Jesteśmy wszędobylscy

Mikołaj Baczyński
Mikołaj Baczyński, fot. Michał Mutor
Założenie własnej marki nie jest trudne, trudniej jest się utrzymać. 2005 notuje regularne wzrosty – w 2022 r. nasza sprzedaż była o 74 proc. większa niż rok wcześniej. Jednak by dalej się rozwijać, stale musimy o sobie przypominać, musi być o nas głośno. Lubię powtarzać, że 2005 to mainstream offstreamu – mówi Mikołaj Barczewski, współzałożyciel marki 2005.

Jak osiągnąć sukces w tej branży?

To trudne, bo coraz młodsze osoby decydują o tym, czy osiągniesz sukces, czy nie – nawet największe koncerny muszą docierać do nastolatków, bo to oni są najaktywniejsi w mediach społecznościowych i wyznaczają, co jest cool. To chyba pierwszy raz w historii, kiedy w naprawdę poważnej branży tak młode osoby dyktują warunki.

To jak „stać się cool”?

Nie mam przepisu na sukces. Zawsze starałem się tworzyć 2005 po swojemu, zachowując autentyczność. Świetnie dogadujemy się ze wspólnikiem, który ma wieloletnie doświadczenie w marketingu i zarządzaniu – ja zajmuję się przede wszystkim wizerunkiem, on ogarnia firmę od strony biznesowej.

Wydaje nam się, że kluczem do sukcesu jest wiarygodność. Młodzi ludzie z jednej strony są bardzo podatni na mody, ale z drugiej – szybko wyczuwają ściemę. Łatwo przedobrzyć.

Na sukces 2005 złożyły się nie tylko dobre decyzje biznesowe, ale również hype i hałas, jakie wytworzyliśmy wokół marki. Nigdy niczego nie udawaliśmy, przez co mamy projekty, które w niektórych środowiskach stały się memem, a w niektórych wyznacznikiem statusu i jakości. Jest taki popularny mem: „Typowy strój warszawiaka”. Bohater na obrazku ma szerokie spodnie, Nike Air Force 1 i bluzę z 2005. To wielka rzecz, że stoimy obok najpopularniejszego buta Nike w ostatnich latach, zachowując przy tym własny wizerunek.

Nie martwi cię, że dla niektórych jesteście memem?

To zdrowy środek – są projekty, o których jest głośno, są też wyznaczające nasz kierunek kreatywny bądź określające stosunek do pewnych aspektów życia. Chyba najtrudniejszym okresem w moim zawodowym życiu był moment, kiedy wypuściliśmy koszulkę z napisem Say no to xanax.

Dlaczego?

Marka 2005 wystartowała, kiedy miałem kilkanaście lat. Wróciłem z wymiany uczniowskiej z Tajwanu i poszedłem do prywatnego liceum, gdzie zobaczyłem taki xanaxowy świat, brud – trochę jak z „Patointeligencji” Maty, tyle że bez inteligencji. Ponadto bardzo bliska mi osoba była uzależniona od tego leku. Czułem problem, zupełnie szczerze chciałem zmienić postrzeganie xanaxu. Wypuściliśmy drop, zadeklarowaliśmy przekazanie połowy dochodów z jego sprzedaży na pewną fundację, lecz zaczęto nas hejtować. Wydaje mi się, że największym błędem był fakt, że próbowałem mówić innym nastolatkom, co mają robić. Absolutnie nie chcieliśmy stygmatyzować osób potrzebujących tego leku, nie robiliśmy z chorych ćpunów – przeszkadzało nam zażywanie xanaxu rekreacyjnie, dla funu. Nie zmienia to jednak faktu, że chyba coś jest nie tak, kiedy więcej kontrowersji wzbudza przekaz Say no to xanax niż Eat xanax. Zrozumiałem, że 2005 to po prostu marka odzieżowa – dostarczamy rozrywkę, trochę wpływamy na styl życia, ale nie mamy za zadanie zbawienia świata.

A nie jest jednak trochę tak, że moda zatoczyła koło? Że znów stała się manifestem? Macie w kolekcji wzór: I love hot moms. To jest pewnego rodzaju przekaz. Może niepoważny, ale jednak.

Zależy dla kogo. Dla jednych jest to cringe’owe, dla innych – fajne, śmieszne. Czy w takim podejściu tkwi recepta na sukces? Nie wiem. Rynek dynamicznie się zmienia, trendy również. Choć próg wejścia w branżę się obniżył, wielu początkujących twórców się wykłada, gdyż brakuje im biznesowego oglądu. Założenie własnej marki nie jest trudne, ale samym patrzeniem przez różowe okulary daleko się nie zajedzie. Czasem też świetnie udaje się sprzedać pierwszą kolekcję, jednak później sukcesu nie da się powtórzyć. 2005 notuje regularne wzrosty – w 2022 r. nasza sprzedaż była o 74 proc. większa niż rok wcześniej. Przebiliśmy 8 mln zł obrotu netto, to wynik zgodny z wcześniejszymi estymacjami. Jednak by dalej się rozwijać, stale musimy o sobie przypominać, musi być o nas głośno. Lubię powtarzać, że 2005 to mainstream offstreamu. W modzie występuje powszechny snobizm, że jeśli coś jest za bardzo popularne, to staje się passé. Sam mam wymarzonego konsumenta, ale wszystkich zapraszamy do zabawy – nie zamykamy się na żadną grupę odbiorców.

2005 już teraz dla wielu jest passé.

Nasza grupa odbiorców to ciągły przemiał – ktoś odchodzi, bo zmieniają się mu gusta, a ktoś się pojawia, gdyż np. poprawia...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 2/2023 (89)

Więcej możesz przeczytać w 2/2023 (89) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ