Randka z inwestorem, czyli pitchowanie według Mateusza Kowalczyka [FELIETON]

Mateusz Kowalczyk
Mateusz Kowalczyk, fot. materiały prasowe
Walentynki... Niby cały czas luty i zimno, a jednak na samą myśl robi się człowiekowi cieplej na sercu. Ludzie jakby bardziej hojni, kieszenie inwestorów jakby pełniejsze, więc to dobry moment na pitch z osobą, od której zależy los naszego startupu - pisze Mateusz Kowalczyk, założyciel i CEO Foodsi.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!


A przecież pitch, który w nomenklaturze biznesowo-marketingowej oznacza prezentację, to z angielskiego potocznie nic innego jak gadka, ściema czy bajer. Jak zatem skutecznie oczarować inwestora na pitchowej randce? Najważniejsze będzie tych 5 kroków:

1. Pierwsze wrażenie. Po obowiązkowej wizycie u barbera, zadbaj o porządny garnitur - Ermenegildo Zegna to absolutne minimum. Do tego jakieś niszowe perfumy, bo ciekawy zapach jest zawsze dobrym tematem na small talk. Tylko nie staraj się za bardzo! Pokaż, że masz klasę i styl, a randka z inwestorem to po prostu miły punkt dnia. To przecież nie ty potrzebujesz tych pieniędzy, to inwestor chce ci je dać.

2. Bajdurzenie. Musisz mieć gadane. Opowiedz co nieco o sobie i swoim biznesie, byle nie za dużo. Jeżeli tylko zobaczysz, że inwestor bardziej pochłonięty jest przegrzebkami, które właśnie wjechały na stół - robisz to źle. Zapytaj o partnerkę/partnera/dzieci, pochwal oprawki od Toma Forda i śmiej się z jego czerstwych żartów. Ale na spokojnie - niektórymi kawałami może cię podpuszczać i jeszcze pomyśli, że łykasz wszystko jak pelikan. Zachowaj więc twarz.

3. Pokaż pazur. To kluczowy element udanej pitchowej randki. Pamiętaj - to, że od tego człowieka zależą losy twojego startupu, o niczym nie świadczy. Musi czuć, że to ty kierujesz rozmową. Jeżeli opanujesz tę sztukę, w jego mniemaniu równie efektywnie będziesz kierował swoim startupem. Miej w zanadrzu kilka tekstów, którymi zbijesz inwestora z pantałyku np. "ja panu nie przerywałem!". Kiedy uda ci się już zaznaczyć swoją dominację i wytrącić inwestora z równowagi, pora na etap 4.

4. Efekt WOW. Przejdź do sedna sprawy. Twoja idea biznesowa to twój największy atut. Jesteś tu, żeby zainspirować inwestora swoim pomysłem. Pokaż, że wiesz, jak rozwiązać problem, który dotyka twojej grupy docelowej oraz że twoje podejście jest świeże, innowacyjne... i oczywiście zyskowne. Opakuj wszystko w tabelki, wykresy, dane. Mnóstwo danych. Przedstaw swoją wizję w postaci prezentacji. I pamiętaj- ma być kolorowo. Nie bój się animacji, a każdy slajd opatrz wielkim tytułem z WordArt. Chodzi o to, żeby inwestorowi aż zakręciło się w głowie. Kiedy zobaczysz, że jego wzrok zaczyna błądzić lub usłyszysz "chyba muszę skorzystać z toalety”, wiesz, że pora na ostatni krok.

5. Odwrót. Przygotuj się, bo ten etap wymaga nie lada zdolności aktorskich. Kiedy czujesz, że inwestor złapał haczyk, zacznij się wycofywać. Pora na odwrócenie ról - to on ma zacząć się starać o twoje względy. W środku rozmowy odbierz telefon; powiedz, że ktoś inny dał więcej, albo rzuć od niechcenia: "Chyba nic z tego nie będzie, ale miło się rozmawiało, więc zawsze możemy zostać przyjaciółmi”. Uwierz mi - te słowa działają cuda. Bycie zfriendzonowanym to najgorszy koszmar każdego inwestora. Masz go w garści.

A na poważnie? Po prostu bądź sobą :-)

Skup się na biznesie, sprzedaży i kulturze organizacji. Opowiedz o swoim zespole, bo to właśnie w ludzi powinno inwestować się najwięcej. To oni wyniosą twój startup na wyższy poziom, a twojemu inwestorowi zapewnią szybszy zwrot.

Bootstrapuj ile się da, a jak masz ochotę lub potrzebę przyspieszyć, powiedz inwestorom, że czas wlać paliwo do rakiety. Graj w otwarte karty, jeżeli czegoś nie wiesz - powiedz to i nie bój się korzystać z pomocy aniołów biznesu.

Biznes to nie Tinder, w którym uprawiasz sprint, latając od inwestora do inwestora. To długofalowe zobowiązanie przypominające małżeństwo, w którym - jak w maratonie - liczy się wytrwałość.

Nie chodzi przecież o to, żeby szybko kogoś oczarować i wyrwać kasę, ale znaleźć partnera, który podziela twoją wizję, misję i jest gotów ci towarzyszyć na każdym etapie rozwoju przedsiębiorstwa. Jego wsparcie może znacznie przyspieszyć wzrost twojego startupu, jednak nie można w tym wszystkim zapomnieć, że na pierwszym miejscu zawsze powinien stać klient.

Tekst jest częścią akcji #WalentynkiwMyCompanyPolska. Wszystkie teksty dostępne są TUTAJ.

ZOBACZ RÓWNIEŻ