Wrześniowy raport o zatrudnieniu w USA: rynek jest silny, inflacja nie maleje

Ten kto chce pracować, pracę znajdzie / Fot. Annie
Ten kto chce pracować, pracę znajdzie / Fot. Annie Spratt, Unsplash.com
Rezerwa Federalna (Fed) ma przed sobą jeszcze bardzo dużo pracy, aby inflacja zaczęła maleć. Płace pracowników we wrześniu wzrosły o 5% r/r, a sam rynek pracy pozostaje silny.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W USA na rynku pracy mamy tym razem wzrost o 263 000 pracowników (nie wliczając rolnictwa). To poniżej oczekiwań analityków i jest to najwolniejszy miesięczny wzrost od prawie półtora roku. Ciągle jednak jest to wzrost. 

Co więcej, mamy też do czynienia ze spadkiem bezrobocia i kojenym wzrostem płac. To jasny sygnał z rynku pracy, że Fed będzie musiał wprowadzić kolejne podwyżki stóp procentowych. 

Sprawdź: Fotka

Ron Hetrick, starszy ekonomista w firmie Lightcast, dostawcy danych na temat siły roboczej w USA, mówi że niskie bezrobocie było kiedyś dobrą wiadomością. - Oznaczało, że każdy, kto chciał pracować, mógł znaleźć sobie zajęcie. Teraz jednak weszliśmy w sytuację, w której nasza niska stopa bezrobocia jest znakiem dla Fed, że inflacja nie hamuje - mówi.

Średnie zarobki godzinowe wzrosły o 5% r/r we wrześniu, podczas gdy w sierpniu był to wzrost rzędu 5,2%. To nadal wskazuje na gospodarkę, w której koszty utrzymania rosną. 

Jest praca i... to zła wiadomość

Bezrobocie spada, płace rosną, a jest to jednak odbierane przez rynek jako zła wiadomość. Dlaczego?

Wyjaśnienie jest proste: świat zmaga się obecnie z ogromną inflacją. Koszty towarów i usług rosną zbyt szybko, ponieważ mamy duży popyt i niewystarczającą podaż - widać to najbardziej w sektorze energetycznym.

Fed chce zmniejszyć ten popyt poprzez zwiększanie stóp procentowych. To sprawia, że pożyczanie pieniędzy staje się droższe, a dla niektórych niemożliwe. Na razie jednak zdaje się, że dotychczasowe podwyżki były za niskie, bo popyt nie maleje - ludzie ciągle mają pracę, dostają też podwyżki. Dopóki kupują, popyt pozostanie wysoki. 

Warto w tym miejscu podkreślić, że tak duża inflacja wzięła się przede wszystkim z rekordowego dodruku pieniądza. Doprowadzenie do sytuacji, w której zbyt dużo pieniędzy goni zbyt mało dóbr nie wzięło się "z powietrza" i to nie przeciętni obywatele wprowadzili na rynek biliony dolarów. To wina niekompetentnych polityków i bankierów.

Zobacz: MBTI

Mamy obecnie szaloną sytuację, kiedy Fed ma nadzieję, że rynek pracy ostygnie i ludzie przestaną wydawać pieniądze, akceptując coraz wyższe i wyższe ceny. Jeśli tak się nie stanie, banki centralne, na czele z amerykańskim, nadal będą podnosić stopy procentowe, by spowolnić gospodarkę. To z kolei może wywołać recesję.

Porada: nie wydawać pieniędzy i nie zaciągać długów, czekając aż ceny spadną i gospodarka na nowo się ożywi. Tylko kiedy to się stanie? Trudno przewidzieć. Z drugiej strony, ceny niemal na pewno nie wrócą do starych poziomów i wszyscy będziemy musieli się po prostu przyzwyczaić do wyższych kwot. Wynika to z prostego faktu: na rynku jest zbyt dużo pieniędzy, a za mało dóbr. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ