Jak pożegnaliśmy się z pańszczyzną

Piotr Koryś
Piotr Koryś / Fot. materiały prasowe
Pewne elementy pańszczyzny przetrwały w Polsce do dziś, choćby w relacjach pracodawca–pracownik – mówi prof. Piotr Koryś, ekonomista specjalizujący się w historii gospodarczej, autor książki „Pożegnanie z pańszczyzną. Historia gospodarcza Polski od rozbiorów do dziś”.

W głośnym filmie „Kos” Pawła Maślony jest scena, w której czarnoskóry Domingo i polski chłop pańszczyźniany Ignac pokazują sobie blizny zaznane z ręki panów. To symboliczne pokazanie, że „nasza” pańszczyzna była de facto formą niewolnictwa. Zgadza się pan?

Porównanie bardzo efektowne, ale – moim zdaniem – nieuprawnione. Nowoczesne niewolnictwo zostało ukształtowane wskutek przemocy wobec ludności rodzimej z kolonizowanych przez Europejczyków obszarów świata i pozbawiało tę ludność wszelkich praw. To nowoczesny wynalazek. Z kolei pańszczyzna to dziedzictwo ustroju feudalnego i nigdy nie oznaczała niewoli.

Chłop miał swoje prawa?

Oczywiście. Pańszczyzna, w przeciwieństwie do niewolnictwa, była, wprawdzie bardzo asymetrycznym i międzypokoleniowym, ale kontraktem. Chłopa nie można było np. sprzedać. Oczywiście, można było sprzedać wieś wraz z ludnością, ale to jednak nie to samo. Generalnie pańszczyźniany chłop nigdy nie był w tak złej sytuacji, jak niewolnik.

Zwolennicy modnego ostatnio nurtu „ludowej historii Polski” obficie cytują jednak źródła, które pokazują, jak złe było położenie pańszczyźnianych chłopów.

Te świadectwa, za pomocą których autorzy tkają swoją opowieść, niekiedy robią wrażenie. Tyle że często stosują cherry picking, czyli dobierają cytaty tak, by udowodnić swoją tezę. Trochę tak, jak byśmy chcieli napisać najnowszą historię polityczną Polski wyłącznie na podstawie artykułów z gazet. W zależności od doboru źródeł, okazałoby się, że rządzą nami albo niezłomni patrioci, albo szaleńcy i złodzieje. Nie muszę dodawać, że ani jedno, ani drugie nie jest prawdą. Niezależnie od tych zastrzeżeń, bardzo doceniam to, co twórcy ludowej historii Polski wnieśli do dyskursu historycznego, zwłaszcza w dziedzinie nierówności społecznych i przywracania pamięci o losach wielkich grup społecznych. Szczególnie cenię sobie dorobek prof. Adama Leszczyńskiego, z którym się znamy i chętnie dyskutujemy, także prywatnie.

Autorzy ludowej historii Polski twierdzą też, że okres zaborów, choć dramatyczny z punktu widzenia politycznego, był czasem rozwoju gospodarczego Polski. Mam wrażenie, że pana książka z tym polemizuje…

Do pewnego stopnia tak. Nie twierdze, że w czasie zaborów ziemie polskie się wcale nie rozwinęły. To był okres intensywnych zmian w całej Europie, na nasze tereny, choć z opóźnieniem, też dotarła rewolucja przemysłowa, powstawały nowoczesne fabryki, kształtowała się klasa robotnicza, zmieniała się wieś. Pytanie nie brzmi zatem, czy w tym okresie dużo się zmieniło, odpowiedź jest bowiem oczywista: dużo się zmieniło, a powiew nowoczesności był odczuwalny. Właściwe pytanie jest takie, czy zabory tym zmianom sprzyjały. Tu moja odpowiedź jest negatywna, uważam, że tych przemian nie zawdzięczamy zaborcom. Gdybyśmy nie byli częścią Rosji, Prus czy Austrii, mielibyśmy szansę rozwinąć się znacznie bardziej.

Polskie tereny były dla wszystkich zaborców prowincją. Wielkopolska dla Prus, Kongresówka dla Rosji i Galicja dla Austrii były peryferiami. Jaką to miało cenę?

To prawda, dla państw...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 8/2025 (119)

Więcej możesz przeczytać w 8/2025 (119) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ