Po pierwsze człowiek, czyli 10 społecznych pomysłów na ESG

Kukunda
Kukunda 3D umożliwia tanią produkcję maszyn rolniczych, fot. materiały prasowe.
W rozwijaniu coraz większej świadomości społecznego wymiaru działalności firm sprzyja też obowiązek raportowania celów ESG. Dziś na warsztat bierzemy literkę S oznaczającą społeczny wymiar przedsiębiorczości.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2023 (91)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pandemia, wojna w Ukrainie, a także kryzys energetyczny zmieniły nasze podejście do biznesu. Dziś dla wielu przedsiębiorców liczy się nie tylko zarabianie pieniędzy, ale też społeczny cel, dzięki któremu można zmieniać świat na lepsze. W rozwijaniu coraz większej świadomości społecznego wymiaru działalności firm sprzyja też obowiązek raportowania celów ESG. Dziś na warsztat bierzemy literkę S oznaczającą społeczny wymiar przedsiębiorczości.

1. Przez różowe okulary

Zaczęło się od wyprawy turystycznej z plecakami, jaką urządzili sobie trzej studenci Uniwersytetu Pensylwanii: Neil Blumenthal, David Gilboa, Andrew Hunt i Jeffrey Raider. Jeden z nich w czasie wycieczki zgubił okulary i chciał kupić nowe. Koszt okazał się tak wysoki, że w trakcie niskobudżetowej wyprawy nie było go na to stać. Przez kilka dni podróżował, mrużąc oczy i wytężając wzrok.

Kumple z uniwersytetu zaczęli się zastanawiać, skąd się biorą tak horrendalne ceny okularów. Z analizy ekonomicznej wyszło im, że ich rzeczywista wartość produktu jest wielokrotnie mniejsza niż kwota, którą musimy zapłacić w sklepie. Doszli do wniosku, że powodem jest polityka producentów utrzymujących w sztuczny sposób ceny oprawek. 

Założona przez nich firma Warby Parker zaczęła tworzyć alternatywę, m.in. zatrudniając na własną rękę młodych projektantów. Przy okazji młodzi biznesmeni dowiedzieli się, że okularów potrzebuje dziś 2,5 mld ludzi na Ziemi, a pond 600 tys. praktycznie nie może bez nich funkcjonować. Tymczasem aż 15 proc. ludzi na świecie, ze względów ekonomicznych, nie ma do nich dostępu!

Dziś firma nie tylko sprzedaje stosunkowo tanie oprawki (rzucając wyzwanie optycznym gigantom), ale też prowadzi akcję, w ramach której każda kupiona u nich para okularów powoduje, że druga będzie przekazana komuś w potrzebie. Do tej pory w ten sposób rozdano już ponad 10 mln oprawek i szkieł. Szczególną opieką firma obejmuje uczące się dzieci.

2. Afryka w 3D

Kuunda 3D to mający siedzibę w Kenii startup zajmujący się drukiem 3D. Kilka lat temu założyła go Elizabeth Rogers, przedsiębiorczyni społeczna, która w ten sposób – oprócz zarobienia pieniędzy – chciała pomóc mieszkańcom Afryki Wschodniej w korzystaniu z dobrodziejstw druku 3D. Dziś Kuunda 3D umożliwia m.in. produkcję tanich narzędzi rolniczych, głównie na terenie biednych obszarów wiejskich. W ten sposób wspiera też lokalną przedsiębiorczość i tworzy miejsca pracy na terenach borykających się z biedą i brakiem perspektyw. W czasie covidu startup zaczął produkować niedrogi sprzęt medyczny. Obecnie firma ma swoje biura w kenijskim Nairobi i tanzańskim Dar es Salaam. 

3. Dron ratujący życie 

Drony stworzone przez Kellera Rinaudo Clifftona, absolwenta Harwardu, miały początkowo służyć wyłącznie zabawie. W 2014 r. założyciel (wraz ze wspólnikami, którzy do niego dołączyli) stwierdzili, że najnowszą technologię wykorzystają dla dobra człowieka. Autonomiczne urządzenia lotnicze firmy Zipline służą dziś do dostarczania produktów medycznych na tereny trudno dostępne dla tradycyjnego transportu. Co dostarcza firma? Na przykład szczepionki, leki, ratującą życie krew, a także preparaty krwiopochodne. Do tej pory obsłużono już dziesiątki milionów ludzi, m.in. w Ghanie czy Rwandzie. Oprócz ludzkiego życia firma ratuje planetę. Bo choć sposób dostawy produktów medycznych za pomocą dronów wydaje się skomplikowany, w rzeczywistości jest dużo bardziej ekologiczny niż tradycyjne metody. Repertuar produktów, które dostarcza Zipline, jest ostatnio rozszerzany, m.in. o żywność i produkty dla zwierząt. Firma chwali się, że błyskawiczna logistyka uratowała już w Afryce tysiące ludzi.

4. Wizja na pół wieku

Ela Madej przez lata była związana z krakowską sceną startupową. Prawie 10 lat temu przeprowadziła się do USA, gdzie wraz z Sethem Bannonem założyła fundusz inwestycyjny Fifty Years. Z założenia lokuje on pieniądze wyłącznie w takich projektach, które pozytywnie wpływają na to, jak świat będzie wyglądał za pół wieku (stąd nazwa przedsięwzięcia). Są to więc głównie startupy zajmujące się branżą foodtech, biologią syntetyczną czy energią. – Zdecydowanie bardziej od samej technologii interesują mnie ludzie. A ludzie w tym świecie cierpią i trzeba to zmienić! – mówiła w jednym z wywiadów Ela Madej.

5. Codzienne safari na wózku 

Według statystyk, w Afryce wózka inwalidzkiego potrzebuje nawet 20 mln ludzi. Brytyjska marka Safari Seat to niedrogie i trwałe wersje tego produktu, dzięki czemu osoby z ograniczoną mobilnością mogą pokonywać bezdroża tego kontynentu. Sprzęt produkuje firma TAI, której misją jest umożliwienie mieszkającym w biedniejszych krajach osobom z niepełnosprawnością pokonywanie ograniczeń. Wózek inwalidzki to dla nich często przepustka do samodzielności. Dzięki Safari Seat mogą oni podjąć edukację lub wykonywać pracę umożliwiającą utrzymanie siebie i swojej rodziny.

Dlaczego mieszkańcy Afryki potrzebują specjalnej wersji produktu? Bo „zachodnie” wózki często się tam po prostu nie sprawdzają. Mimo wielu barier architektonicznych w Europie czy USA dostępność wielu miejsc, zwłaszcza publicznych, dla osób z niepełnosprawnościami systematycznie się z zwiększa. W krajach globalnego Południa jest pod tym względem dużo gorzej. 

Startup TAI kilka lat temu założyła trójka Brytyjczyków. Przez kilka lat przygotowywano prototypy i testowano wytrzymałość kolejnych wersji produktu. Dziś wyroby firmy poprawiają losy tysiącom Afrykańczyków.   

6. Równać szanse kobiet

Nazwa aplikacji pochodzi od imienia Ady Lovelace uznawanej za pierwszą na świecie programistkę. Stworzony w Wiedniu startup ADA postawił sobie za cel wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Firma realizuje go przez ideę lifelong learning, czyli uczenia się przez całe życie. Stworzona przez nich aplikacja oferuje mikroszkolenia (m.in. w zakresie rozwoju osobistego), na które składają się dwuminutowe filmy z codziennymi instruktażami nagranymi przez najwybitniejszych ekspertów w swoich dziedzinach. Aby nauka szła łatwiej, twórcy aplikacji przewidzieli m.in. powtórki i sprawdziany materiału w postaci atrakcyjnych kwizów. Każda uczestniczka kursu otrzymuje też indywidualną mapę drogową kursu, która ma jej pomóc osiągnąć wyznaczone cele.   

7. Bezpieczna droga do pracy

WalkSafe to brytyjska firma założona w Londynie przez Emmę Kay. Jej celem jest poprawa bezpieczeństwa kobiet idących do pracy i wracających z niej. W każdym dużym mieście są bardziej i mniej niebezpieczne dzielnice. Dzięki aplikacji zgromadzone przez policje dane na temat przestępczości sprawiają, że na bieżąco zamieniane są propozycje bezpiecznych tras do domu. Projekt ma też charakter społecznościowy – gdy użytkownik zauważy na ulicy coś niepokojącego, może natychmiast powiadomić o tym innych. 

Aktualizacja danych o przestępstwach kryminalnych odbywa się co kilka dni. Obecnie platforma angażuje się także w projekty szkoleniowe dla firm na rzecz poprawy bezpieczeństwa, w tym zapobieganie przemocy wobec kobiet i dziewcząt. Projektem zainteresowany jest nie tylko biznes, ale też samorządy. Niedawno prawie 300-tysięczne angielskie miasto Bradford podpisało z WalkSafe umowę partnerską, której celem jest stworzenie pierwszego na świecie „miasta bezpiecznego dla kobiet”. 

8. Uniwersytet dla uchodźców

Pomysł na biznes narodził się w Berlinie prawie 10 lat temu. Podczas jednej z konferencji poświęconej uchodźcom mówiono, jak ważna, a zarazem trudno dostępna jest dla nich edukacja. Vincent Zimmer i Markus Kressler postanowili stworzyć uczelnię online dla uchodźców i migrantów. – Postrzegamy siebie jako budowniczych mostów między uchodźcami a szkolnictwem wyższym – mówią pomysłodawcy startupy Kiron.

Pieniądze na rozruch udało się zdobyć dzięki jednej z najbardziej efektywnej społecznościowej kampanii crowdfundingowej w Europie. Twórcy projektu uzbierali ponad 0,5 mln euro. Później do finansowania dołączyli tacy giganci, jak Google, BMW czy Capgemini.  

Naukę w Kiron można podjąć bez płynnej znajomości języka, bez wymagań biurokratycznych (wielu uchodźców nie ma np. świadectwa szkoły średniej – dokumenty można dostarczyć później), nikt też nie pyta studentów o legalny status lub jego brak. Oczywiście dla uchodźców udział w przedsięwzięciu jest bezpłatny.

9. Szkoła dla dzieci z ADHD

Ponad 30 lat temu Amerykanie Fred i Nancy Posesowie zdali sobie sprawę, że ich syn Max różni się od rówieśników w sposobie myślenia i uczenia się. Gdy zaczęli zgłębiać temat, okazało się, że różne formy nieneurotypowości, takie jak dysleksja, ADHD czy dysgrafia, dotykają aż 20 proc. Amerykanów. Ponieważ edukacja nie jest dostosowana do ich sposobu postrzegania świata, duża część nieneurotypowych dzieci już po kilku latach nauki zostaje w tyle i ma gorsze oceny. Po jakimś czasie powoduje to brak równych szans w życiu i na rynku pracy. Tracą na tym sami zainteresowani, ale też społeczeństwo.

Założony przez małżeństwo Posesów startup Understood oferuje narzędzia edukacyjne, a także wsparcie w dostosowywaniu sposobów uczenia do potrzeb takich osób zarówno w edukacji szkolnej, jak i domowej. Dziś pomaga milionom rodziców na całym świecie. Startup stworzył też pierwszą na świecie aplikację dla opiekunów dzieci nieneurotypowych.

10.  Startup do pomagania

Mon Ami to kalifornijski startup założony przez dwie studentki, które twierdzą, że zdrowotne skutki izolacji społecznej są tak samo dotkliwe, jak palenie 15 papierosów dziennie. Problem dotyczy zwłaszcza seniorów, którzy od czasów pandemii czują się bardziej samotni niż kiedykolwiek. Rozwiązaniem problemu są często wolontariusze, którzy pomagają starszym osobom w codziennych czynnościach, ale też po prostu zapewniają rozmowę czy towarzystwo. Mon Ami to platforma zarządzania wolontariatem, który ułatwia kontakt między seniorami a zweryfikowanymi wolontariuszami. Twórczynie projektu Madeline i Joy znają temat z własnego doświadczenia: pierwsza opiekowała się niepełnosprawnymi członkami swojej rodziny, a druga, będąc w szkole średniej, pracowała w hospicjum i ośrodku pomocy dla osób z demencją. Później ukończyły prestiżowe studia na Uniwersytecie Stanforda, ale żyłka do pomagania najwyraźniej w nich pozostała.

My Company Polska wydanie 4/2023 (91)

Więcej możesz przeczytać w 4/2023 (91) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ