Opontia zamierza przejąć 20 e-commerce’ów nad Wisłą. Chce wydać ponad 100 mln zł
Opontia, fot. materiały prasowePandemia mocno podkręciła dynamikę korzystania przez konsumentów z zakupów online. Jak wynika z analizy eMarketera, globalne obroty handlu detalicznego w kanale internetowym wyniosły w 2020 r. aż 4,2 bln dol. (wzrost o 25 proc. r/r), co dało im udział w całkowitej sprzedaży detalicznej na poziomie 17,8 proc.. W Polsce wzrost online’u wyniósł jeszcze więcej, bo 45 proc., natomiast jego udział skoczył do 15 proc. Koniunktura przysporzyła właścicielom małych i średnich e-sklepów wielu nowych klientów i zwielokrotniła ich obroty, ale nadal nie znalazła odpowiedzi na ważne dla nich pytanie: jak na dalszym etapie rozwoju spieniężyć swój biznes, a jednocześnie zapewnić mu dalszy wzrost pod sterami nowych menedżerów.
Nowy model na czas "nowej normalności"
Ten problem postanowiła rozwiązać Opontia. Firma przeczesuje najszybciej rosnące rynki w poszukiwaniu zdrowych marek internetowych, przejmuje je i daje nowe życie. Dotychczasowym właścicielom oferuje gotówkę, odpowiednio do osiąganych przez podmiot wyników, a jednocześnie proponuje pewien procent od dalszych zysków, które pod przewodnictwem specjalistów Opontii mają mocno przyspieszyć. Kogo spółka wzięła na celownik w Polsce?
- PwC szacuje, że w Polsce działa z większymi lub mniejszymi sukcesami ok. 150 tys. e-sprzedawców. Różnią się oni nie tylko ofertą, ale przede wszystkim pozycją rynkową i osiąganymi wynikami. My poszukujemy tylko zdrowych brandów, które uzyskały już odpowiednią trakcję, są rentowne i potrzebują kolejnego dużego impulsu, by wznieść się na wyższy poziom np. poprzez skuteczną ekspansję zagraniczną. Jesteśmy selektywni co do asortymentów sklepów i stawiamy tylko na te, które mają największy i wciąż niezagospodarowany potencjał wzrostu – mówi Philip Johnston, współzałożyciel i co-CEO Opontii.
Opontia patrzy na polski rynek e-handlu bardzo szeroko. Szuka przede wszystkim firm, posiadających własną, silną markę, a przy tym są na tyle rozwiniętymi podmiotami, że generują miesięcznie przynajmniej 50 tys. zł przychodu i są przy tym rentowne. Z obszaru zainteresowania wyłącza tylko takie części rynku jak fashion (moda i obuwie), sprzęt elektroniczny i e-zakupy spożywcze.
Cel: Polska i jedna transakcja w miesiącu
Dotychczas Opontia prężnie działała na rynkach ZEA, Arabii Saudyjskiej i Turcji, ale z uwagi na bardzo dynamicznie rozwijający się rynek e-commerce w Polsce, to właśnie tu postanowiła otworzyć następne biuro i zbudować kolejny lokalny zespół. Na czele polskiego oddziału, na stanowisku General Managera stanął Kacper Rozenbaum – menedżer o wieloletnim doświadczeniu z zakresu budowania biznesu, zarządzania marką czy ekspansją zagraniczną, który przez ostatnie 10 lat pracował kolejno w międzynarodowej firmie doradczej McKinsey & Company, a ostatnio jako Szef Sprzedaży Międzynarodowej Allegro. Teraz chce w Polsce powtórzyć sukces amerykańskiego Thrasio za oceanem. Na pierwsze miesiące stawia sobie ambitne cele.
- Model współpracy, który chcemy zaproponować właścicielom polskich marek jest nowy w Polsce i w tej części Europy, ale na Zachodzie firmy konsolidujące i skalujące podmioty e-commerce od 2 lat notują już niewyobrażalne wzrosty. Najlepszym przykładem jest tu choćby globalny lider tego segmentu czyli Thrasio. Chcemy przekonać do swojej oferty polskie e-sklepy i stworzyć w ramach naszego holdingu grupę marek na kształt P&G czy Unilevera, każdej marce oferując zestaw sprawdzonych narzędzi pozwalających zdynamizować rozwój. Zamierzamy przejmować przynajmniej jedną taka spółkę miesięcznie – do końca tego roku celujemy w pięć podmiotów, a w 2022 r. chcemy ich mieć już 20 – komentuje Kacper Rozenbaum, General Manager Opontii w Polsce.
Również 20, ale pracowników, i to do końca obecnego roku chce zatrudnić w naszym kraju Opontia.