałyby trwać ponad rok to obawy będą narastały. 

Nie przejmowałbym się zagrożeniem impeachmentem prezydenta Trumpa. Demokratom chodzi o gonienie króliczka, a nie o to, żeby go złapać. Uderzanie w prezydenta przez cały rok jest bardziej politycznie korzystne niż nieudana próba a impeachmentu – w Senacie Republikanie mają przewagę, a do impeachmentu potrzebna jest tam dwie trzecie senatorów.

Inna ważna data to 31 października, kiedy Wielka Brytania ma opuścić Unię Europejską. Na początku października premier Boris Johnson przystawił pistolet do głowy UE, przedstawiając swoją wersję umowy i dając UE czas do 11 października na jej zaakceptowanie. Jeśli do tego nie dojdzie to Zjednoczone Królestwo ma wyjść z UE 31 października bez umowy. To wszystko jednak teoria, bo przywrócony przez sąd do działania parlament brytyjski może bardzo skomplikować sytuację.           

My Company Polska wydanie 11/2019 (50)

Więcej możesz przeczytać w 11/2019 (50) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ