Dołek już na nami. Pełny obraz Kuczyńskiego

fot. Adobe Stock
fot. Adobe Stock 50
Banki centralne zdjęły rękawiczki i nie udają już, że nie ma druku pustego pieniądza. To wojna, więc wszyscy zachowują jak na wojnie.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2020 (56)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Za nami szalony marzec i nie mniej szalona połowa kwietnia. Słowo „szalony” dotyczy oczywiście rynków finansowych, chociaż niektóre decyzje rządów też można określić tym słowem. Tym jednak zajmować się nie będziemy. Na rynkach akcji w trzeciej dekadzie marca (w Polsce nawet wcześniej) rozpoczęła się wzrostowa korekta. Działały zapowiedzi potężnych środków, którymi banki i rządy zasilą gospodarki.

W USA to 2,2 bln dol., a mówi się o kolejnym pakiecie w wysokości 1 bln. Prezydent Donald Trump zapowiedział też wstrzyknięcie 2 bln dol. w inwestycje w infrastrukturę. Pakiet niemiecki to 750 mld euro, w Wlk. Brytanii to 350 mld funtów, w Japonii to równowartość 991 mld dol. Wszędzie stopy procentowe są znowu na zerowym poziomie lub nawet ujemne, a banki (również NBP) dokonują transakcji luzowania ilościowego, skupując aktywa z rynku (de facto drukując pieniądze). 

W USA Fed (kolejny pakiet o wartości 2,2 bln dol.) będzie też kupował bezpośrednio (już nie z rynku wtórnego) obligacje stanów, hrabstw i miast. Można powiedzieć, że Rezerwa Federalna zdjęła rękawiczki i nie udaje już, że nie ma druku pustego pieniądza. Jerome Powell, szef Fed, powiedział, że „rolą Fed jest zapewnianie wszelkiej możliwej stabilności i pomoc gospodarce w okresie ograniczenie aktywności gospodarczej tak, żeby ożywienie gospodarcze było jak najszybsze”.

Polacy pomagają gospodarce

Mario Draghi, poprzedni szef ECB, powiedział w wywiadzie dla „Financial Times”, że obecnie prowadzimy wojnę i powinniśmy zachowywać się jak na wojnie. Wysoki dług państw będzie normą, a może dojść również do anulowania zadłużenia prywatnych osób. Odwołanie w tym tekście do lat 20. XX w. było poruszające. Zabrakło mi jednak tego, co wtedy nastąpiło w wyniku druku pieniędzy – hiperinflacji. Ale pamiętać trzeba, że w pierwszym okresie inflacja doprowadzała do potężnych wzrostów indeksów.

W Polsce pierwsza uchwalona „tarcza” antykryzysowa rozczarowała. Wydaje się, że 212 mld zł (ok. 10 proc. PKB) to dużo pieniędzy, ale olbrzymia wartość tej kwoty to kredyty, gwarancje i odroczenia płatności. Pomoc w gotówce była niewielka, a procedury długie, co mogło doprowadzić do bankructw firm i rozpaczy pracowników, które mogły owocować załamaniami psychicznymi (czas przeszły uzasadniony, o czym poniżej). Przed świętami przyjęta została nowa wersją „tarczy” antykryzysowej (2.0), która ma bardziej pomóc gospodarce niż pierwotne rozwiązanie (koszt to dodatkowe 11 mld zł). 

Również przed świętami Polacy dostali kolejne prezenty od rządu i od NBP. Rada Polityki Pieniężnej obniżyła nieoczekiwanie stopy procentowe (do 0,5 proc.), a rząd zapowiedział tarczę finansową o wartości 100 mld zł mającą za zadanie dostarczenie powszechnej płynności firmom niezależnie od skali prowadzonego biznesu. Ten program znakomicie poprawi sytuację zarówno firm, jak i pracowników. Szkoda tylko, że nie powstał miesiąc wcześniej. 

Interesujące jest to, że te 100 mld zł nie zwiększy chwilowo zadłużenia ani deficytu budżetu państwa (liczonych według krajowych zasad). PFR, kierowany przez prezesa Pawła Borysa, wyemituje obligacje gwarantowane przez rząd, banki je skupią, a NBP na rynku wtórnym je odkupi. Problem będzie miał kolejny rząd. Umarzane subwencje spowodują, że trzeba będzie skorzystać z rządowych gwarancji. Za trzy lata zabraknie więc ok. 60–80 mld zł. Ale tym będziemy się martwili za parę lat. 

Wtedy być może rząd skorzysta z mojej propozycji. Można bowiem wyemitować obligacje detaliczne (5-letnie, wysokie oprocentowanie). Odsetki wróciłyby do gospodarki, a do tego emisje można byłoby ubrać w patriotyczną szatę (Polacy pomagają gospodarce). Obniżyłyby się poza tym ceny mieszkań kupowanych obecnie za gotówkę. 

Złoty szybko traci, ale wkrótce będzie zyskiwał

Teraz należy przede wszystkim jak najszybciej odmrozić gospodarkę. W Europie już tylko Szwecja kontynuuje swój eksperyment. Otwarte są szkoły, restauracje i stoki narciarskie. W Polsce były wicepremier Jarosław Gowin stwierdził niedawno, że osoby starsze i z konkretnymi chorobami muszą być poddane dalszej kwarantannie, a reszta (zachowując środki ostrożności) musi wziąć na siebie ciężar dźwigania polskiej gospodarki ze stanu zapaści. Też tak uważam. W wielu krajach mamy już zapowiedzi takiego restartu. 

Wróćmy na rynki finansowe. Po szybkim wzroście i równie szybkim ponownym spadku indeksów (ale o mniejszym zakresie) przedświąteczny tydzień przyniósł znowu zwyżki indeksów. Powodem były sygnały cofającej się w Europie pandemii i stabilizacji w Nowym Jorku. 

Zapowiadała tę poprawę nastrojów bardzo umiarkowanie negatywna reakcja rynków na dramatyczny raport miesięczny z rynku pracy w USA (utrata 701 tys. miejsc pracy i to do połowy marca). Po prostu w USA bezrobocie tak szybko rośnie, jak będzie spadać, a bezrobotni bez pieniędzy nie zostaną.

Na razie mówić możemy jednak jedynie o korekcie na giełdach, a nie o nowej hossie. Paradoksalnie pandemia może jednak sprzyjać zwyżce. Giełdy napędzane są bowiem oczekiwaniami i psychologią. W miarę cofania się pandemii indeksy będą rosły, bo będzie rosła nadzieja na restart gospodarki, którego intensywność zwiększana będzie przez środki pomocowe rządu. To może znowu doprowadzić indeksy do irracjonalnych poziomów.

Na rynku walutowym poprawa nastrojów również zaczęła zmieniać sytuację. Złoty zaczął zyskiwać, ale spadki kursów na naszym rynku na razie były tylko korektą wzrostów. Szkodzić naszej walucie mogło to, że RPP znowu obniżyła stopy procentowe (do 0,5 proc.). Jednak tym Polakom, których inwestycje, przychody czy majątek zależą od kursu złotego zalecałbym spokój. Jak tylko epidemia zacznie zanikać, to kursy zaczną wracać do poziomów sprzed pandemii. W ostatnim dziesięcioleciu kurs EUR/PLN trzykrotnie szybko rósł, ale zawsze wracał (po roku, dwóch latach) do poziomów 4,10–4,20 zł. 

Na rynku surowcowym cena ropy po potężnym spadku (do poziomu z przełomu wieków) rosła – pomagały „bykom” wypowiedzi prezydenta Trumpa mówiącego o możliwym szybkim porozumieniu Arabii Saudyjskiej z Rosją. Spotkanie OPEC+ odbyło się w czwartek 9 kwietnia, czyli tuż przed świętami, a przed nim cena znowu rosła. Potem jednak gwałtownie spadła, bo ustalenia szczytu uznano za rozczarowujące. Złoto też zareagowało na poprawę nastrojów. Cena tego surowca rosła, ale i pokonała opór techniczny na poziomie 1690 dol. Potężne środki wstrzyknięte w gospodarkę światową zwiększą w końcu inflację, więc złoto może drożeć. 

Konsumenci są przerażeni

Reasumując, wszystko teraz zależy od długości mrożenia gospodarek, czyli od rozległości pandemii i od chęci rządzących do uruchamiania gospodarki. Jak widzimy reakcje rządów są bardzo zróżnicowane. Wiele krajów już planuje restart, a w Polsce nie ma jeszcze planu zapowiadającego wycofanie się rządu z ograniczeń. Być może pojawi się w drugiej połowie kwietnia, bo podobno rząd pracuje nad terminarzem powrotu do (nowej) normalności. 

Trzeba pamiętać, że mrożenie gospodarki wydłuża czas trwania krzywej zakażeń, co zmniejsza obciążenie systemu ochrony zdrowia (ale nie zmniejsza docelowego poziomu zakażeń), więc dopóki rząd będzie miał tylko to na swoim celowniku, to sytuacja w gospodarce szybko i drastycznie się nie poprawi. Szczególne problemy będą miały ciągle branża hotelowa, a przede wszystkim turystyczna. Ludzie są tak przestraszeni, że musi wiele czasu upłynąć, żeby ruszyli na zagraniczne wojaże. Ale być może zyska turystyka krajowa. 

Na rynkach finansowych dołek koniunktury został jednak w marcu ustanowiony i musiałaby się drastycznie pogorszyć sytuacja pandemiczna, żeby to się szybko zmieniło. Według mnie powinniśmy mieć kilka miesięcy spokoju. Pozostaje jedynie kluczowe pytanie: czy nie będzie wznowy pandemii jesienią?

baner 970x200
My Company Polska wydanie 5/2020 (56)

Więcej możesz przeczytać w 5/2020 (56) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ