Miliony dla wydawnictwa, symboliczna kwota dla autorki "Chłopek". Pisarka chce pozwać "Marginesy"

Historia autorki "Chłopek", w pewnym stopniu, zaczyna przypominać opowieść przedstawianych przez nią bohaterek. W monumentalnej literaturze non-fiction Joanna Kuciel-Frydryszak rysuje portret kobiet, babek i prababek ogromnej części społeczeństwa podkreślając marginalizowaną, często pomijaną i zapomnianą przez historię rolę naszych przodkiń. W jej książce nie brakuje wątków o dyskryminacji ekonomicznej mieszkanek wsi. Przewrotnym wydaje się fakt, że teraz sama podejmuje walkę o sprawiedliwą dystrybucję środków, jakie jej książka przyniosła wydawnictwu Marginesy.
– Zamierzam skorzystać ze znowelizowanego ostatnio art. 44 prawa autorskiego, czyli tak zwanej klauzuli bestsellerowej, która zakłada, że w przypadku gdy wynagrodzenie twórcy jest niewspółmiernie niskie w stosunku do korzyści nabywcy autorskich prawa majątkowych lub licencjobiorcy, twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd – poinformowała autorka bestsellera.
Fenomen "Chłopek" na polskim rynku wydawniczym
Publikacja trafiła na rynek w maju 2023 r. i szybko zdobyła uznanie czytelników, stając się bestsellerem. Do końca 2024 roku sprzedano ponad 500 tysięcy egzemplarzy tej pozycji, co stanowi imponujący wynik na polskim rynku wydawniczym. W Polsce standardowe wynagrodzenie pisarzy wynosi od 8 do 15 procent ceny detalicznej sprzedanej książki. W przypadku "Chłopek", biorąc pod uwagę cenę detaliczną na poziomie 64,90 zł, przy 500 tysiącach sprzedanych egzemplarzy, przychód ze sprzedaży wyniósłby około 32,45 miliona złotych - wskazuje portal Bankier.pl. Jednak te wyliczenia nie są do końca słuszne. Rzadko kiedy książkę kupuje się za cenę wyjściową - obecnie bez problemu można zamówić nową książkę za nieco ponad 30 zł. Nawet jeśli założymy najbardziej negatywny scenariusz i obetniemy dochody ze sprzedaży o połowę - kwota jak na polski rynek książki będzie wciąż imponująca.
15 mln więcej przychodu wydawnictwa "Marginesy" w rok
W samym roku premiery "Chłopek"- wydawnictwo "Marginesy" wykazało 42 miliony zł przychodu. To o 15 milionów więcej, niż w poprzednim roku. Zysk wydawnictwa wyniósł 5,3 miliona złotych netto - cytuje oświadczenie Gazeta Wyborcza. Mówimy jednak o danych za pół roku sprzedaży książki, a wiadomo, że ta nie schodzi z zestawień najlepszych książek już od prawie 2 lat, a prawdziwy wiatr w żagle zyskała w zeszłym roku.
Przy założeniu, że autorka otrzymywała 10% tantiem, jej wynagrodzenie wyniosłoby około 1,5 miliona złotych. Jednak dokładne warunki umowy między autorką a wydawnictwem nie są publicznie znane. Światło na tę sprawę rzuciła ostatnio Małgorzata Rejmer, reporterka, autorka m.in. wybitnego reportażu "Błoto słodsze niż miód" o reżimie Envera Hoxhy w Albanii, a prywatnie znajoma Joanny Kuciel-Frydryszak. W swoim poście na portalu Facebook podkreśliła, że autorka "Chłopek..." nie mogła liczyć na tantiemy adekwatne do sukcesu, jaki osiągnęła ta pozycja.
- Tak się składa, że znam stawki Joanny Kuciel-Frydryszak. Wszystkich nas, piszących, obowiązuje klauzula poufności, więc nie wchodząc w żadne szczegóły, powiem Wam tylko, że za napisanie „Chłopek” Joanna otrzymała gorsze warunki, niż ja miałam w umowie za „Bukareszt” z 2013 dla wydawnictwa Czarne – a jak się domyślacie, nie jestem mistrzynią negocjacji. Dodam tylko, że wszystkie moje kolejne umowy na książki w Czarnym i WL [wydawnictwo Literackie dop. red.] miały lepsze procenty, niż te, które dostałam przy „Bukareszcie” - pisze Małgorzata Rejmer.
Warto zaznaczyć, że "Bukareszt. Kurz i krew" to książka, która była debiutem reporterskim Małgorzaty Rejmer, jeszcze przed jej większym sukcesem literackim, zatem nie miała zbyt dużego pola do negocjacji stawek. To wszystko pokazuje, że wynagrodzenie autorki "Chłopek" nie należało do najwyższych.
Narastające napięcia wokół wynagrodzenia autorki "Chłopek"
Mimo sukcesu komercyjnego, między autorką a wydawnictwem Marginesy narastały napięcia dotyczące wynagrodzenia. Joanna Kuciel-Frydryszak wyraziła niezadowolenie z otrzymanego honorarium, uznając je za nieadekwatne w stosunku do osiągniętych wyników sprzedaży. W związku z tym zapowiedziała podjęcie kroków prawnych w celu uzyskania wyższego wynagrodzenia. Polskie prawo wzięło pod uwagę, że na rynku praw autorskich często brakuje sprawiedliwości. Mowa o klauzuli bestsellerowej, która przewiduje właśnie takie sytuacje jak ta autorki "Chłopek", gdy zarobek autora jest nieproporcjonalnie niższy w stosunku do zarobku wydawcy.
Stanowisko wydawnictwa Marginesy i negocjacje ws. wynagrodzenia
Wydawnictwo Marginesy, odpowiadając na zarzuty autorki, podkreśliło, że od sierpnia 2024 roku prowadziło negocjacje z Kuciel-Frydryszak w sprawie dodatkowego wynagrodzenia. Według oświadczenia wydawnictwa, wszystkie dotychczasowe propozycje zostały odrzucone przez pisarkę. Marginesy wyraziły nadzieję na osiągnięcie porozumienia, jednocześnie zaznaczając, że ze względu na poufność sprawy nie będą udzielać dalszych komentarzy - czytamy w oświadczeniu wydawnictwa. Jednak warto zdać sobie sprawę, że pod hasłem "negocjacje" kryje się tak naprawdę "stawianie kolejnych warunków", jak nazywa to Małgorzata Rejmer.
- Wydawnictwo Marginesy negocjowało z autorką od sierpnia – i nie będę tutaj zdradzać kolejnych szczegółów, ale dziwne to negocjowanie, gdy opiera się ono na stawianiu kolejnych żądań względem autorki - podsumowuje pisarka.
Co może się znaleźć w wymaganiach jakie wydawnictwo przedstawia autorowi w takich sytuacjach? Wiele, często niekorzystnych dla autora, zapisów np. wypłacenie premii pod warunkiem podpisania umowy, która gwarantuje wydawnictwu publikację kolejnych książek autora. Po tak dużym sukcesie każda kolejna pozycja powszechnie rozpoznawalnego pisarza jest tak naprawdę skazana na sukces.
Świadczą o tym wyniki sprzedaży poprzednich książek Joanny Kuciel-Frydryszak - bestsellerem ponownie stały się "Służące do wszystkiego", reportaż poświęcony przedwojennym służącym. Zwiększone zainteresowanie odnotowała też biografia "Iłła. Opowieść o Kazimierze Iłłakowiczównie" - wskazuje Gazeta Wyborcza.
Wydawnictwo "Marginesy" i ryzyko na rynku wydawniczym
Obserwatorzy rynku wskazują jednak, że w tej sytuacji nie ma nic nadzwyczajnego. Obie strony sporu negocjują stawki, a że mowa o wielkich pieniądzach, jak na rynek książki, każda próbuje otrzymać lepsze warunki. Wydawnictwo to z pozoru wrażliwa działalność, a jednak twardy biznes. Pozycja negocjacyjna Joanny Kuciel-Frydryszak po podaniu informacji o jej zamiarze ubiegania się o prawnie należne jej środki znacznie wzrosła. Dla "Marginesów" cała sytuacja nie wygląda najlepiej, a brak odpowiednich warunków dla autorki przyniósł firmie marketingową porażkę. Za autorką stanęły rzesze fanów oraz spora część środowiska literackiego. Sytuacja może generować wrażenie, że warunki umów dla twórców w wydawnictwie Marginesy nie są dobre i odstraszyć potencjalnych autorów kolejnych bestsellerów. Z drugiej strony w dyskusji padały też oskarżenia w kierunki autorki "Chłopek". Posądzano ją o "zuchwałość" czy "niewdzięczność" i sugerowano, że mogła zaryzykować i wydać książkę samodzielnie (to tzw. self publishing).
Jeden z krytycznych głosów, opartych o ideę wolnorynkowych zasad, przedstawiła celebrytka Maja Bohosiewicz.
- Ty, jako twórczyni, zawarłaś umowę, w której określone zostały warunki Twojego wynagrodzenia. Miałaś pełną możliwość wydania książki na własną rękę i poniesienia całego ryzyka – ale nie skorzystałaś z tej opcji, wybierając stabilizację i bezpieczeństwo oferowane przez wydawnictwo. Teraz gdy książka okazała się bestsellerem, kwestionujesz wcześniejsze ustalenia. Nie neguję potrzeby sprawiedliwego podziału owoców pracy, ale trzeba pamiętać, że każda inwestycja opiera się na rachunku prawdopodobieństwa. Marginesy mogły ponieść porażkę, a wtedy nikt nie zwracałby im poniesionych kosztów. Umowy to podstawa – i jeśli chcemy budować gospodarkę opartą na zrównoważonych relacjach między pracą a kapitałem, musimy szanować wcześniej ustalone zasady gry - pisała na swoim Instagramie oddając w skrócie nastrój podobnych wpisów komentujących informację o działaniach prawnych Joanny Kuciel-Frydryszak.
Fatalne stawki autorów. 2,9 zł za sprzedaną książkę
Z raportu Polskiej Sieci Ekonomii dla Instytutu Książki wynika, że mediana przychodów osób tworzących literaturę wynosi 2 tys. 500 zł brutto miesięcznie. To oznacza, że autorzy zazwyczaj mogą liczyć na nieco ponad połowę minimalnego wynagrodzenia i o kilka rzędów mniejsze od średniej krajowej.
Spór między autorką a wydawnictwem wywołał dyskusję w środowisku literackim na temat wynagrodzeń pisarzy. Jakub Żulczyk, autor m.in. powieści "Ślepnąc od świateł", zabrał głos w tej sprawie, podkreślając, że wynagrodzenia autorów w Polsce są często nieproporcjonalnie niskie w stosunku do osiąganych przez wydawnictwa zysków.
Bardziej konkretną i przerażają stawkę przedstawiła pisarka Grażyna Plebanek. Podczas Targów Książki w Poznaniu zdradziła, że twórcy zarabiają zaledwie 2,9 zł od sprzedanego egzemplarza książki, co stanowi około 5 proc. ceny okładkowej.
Ciekawym głosem w dyskusji jest post Pauliny Młynarskiej. Na portalu Facebook zauważyła największą patologię rynku książki, mianowicie, że "autor na książce zarabia najmniej".
- Najwięcej zaś dystrybutor, a potem wydawca. Autorzy i autorki żyją ze spotkań z czytelnikami, krążąc po Polsce niczym obwoźny teatr jednego autora, albo muszą mieć jakąś inną pracę - pisanie traktując jako coś zbliżonego do hobby. Aby być widzialnymi i sprzedawać książki, musimy bez przerwy zasilać nasze media społecznościowe. To są instagramogodziny, które de facto wypracowują zysk naszych wydawców i dystrybutorów. Każdy i każda z nas jest więc PR managerem, twórcą kontentów i prezenterem. Inaczej naszych książek po prostu nie widać. Nie, self publishing nie jest rozwiązaniem. Profesjonalne wydanie książki wymaga udziału wielu osób. Nikomu z nas, autorów i autorek, nie chodzi o wojnę z wydawcami. Potrzebujemy ich. Potrzebujemy redakcji, korekty, grafiki. Oczu i doświadczenia innych. Ich oceny i przytomności. Wystarczy przeczytać dowolne podziękowania w dowolnej książce! Zawsze dziękujemy wydawcom! Ten rynek po prostu wymaga regulacji, a interesy osób piszących, czyli tworzących kulturę muszą być chronione ustawą i systemowo wspierane przez państwo - skwitowała Paulina Młynarska.
- Bez pisarzy nie byłoby wydawnictw i wielu dyskusji, nie byłoby wielkiej pracy świadomości i nieświadomości zbiorowej. Niektórym z nas wychodzi to gorzej, innym lepiej. Joannie to się udało doskonale, i ma teraz prawo walczyć o sprawiedliwość, tym bardziej, że taką możliwość daje jej polskie prawo - podsumowuje Małgorzata Rejmer.