Na nasz rachunek z prof. Piotrem Durką: Apokalipsa AI? Bzdura

Piotr Durka od pierwszych maili jest bardzo konkretny, dzieli się publikacjami, z którymi powinienem się zapoznać przed spotkaniem. Choć początkowo jest raczej sceptyczny wobec tego formatu – porównując go do popularnych ostatnio w mediach wywiadów nagrywanych podczas jazdy samochodem – ostatecznie zgadza się na spotkanie. „To może wpadnie pan do mnie? Zamówimy coś z pobliskiej restauracji i będziemy mogli w spokoju porozmawiać”, proponuje, a ja z radością na to przystaję, w końcu czegoś takiego w naszym cyklu jeszcze nie było. Ponadto zapowiada, że pokaże mi swoją kolekcję broni, ponieważ – jak tłumaczy – wnętrze i zainteresowania mówią wiele o gościu.
Umawiamy się w porze obiadowej, czyli o 13. Do jego domu na warszawskiej Sadybie docieram idealnie o czasie. Segment, w którym mieszka Piotr Durka, zlokalizowany jest na uboczu, co daje spokój niewielkiej miejscowości, pozostając blisko w miarę ścisłego centrum.
Piotr od wejścia jest bardzo serdeczny – momentalnie skraca dystans, przechodząc na ty, a ja trochę nie wiem, jak zareagować, w końcu dzieli nas spora różnica wieku. Przeprasza za prośbę o zdjęcie butów, ale na moim rodzinnym Śląsku to standardowa praktyka, więc nawet nie oponuję, wręcz przeciwnie.
Mamy dla siebie cały parter. Urządzony z klasą, bez przepychu, nie robi zbędnego wrażenia. Uwagę przykuwa pianino stojące w przedpokoju oraz całkiem spora przestrzeń. Zanim zaczniemy, witam się jeszcze z żoną mojego rozmówcy – ma na sobie T-shirt z logo popularnej firmy produkującej tzw. superfoods, które przyjmowałem kiedyś w celu zrzucenia wagi, więc dobrych kilka minut rozmawiamy o wartościach odżywczych i smaku jedzenia w proszku. W międzyczasie Piotr wykłada na stolik kilka owoców (maliny, truskawki), migdały, a także proponuje kawę. Jeszcze raz wraca do tematu wywiadów w samochodzie, tłumacząc, że nie wyobraża sobie wzięcia udziału w takim przedsięwzięciu, bo to bezsensowne zanieczyszczanie środowiska, poza tym prowadząc auto, dziennikarz nie jest w stanie w pełni skupić się na dyskusji.
– To może zaczniemy od tej broni? – proponuję, kiedy wreszcie siadamy za stołem.
– Naprawdę? Proszę bardzo! Tylko nie zwracaj uwagi na bałagan – odpowiada wyraźnie podekscytowany i prowadzi mnie na piętro do niewielkiego pomieszczenia ulokowanego za gabinetem.
W prezentowanym sejfie znajduje się – na oko szacując – ponad 20 sztuk broni. Prezentację kolekcji rozpoczynamy od najcenniejszego fragmentu, czyli legendarnego polskiego pistoletu VIS wz. 35. – „Na tygrysy mają visy”, pewnie coś ci to mówi? – Piotr nuci fragment słynnego „Pałacyku Michla”, kładąc broń na stole. I dodaje: – Jest piękny, prawda? Duma...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 10/2025 (121) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.