Ogrzewanie droższe o 40 proc.? Sprzeciw Polski ws. nowego podatku węglowego UE

Donald Tusk
Donald Tusk walczy o opóźnienie podatku węglowego UE. / Fot. shutterstock/A.Mrągowska
Unia Europejska planuje wprowadzenie nowego podatku od emisji CO₂ w sektorze budynków i transportu drogowego, który miałby zacząć obowiązywać od 2027 roku. Nowy system ma pomóc w sfinansowaniu unijnego budżetu oraz działań klimatycznych, ale dla wielu państw – w tym Polski – może oznaczać poważne skutki ekonomiczne i społeczne.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Chodzi o rozszerzenie systemu handlu emisjami (tzw. ETS2) na paliwa używane do ogrzewania domów i do napędzania samochodów. 

Donald Tusk apeluje o opóźnienie regulacji

Premier Donald Tusk oficjalnie zaapelował do Komisji Europejskiej o opóźnienie wejścia w życie nowych przepisów. Zdaniem polskiego rządu wdrożenie unijnego podatku od emisji w obecnym kształcie doprowadzi do drastycznego wzrostu kosztów ogrzewania i paliw. „Wzrost cen ogrzewania może sięgnąć nawet 40 proc.” – alarmował Donald Tusk.

Szef rządu zwrócił się do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o „przemyślane działanie”, podkreślając, że w obecnej sytuacji gospodarczej Europa nie może pozwolić sobie na pogłębianie nierówności i obciążeń dla obywateli.

Wiatr w żagle skrajnej prawicy i przeciwników UE?

Dodatkowo Donald Tusk zwraca uwagę, że tak drastyczne podwyżki kosztów będą paliwem dla partii i organizacji skrajnie prawicowych, które mogą wykorzystać argument podatku węglowego, by zniechęcić obywateli do niebieskiej wspólnoty. Nastroje wobec UE pogorszyły się wystarczająco z powodu złej komunikacji wokół Zielonego Ładu. Takie kroki prawne Brukseli mogą podnieść ryzyko rosnącego sceptycyzmu wobec UE, który dał się zauważyć choćby w minionych wyborach prezydenckich.

Financial Times donosi, że kilku unijnych urzędników zasugerowało, by część środków z tego podatku przeznaczyć na uzupełnienie braków w finansach wspólnoty. Jak zaznacza gazeta taki pomysł budzi silny opór – zarówno wśród części urzędników Komisji Europejskiej, jak i w państw wspólnoty. Idea nawet w samej Brukseli nazywana jest, przez niektórych "toksycznym pomysłem".

Podatek węglowy uderzy w najuboższych

Wprowadzenie ETS2 oznacza, że emitenci CO₂ w transporcie i budownictwie będą musieli kupować uprawnienia do emisji, co w praktyce przełoży się na wyższe ceny paliw i ogrzewania. Eksperci ostrzegają, że może to szczególnie dotknąć mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie wiele gospodarstw domowych korzysta z węgla, gazu czy oleju opałowego – informuje portal Helpfind.pl.

Choć w planach znajduje się stworzenie społecznego funduszu klimatycznego, który miałby rekompensować najuboższym skutki podatku, to – jak podkreśla Biznes Interia – nie wiadomo, czy środki będą wystarczające i jak efektywnie zostaną rozdysponowane.

Polska krytykuje, ale nie jest osamotniona

Polski rząd nie jest jedyny w krytyce pomysłu. Również inne państwa członkowskie wyrażają obawy co do tempa wdrażania nowego systemu. Część unijnych polityków przestrzega przed „żółtą kamizelką 2.0” – nawiązując do fali protestów we Francji, która wybuchła po próbie podniesienia podatku paliwowego w 2018 roku.

Według przeciwników reformy, Bruksela nie powinna przerzucać kosztów transformacji klimatycznej na zwykłych obywateli w czasie, gdy koszty życia i inflacja wciąż są wysokie.

Zielony Ład kontra rzeczywistość

Unijny podatek węglowy od paliw i ogrzewania to element Europejskiego Zielonego Ładu, ale jego wprowadzenie w 2027 roku może okazać się ciosem dla milionów obywateli. Bruksela jak dotąd nie wycofała się ze swoich planów – ale nacisk polityczny rośnie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ