Młodzieńcze relacje bywają przelotne. A jak jest z tymi biznesowymi? [FELIETON]

Kuba Mocarski i Thomas Werner
Kuba Mocarski i Thomas Werner / Fot. materiały prasowe
Relacje w biznesach wbrew pozorom nie różnią się aż tak bardzo od tych uczuciowych. Wprawdzie miłości i prowadzeniu firmy towarzyszą zupełnie inne emocje, jednak można im przypisać - bez dwóch zdań - wspólne mianowniki - piszą Thomas Werner i Kuba Mocarski, współzałożyciele Stepapp.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!


I tak jak z pierwszą dziewczyną zaczynamy chodzić za rękę, a z drugą wymieniamy pierwsze pocałunki, tak samo z partnerami - tymi biznesowymi - stawiamy w pewnych dziedzinach życia pierwsze kroki. Analogicznie jak w związku partnerskim, gdy przychodzą trudniejsze momenty, wymuszające na nas zmiany, również w startupie nie zawsze odczuwamy wyłącznie motylki w brzuchu. Jak to więc tak naprawdę jest w tej specyficznej i skomplikowanej miłości zwanej inaczej prowadzeniem firmy?

Znajdując chłopaka - lub dziewczynę - w bardzo młodym wieku mamy przestrzeń i czas do tego, aby wszystkiego powolutku, małymi kroczkami wspólnie się uczyć, popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski. To zdecydowanie tak nie wygląda, kiedy zakładamy biznes... W tym przypadku od samego początku wymagana jest od nas wiedza, odpowiednie umiejętności oraz odpowiedzialność za stworzenie czegoś większego. Nie mamy pola na to, aby w przypadku pojawiających się problemów ot tak zdecydować o rozstaniu, gdyż ta relacja od pierwszego dnia wiąże się z pewnymi zobowiązaniami. Chciałoby się ją przyrównać wręcz do decyzji o posiadaniu dziecka. Gdy jesteśmy zakochani i postanawiamy założyć razem rodzinę, decydujemy się na posiadanie dziecka w odpowiednim dla nas momencie - kiedy sytuacja materialna zaczyna nam na to pozwalać, bądź też w pełni się siebie nauczymy. Kiedy natomiast kieruje nami chęć założenia firmy, to tak jakbyśmy decydowali się na posiadanie dziecka od razu, bez żadnego większego przygotowania. Brzmi jak skok na głęboką wodę? No cóż! Mało kto wyobraża sobie poznać kogoś i od razu zaskoczyć go pytaniem: "Chcesz mieć ze mną dziecko?". A jednak - tak jak i w naszym przypadku - start własnej działalności, to trochę tak, jakbyśmy zadali takie pytanie drugiej stronie na pierwszej randce! I od tego czasu spadają na nas obowiązki rodzicielskie wobec naszego małego dziecka zwanego startupem, które z czasem zaczyna rosnąć, a my - jako jego "rodzice" - podziwiamy jak ciężka praca przekłada się na wyniki i sukcesy. I nie dość, że my to podziwiamy, to jeszcze podziwiają to z nami inni. 

Na tym rynku jest trochę jak na placu zabaw. Firmowe "dzieci" - bawiące się i rozbiegające we wszystkie strony - bacznie obserwują inwestorzy, którzy jak te matki siedzące na ławeczkach, mają oko na wszystko. Gdy natomiast coś pójdzie nie tak, kończymy na dywaniku u niezadowolonych klientów bądź też odbiorców naszego startupu, którzy - niczym nauczyciel lub dyrektor - przeprowadzają z nami rozmowę o tym, co w wychowaniu poszło niezgodnie z planem. Jak widać są to biznesowe procesy, do złudzenia przypominające codzienne życie i zakładanie rodziny. Ale przecież to właśnie jest codzienne życie! Z jedną zasadniczą różnicą…

W momencie, w którym mamy te naście lat albo wkraczamy we wczesne lata dwudzieste, nie mamy zielonego pojęcia o wychowywaniu dziecka. Nie mieliśmy w końcu możliwości, by "podpatrzeć" jak robią to znajomi, ponieważ mało kto decyduje się na dziecko w tak młodym wieku. Starsi mogą rozumieć to nieco inaczej, gdyż oni mieli możliwość zobaczenia jakiegoś wzorca. Nie tylko właśnie w temacie wychowywania swojego potomstwa, ale i podjęcia decyzji o założeniu firmy. Dlatego też warto być na to przygotowanym i wiedzieć, z czym wiąże się prowadzenie biznesu w swoich młodzieńczych latach.

Ale jak to w miłości, tak i w startupie, dobra komunikacja jest podstawą i kluczem do osiągnięcia sukcesu. Biznes to w naszym mniemaniu także gra drużynowa i nie tylko od snajpera zależy czy wygramy mecz. Trzeba mieć kompetencje w obronie i na pomocy, a także na ławce, a nigdy nie ma zawodnika, który sam pokryje te wszystkie pozycje. W kontekście walentynek na miejscu zdecydowanie będą życzenia o wytrwałości i szczęściu. Już nie tylko w przenośni i jako metafora prowadzenia przedsiębiorstwa - niech te życzenia będą dla wszystkich, którzy tworzą związki. Czy to te partnerskie, czy firmowe. Po prostu każde!

Tekst jest częścią akcji #WalentynkiwMyCompanyPolska. Wszystkie teksty dostępne są TUTAJ.

ZOBACZ RÓWNIEŻ