Anioły i demony

Fot. Pixabay.com
Fot. Pixabay.com
Z jednej strony w naszym społeczeństwie brakuje myślenia strategicznego i długoterminowego. Z drugiej jednak tkwi silny pierwiastek ambicji, który często ujawnia się właśnie w dziedzinie nauki i technologii.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2021 (66)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kiedy myślę o przedsiębiorczości technologicznej w Polsce, przychodzą mi do głowy dwa skojarzenia. Pierwsze jest takie, że ze względu na różne uwarunkowania (zabory, wojny itd.), spory odsetek ludzi obdarzonych zdolnościami organizacyjnymi i żyłką przedsiębiorczości omijał w naszej przeszłości politykę jako główną ścieżkę kariery. Czasem prościej i bezpieczniej było zająć się biznesem, przemysłem, kulturą lub nauką. I że coś z tego podejścia pokutuje do dzisiaj – być może ze szkodą dla polityki, ale z ewidentną korzyścią dla gospodarki.

Drugie skojarzenie to głośna ostatnio w USA książka Jona Meachama zatytułowana „The Soul of America: The Battle for Our Better Angels” (będąca również kanwą filmu dokumentalnego „Dusza Ameryki” dostępnego w streamingu). Zdaniem profesora Meachama, każda kultura ma w sobie cechy, które można nazwać destruktywnymi, ale ma też cechy, które pozwalają jej na rozwój. Gdy „anioły wygrywają”, członkowie danej społeczności przezwyciężają kryzysy i dokonują reform.  Jeśli „wygrywają demony”, społeczeństwu i kulturze grozi stagnacja i rozpad.

Metafora „wojny aniołów z demonami” jest bardzo szeroka, ale mnie właśnie przychodzi do głowy, gdy myślę o stosunku Polaków do technologii, nauki i przyszłości. Z jednej strony w naszym społeczeństwie brakuje myślenia strategicznego i długoterminowego (zob. indeks wymiarów kultury G. Hofstaede). Brakuje też wiary we własne możliwości i dość często odzywa się w nas nadmierny krytycyzm. Można to oczywiście uzasadnić naszą historią, ciągłymi kataklizmami spadającymi na nasz kraj w ciągu ostatnich 350 lat. W tej sytuacji trudno o ciągłość i trudno o myślenie długoterminowe, nawet w perspektywie dłuższej niż pięć lat. Z drugiej jednak strony w naszej kulturze tkwi silny pierwiastek ambicji, który – co ciekawe – często ujawnia się właśnie w dziedzinie nauki i technologii. W mrocznych czasach niewoli pojawiali się u nas pionierzy i naukowcy, którzy szczególnie w technologii i nauce odnajdywali drogę ku osobistej, intelektualnej wolności jak Ignacy Łukasiewicz, Maria Skłodowska-Curie i wielu innych. 

Ten paradoks „demonów cynizmu” i „aniołów ambicji” najmocniej ujawnia się w stosunku do tych sektorów, które z jakichś powodów wydają się nam prestiżowe. Pierwsze polskie próby stworzenia gier na światowym poziomie wywoływały przez długie lata sceptycyzm i niedowierzanie. Dziś możemy o tym nie pamiętać, patrząc przez pryzmat sukcesów całego sektora gier w Polsce, ale jeszcze 20 lat temu niemal nikt w ten sukces nie wierzył. No właśnie – niemal nikt – bo znalazło się dostatecznie dużo szalenie ambitnych zapaleńców, którzy postanowili jednak takie gry stworzyć i udało się im zbudować na tych sukcesach cały całkiem duży sektor gospodarki, z którego jesteśmy dziś tak dumni. 

Gdy jednak odnosimy sukcesy, pojawia się nad nami kolejny „demon” – nadmiernej pewności siebie. Przekonania, że każde kolejne działanie będzie już od tej pory sukcesem i że teraz już wszystko musi się nam udawać. Jak boleśnie przekonali się o tym akcjonariusze pewnej znanej firmy komputerowej i zwykli gracze: pycha kroczy przed upadkiem. Nadmiernie rozbudzonych oczekiwań czasem nie da się spełnić. To nie tylko historia gier komputerowych, ale wielu innych obiecujących odkryć i projektów, które zawaliły się pod ciężarem społecznej uwagi i politycznego zainteresowania (zob. grafen, pewien karabinek itd.). Niestety, zbyt rzadko pojawia się nad naszymi głowami „anioł wytrwałości”, który mógłby nas natchnąć do tego, by mimo takich porażek działać dalej i wykorzystać te pierwsze sukcesy do dalszego rozwoju kompetencji i umiejętności. Kandydatów na ofiary takiego niebezpiecznego społecznego i politycznego dopingu mamy coraz więcej: przemysł elektromobilny (z szybko rozwijającą się produkcją ogniw elektrycznych), produkcja zaawansowanych dronów i instalacji związanych z dronami (również zwalczających drony), przetwarzanie danych satelitarnych, robotyka rolnicza itd. Mamy też szybko rosnące platformy i startupy: Brainly, Brand24, Booksy itd. Jest co psuć, ale jest też czemu kibicować.

Dlatego przedsiębiorcy technologiczni w Polsce preferują działanie w ciszy. Ich osiągnięcia są znane w branży, jednak poza nią niemal o nich nie słychać. Sukces sektora gier nie był dla ekspertów wielkim zaskoczeniem, bo poprzedziło go niemal 30 lat ciężkiej pracy i kolejnych logicznych etapów rozwoju. A jednak dla mediów i polityków był niejakim zaskoczeniem. Podobnie i dzisiaj sukcesy np. naszego sektora kosmicznego nie mogą się przebić do publicznej świadomości i często są zaskoczeniem dla tzw. szerokiej publiczności witanym z niedowierzaniem i kpinami. A stoi za nimi ponad 60 lat historii i starań kolejnych pokoleń entuzjastów, którym „anioł ambicji” podpowiadał, by jednak w „Polskę w kosmosie” uwierzyli. 

Więcej w dziale Nowe Technologie

My Company Polska wydanie 3/2021 (66)

Więcej możesz przeczytać w 3/2021 (66) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ