Smutne wesołe miasteczko

łuczak
Maciej Łuczak / fot. materiały prasowe
Mickey Mouse, Kaczor Donald oraz Goofy właśnie stali się wolontariuszami w sztabie wyborczym gubernatora Florydy Rona DeSantisa – nazywanego nowym, lepszym i młodszym Trumpem – który ma całkiem realne szanse zostać 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2023 (92)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

To on doprowadził do tego, że stanowe prawo odebrało koncernowi Walt Disney Company specjalny status ekonomiczny nadany mu w 1967 r., a więc rok po śmierci swojego założyciela. Dzięki temu przywilejowi firma mogła funkcjonować niezależnie od lokalnych regulacji. Ale nie chodziło wcale o jakieś tam ulgi podatkowe! Liczą się przecież nie brudne pieniądze, lecz świetliste imponderabilia. Lokalne ustawodawstwo Florydy zakazało bowiem „indoktrynowania dzieci w sprawach orientacji seksualnej i tożsamości płciowej”. Teraz po odebraniu autonomii disneyowskiemu parkowi rozrywki został objęty powszechnymi regulacjami. 

Gubernator DeSantis w gruncie rzeczy jest wierny wiktoriańskim poglądom Walta Disneya, którego wcale nie bawiły frywolne żarty z Mickey Mouse. W 1936 r. jego podwładni – z okazji urodzin – przygotowali mu małą prywatną niespodziankę. Była to krótka animowana scenka, w której Mickey oraz Minnie (myszka z kokardą we włosach) figlują, konsumując swój oficjalny platoniczny związek. Zamiast śmiechu i podziękowań jubilat rzucił tylko do swoich pracowników krótko: „Wszyscy jesteście zwolnieni”. 

Po tym zdarzeniu Mickey Mouse udało się zażegnać wizerunkowy kryzys, wyruszyła bowiem na wojnę z Hitlerem. Razem zresztą z polskimi siłami zbrojnymi na Zachodzie. Na prośbę żołnierzy z 1. Dywizji Pancernej generała Maczka rysownicy Disneya wykonali bowiem jej rysunek w naszym mundurze na tle pięknego białego orła. 

Po wygranej wojnie nasz bohater miał trochę spokoju, aż tu w 1967 r. magazyn „The Realist” opublikował  rysunek pokazujący orgię, w której uczestniczył w roli głównej razem z Kaczorem Donaldem, słoniem Dumbo, Królewną Śnieżką i siedmioma krasnoludkami. Kilka lat później ukazał się komiks „Air Pirates Funnies” z serią rysunków pokazujących, jak Mickey nie tylko kocha się z Minnie, ale także zażywa twarde narkotyki. Satyrycy pozostali jednak bezkarni – obroniła ich pierwsza poprawka do amerykańskiej konstytucji zakazująca ograniczania wolności słowa. 

Legendarna postać Mickey Mouse została stworzona w 1928 r. Tymczasem zgodnie z amerykańskimi przepisami, prawa autorskie wygasają po 95 latach. Rok 2024 mógłby więc okazać się przełomowy w okazywaniu braku szacunku dla tego filmowego bohatera. Teraz jednak jej moralność i dobre prowadzenie się będzie chronione stanowym prawem Florydy. 

To dobrze, bo myszka Walta Disneya skłania do wielu genderowych wątpliwości, co do jej tożsamości płciowej. Zwłaszcza u nas. W języku angielskim mouse jest rodzaju nijakiego, a w polskim – żeńskiego. Może to sugerować, że nasza swojska Myszka Miki to dziewczynka, choć w rzeczywistości jest jednak chłopcem. Wszelkie wątpliwości powinny zostać jednoznacznie rozwiane, zwłaszcza w polskich strefach wolnych od „tęczowej zarazy”. Chodzi o regiony, w których samorządy terytorialne przyjęły uchwały dotyczące „ideologii LGBT+” lub uchwaliły Samorządową Kartę Praw Rodzin. To prawie jedna trzecia terytorium naszego pięknego kraju. Co więcej posiadamy – tak jak jeszcze do niedawna Floryda – Specjalne Strefy Ekonomiczne. Te, które są położone na południowym wschodzie, a więc na terytorium całkowicie wolnym od ideologii LGBT+, są więc jak słoneczna Floryda. Istnieją w nich wspaniałe warunki do inwestowania w show-biznes. Tam powinny teraz powstawać polskie Disneylandy. 

Pomysł wcale nie jest nowy i oryginalny. Rodzinny park rozrywki chciał u nas zbudować przecież Michael Jackson. Ba, w 1997 r. podpisał nawet w tej sprawie oficjalny list intencyjny. Niestety nic z tego nie wyszło, bo gwiazda muzyki pop zachowała się tak, jak nazywał się jeden z najbliższych przyjaciół Kubusia Puchatka. Przypomnijmy, że prawa do postaci z  książek Alana Alexandra Milne’a nabyła korporacja Walta Disneya. 

À propos smakowita historia z Muzeum Haliny Poświatowskiej w Częstochowie. Poetka zajmowała się także nauczaniem języka angielskiego, o czym kustosz opowiadał oprowadzanym dzieciom. Wyjaśnił im, że po angielsku Kubuś Puchatek to 

Winnie-the-Pooh, a Winnie to zdrobnienie imienia żeńskiego. Tak więc Kubuś Puchatek – tak jak Kopernik – była kobietą, no w tym przypadku tylko małą dziewczynką. Maluchy były przerażone. Mała dziewczynka podniosła więc nieśmiało rączkę i zapytała: – A co z Prosiaczkiem? Odpowiedź była brutalna: – Prosiaczek był zawsze tylko zwykłą świnią! 

My Company Polska wydanie 5/2023 (92)

Więcej możesz przeczytać w 5/2023 (92) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ