Czego startupowcy mogą się nauczyć od Roberta Lewandowskiego

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski. O jego przejściu do Barcelony mówił cały świat, fot. East News
Przykład „Lewego” pokazuje, że kluczem do sukcesu jest pokora – zarówno w sporcie, jak i biznesie ponosisz tysiące porażek, sztuką jest się po nich szybko podnieść – mówi Piotr Nowosielski, CEO Just Join IT.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2022 (84)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Robert Lewandowski został zawodnikiem FC Barcelony – transferem najlepszego polskiego piłkarza żyła w ostatnich tygodniach w zasadzie cała Polska. Nie jest tajemnicą, że „Lewy” to nie tylko wybitny sportowiec – również jego przedsiębiorcza działalność jest przykładem tego, że nawet osoby spoza świata biznesu mogą się w nim z powodzeniem odnależć.

W sierpniu 2020 r. RL9 podpisał umowę inwestycyjną z Movie Games – notowanym na warszawskiej giełdzie producentem i wydawcą gier komputerowych – na mocy której stał się udziałowcem nowo powstałej spółki tworzącej gry sportowe. Jak podano wówczas w komunikacie, „Lewy” ma pełnić funkcję zarówno wizerunkową, jak i merytoryczną.

To niejedyna inicjatywa Lewandowskiego związana z branżą gamingową. RL9Sport Games to spółka, której współzałożycielem jest Rafał Cymerman, autor kultowej wśród graczy Ligi Polskiej Manager 95. Studio pracuje obecnie nad tytułem Football Coach: The Game, który nie ma być "zwykłym" menedżerem piłkarskim, ale przede wszystkim symulatorem pracy trenera. – Robert jest nie tylko ambasadorem, ale również udziałowcem projektu i współtwórcą. Konsultowaliśmy z nim różne rozwiązania i pomysły, jestem przekonany, że nie ma drugiego projektu, przy którym osoba z gigantycznymi osiągnięciami piłkarskimi jest tak blisko. Robert od wielu lat interesuje się grami, jego udział to naturalna konsekwencja zainteresowań. Chce się po prostu sprawdzić – komentuje Cymerman.

Kilka miesięcy przed podpisaniem umowy z Movie Games Lewandowski zainwestował w LESS_, czyli aplikację służącą przede wszystkim do sprzedawania i kupowania używanej odzieży. Kapitan reprezentacji Polski jest także udziałowcem w Samurai Labs – startupie wykorzystującym sztuczną inteligencję do walki z cyberprzemocą. 

Nazwiskiem najlepszego polskiego piłkarza sygnowana jest kawa oraz napoje izotoniczne. Wspólnie z marką 4F Lewandowski stworzył specjalną kolekcję ubrań, łączącą najnowsze trendy ze sportową funkcjonalnością. W mediach społecznościowych natomiast swego czasu furorę zyskiwały żarty związane z warszawską restauracją, której „Lewy” jest właścicielem – Nine’s. Jakiś czas temu w internecie pojawiła się pewna opinia – jeden z klientów był zawiedziony, że nie został obsłużony przez piłkarza. Wpis szybko przerodził się w dosyć popularną pastę.

Od 2017 r. „Lewy” jest współwłaścicielem domu mediowego RL Media oraz agencji marketingowej Stor9_. Piłkarz ma także udziały w firmach z branży nieruchomości, m.in. LS Investments, która budowała apartamenty na warszawskiej Ochocie.

Lewandowski jak startupowiec

Piotr Nowosielski – CEO Just Join IT, portalu pracy dla specjalistów od IT – w lipcu opublikował na LinkedIn wpis, w którym przekonywał, że przebieg kariery Roberta Lewandowskiego przypomina budowanie startupu nastawionego na robienie wielkich rzeczy. Przedsiębiorcę pytamy o to, czego startupowcy mogą się nauczyć od najlepszego polskiego piłkarza.

Co piłka nożna i robienie biznesu mają ze sobą wspólnego?

Uważam, że biznes jest jak sport, bo w obu dziedzinach mamy do czynienia z zaciętą rywalizacją i ciągłym doskonaleniem samego siebie. Biznes jest sportem zespołowym i nawet jeśli firma ma utalentowanego „kapitana”, to on bez zgranego teamu przecież niewiele zdziała. Robert Lewandowski jest wybitnym piłkarzem, jednak bez wsparcia kolegów z boiska zapewne nie osiągnąłby tak wiele.

Zespołowość to najważniejsza cecha wspólna sportu i biznesu?

Na pewno jedna z ważniejszych, gdyż równie ważny jest pewien sposób myślenia. Przykład „Lewego” pokazuje, że kluczem do sukcesu jest pokora – zarówno w sporcie, jak i biznesie ponosisz tysiące porażek, sztuką jest się po nich szybko podnieść. U ludzi szukam takiego sportowego mindsetu, nastawienia na ciągły rozwój.

Zawodowy sport to cały styl życia, niemal całkowite podporządkowanie się konkretnej dyscyplinie. Czy rozwijanie startupu również oznacza ciągłe wyrzeczenia?

To zależy od tego, jakie postawimy sobie cele i jak szybko chcemy osiągnąć sukces. W pracy zawodowej często zastanawiam się, w jaki sposób da się skompresować dwa lata w rok – staram się utrzymywać wykładniczy wzrost rozwoju Just Join IT, ale żeby to się udało bez zewnętrznego finansowania, muszę perfekcyjnie planować działania na dwa, trzy lata do przodu. Zdecydowanie nie da się robić wielkich rzeczy bez wyrzeczeń, bo nawet najlepszy produkt nie obroni się sam. Na razie odkładam na bok rozwój życia prywatnego, bo wiem, że będzie ono niemal w całości podporządkowane firmie. W sporcie jest podobnie – partnerki topowych piłkarzy muszą zdawać sobie sprawę z faktu, że każdy zawodnik ma swój prime time, który będzie chciał w pełni wykorzystać.

Plan, o którym tyle mówisz, to jedno. Często zdecydowanie trudniej o jego egzekucję.

Dlatego od samego początku rozwoju startupu trzeba otaczać się utalentowanymi ludźmi. W Just Join IT zacząłem od zatrudnienia uniwersalistów - czyli ludzi wszechstronnych - dopiero później rekrutowałem specjalistów do konkretnych działów. Tu też dostrzegam pewną analogię do piłki nożnej – jeśli chcesz mieć bardzo dobry zespół, na lata, a nie masz nieograniczonych funduszy od arabskiego szejka, to musisz postawić na własnych wychowanków, tak jak robi to Ajax Amsterdam, gdzie zespoły młodzieżowe grają tym samym systemem co drużyna seniorska, dzięki czemu łatwiej o wyłapanie perspektywicznych, pasujących do taktyki zawodników. Doświadczenie pokazuje, że nawet w przypadku globalnych spółek częściej sprawdza się promowanie osoby z wewnątrz na stanowisko kierownicze niż pozyskanie kogoś z rynku.

Wspomniałeś już o partnerkach piłkarzy. Sporo osób uważa, że sukces Roberta Lewandowskiego nie byłby możliwy, gdyby nie wsparcie jego żony.

Robert sam to podkreśla! Oczywiście sportem czy biznesem nie da się żyć 24 godziny na dobę i każdy potrzebuje wrócić do domu, w którym może się zrelaksować, uspokoić oraz podzielić presją z osobą stanowiącą wsparcie. 

Niestety jednak dosyć często problemy z życia zawodowego przynosi się do tego domu, co ma negatywny wpływ na wszystkich...

Jeszcze raz podkreślę: przedsiębiorcy stawiający sobie najwyższe cele – np., kolokwialnie mówiąc, wygranie branży, w której się ścigają – muszą być gotowi na wyrzeczenia, bo w życiu nie można mieć wszystkiego jednocześnie. 

Na LinkedIn napisałeś, że przebieg kariery Roberta Lewandowskiego przypomina ci budowanie startupu. Gdzie dostrzegasz najmocniejsze punkty wspólne?

Wszyscy wiemy, że trzeba szybko pokazać MVP i zderzyć się z rynkiem – tak jak zrobił to RL9, debiutując w Zniczu Pruszków. Gdy produkt osiągnie nieco większą dojrzałość i znajdziemy tu Product-Market Fit, to nie możemy zadowalać się średniej wielkości, lokalnym rynkiem (Lech Poznań), tylko nieustannie szukajmy szans wyjścia dalej. Kiedy stajemy się coraz silniejsi, to podbijamy kolejne, ościenne rynki (Borussia Dortmund), aż zdobywamy pozycję lidera w regionie (Bayern Monachium), dzięki czemu będziemy śrubować kolejne rekordy. W momencie osiągnięcia gigantycznego sukcesu, gdy wiele osób myśli o wyjściu z biznesu i odcinaniu kuponów (kontrakt w USA? Emiraty?), to jeśli chcemy budować rzeczy wielkie, musimy postawić sobie poprzeczkę ponownie jeszcze wyżej – nie osiadajmy na laurach, zawsze szukajmy szans do robienia rzeczy globalnych (FC Barcelona). Uważam, że zarówno w biznesie, jak i w sporcie cały czas trzeba przebijać sufit. 

Na ile ważne jest wsparcie oraz wsłuchiwanie się w rady autorytetów? Robert Lewandowski bardzo rozwinął się pod skrzydłami Jürgena Kloppa, który szkolił go w Borussi.

Warto szukać biznesowych autorytetów, ponieważ na różnych etapach rozwoju startupu osoby o innych kompetencjach i doświadczeniu są w stanie wynieść cię wyżej. Moim autorytetem pod kątem przedsiębiorczości jest Jeff Bezos, który kiedyś prowadził wyłącznie sklep internetowy sprzedający książki. Inwestując w innowacje, szukając nieoczywistych rozwiązań, wpadł na pomysł AWS, który obecnie stanowi ok. 30 proc. przychodów korporacji. Amazon integruje wiele różnych, wertykalnych usług – to duża zasługa wizji Bezosa. Just Join IT już teraz z powodzeniem miesza na polskim rynku, jednak moje ambicje sięgają znacznie dalej, dlatego tak wiele uwagi poświęcam rozwojowi – jeżdżę po całym świecie, rozmawiam z innymi founderami i specjalistami od rynku pracy, nie zadowalają mnie laury zdobywane na rodzimym podwórku. To też cechuje wybitnych sportowców – że zawsze chcą osiągać najwyższe cele. Dzięki takiemu podejściu Robert Lewandowski był nominowany do Złotej Piłki i pewnie by ją otrzymał, gdyby był choć odrobinę lepszym produktem marketingowym.

Czy da się nauczyć odporności na krytykę, czy to jednak coś, z czym trzeba się urodzić? Jak pewnie pamiętasz, „Lewy” też był kiedyś krytykowany, że strzela tylko w klubie, bo prezes płaci.

W dodatku określano go mianem „kata San Marino”, a prasa wypominała mu, że jest w stanie nabijać rewelacyjne liczby, ale na słabych zespołach. W zarządzaniu i radzeniu sobie z presją z pewnością pomaga doświadczenie. Sposób myślenia sportowca i przedsiębiorcy powinien zakładać nastawienie na ciągły rozwój i szukanie przestrzeni do dalszych działań. Moim zdaniem to właśnie aktywna postawa uczy radzenia sobie z presją. 

Jak znaleźć motywację do dalszego działania, kiedy osiągnęło się już w zasadzie wszystko? Sezon 2019/2020 to były złote żniwa dla Bayernu i Lewandowskiego.

Nie każdy jest tak skonstruowany, że bez przerwy chce być najlepszy na świecie – akurat ja i Robert, pół żartem, pół serio, mamy tę cechę wspólną. Niektórym wystarczy doskonalenie się do określonego poziomu, natomiast są też ludzie wręcz obsesyjnie szukający możliwości do jeszcze większego podkręcenia śrubek. Kiedy „Lewy” przychodził do Borussi Dortmund, to sporo mediów przewidywało, że będzie jedynie zmiennikiem Lucasa Barriosa, którego zresztą bardzo szybko wygryzł. Później podobnie miało być z rywalizacją z Mario Mandzukicem w Bayernie. Motywacje bywają różne – to może być zarówno potrzeba zapisania się na kartach historii, jak również chęć przebicia kolejnych sufitów. Czasem ludzie chcą coś po prostu komuś udowodnić. Ja chcę zbudować globalnego gracza i grać z Just Join IT w biznesowej lidze mistrzów.

Pytanie, czy to dobra motywacja?

Jeśli coś działa, to po co to zmieniać? W kontekście motywacji zauważyłem jeszcze jedną ważną rzecz – ludzie coraz częściej chcą robić rzeczy, które mają znaczenie. Chcą mieć wkład w coś, co ma większy sens – to na przykład główna motywacja osób dołączających do Just Join IT. Każdy founder powinien budować swój biznes w taki sposób, żeby motywować ludzi nie zarobkami czy benefitami, lecz chęcią do zmiany świata na lepsze.

Na LinkedIn napisałeś: „Niezależnie od dojrzałości firmy (34 lata Roberta) cały czas możemy wchodzić na nowe rynki, szukać nowych produktów czy branż, utrzymując krzywą wzrostu jak najbardziej stromą”. Trochę chyba jednak jest tak – zarówno w biznesie, jak i w sporcie – że trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć: „dość”. Jest przecież mnóstwo przykładów piłkarzy, którzy roztrwonili swoją legendę, niepotrzebnie przedłużając karierę.

Uważam, że można tak zasetupować biznes, aby nie musieć wchodzić na giełdę czy się wycofywać. Natomiast rzeczywiście warto dostrzec ten moment, kiedy powinno się zawiesić buty na kołku – skończyć z nieustanną pracą, powiedzieć sobie: „okej, osiągnąłem już naprawdę wiele, czas zwolnić i dać wykazać się innym”. Są sportowcy tacy jak Francesco Totti, którzy przez całą karierę byli wierni jednemu klubowi, są piłkarze będący najemnikami – patrz: Zlatan Ibrahimovic – wnoszącymi mimo wszystko mnóstwo jakości. Ale są też tacy zawodnicy jak Gareth Bale, który zdobył wiele trofeów i już przed trzydziestką stwierdził, że piłka nożna mu się znudziła, za to wolałby grać w golfa. Ambicja i wsłuchiwanie się w siebie w dużym stopniu determinują nie tylko karierę zawodową, ale również to, jak poradzimy sobie już po tym „zawodowym życiu”. 

My Company Polska wydanie 9/2022 (84)

Więcej możesz przeczytać w 9/2022 (84) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ