Reklama

Mati Staniszewski. Kim jest współtwórca startupu, o którym mówi dziś cały świat?

Mati Staniszewski,
Mati Staniszewski, współtwórca ElevenLabs. / fot. mat. pras.
Mati Staniszewski wszedł do świata technologii tak, jak wchodzi się do zimnej wody: z impetem, ale z chłodną głową. Dziś, jako współtwórca ElevenLabs, jest jednym z tych Polaków, o których mówi się w Dolinie Krzemowej – z uznaniem, ale też lekkim niedowierzaniem.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Reklama

Od matematyki do sztucznej inteligencji

Mati nie jest typowym self-made programistą, który porzucił studia dla kodu. Przeciwnie – edukacja była dla niego trampoliną. Studiował matematykę i ekonomię na University College London, a następnie pogłębiał wiedzę w obszarze analizy danych i modelowania na uczelniach, które wychowują przyszłych liderów technologii.

To połączenie „twardych” nauk ścisłych z myśleniem ekonomicznym sprawiło, że patrzył na sztuczną inteligencję nie jak na zabawkę, lecz przyszłą infrastrukturę świata. Jak przyznał w rozmowie z My Company Polska:

– Od początku traktowaliśmy AI jak coś więcej niż model matematyczny. To była raczej intuicja, że jeśli połączysz naukę, biznes i odrobinę szaleństwa, możesz zbudować technologię, która zmieni sposób, w jaki ludzie tworzą treści. Mnie w tym nie fascynował sam algorytm – tylko to, co on pozwala zrobić człowiekowi.

Taka filozofia miała wrócić do niego jeszcze wiele razy, szczególnie gdy zaczął budować biznes na globalną skalę.

Licealna przyjaźń i coś więcej

Historia ElevenLabs zaczyna się skromnie – od licealnej znajomości Matiego z Piotrem Dąbkowskim, późniejszym CTO firmy. Obaj interesowali się technologiami, ale bardziej fascynował ich rytm pracy samej – to poczucie, że tworzenie daje energię większą niż odpoczynek.

Nawet gdy rozjechali się na studia, pozostali w kontakcie. Jak wspomina Mati:– Z Piotrem zawsze było tak samo: gdy mieliśmy wolny weekend, robiliśmy projekt. Jakby samo mówienie o problemach technologicznych było dla nas formą zabawy.

To z tych „zabaw” narodziły się pierwsze pomysły związane z dźwiękiem.

Szczęśliwa liczba

Gdy już mieli ideę, musieli wymyślić nazwę. I choć wielu założycieli startupów opowiada, że nazwa przyszła do nich w sekundzie, u Matiego i Piotra było inaczej. Przesiewali pomysły jedno po drugim, szukając czegoś, co nie zamknie ich tylko w kategorii „syntetyczny głos”. Stąd odrzucenie nazw typu „SpeechLab”. Aż w końcu: jedenaście.

Jak opowiadał nasz bohater: – Jedenaście to nasza szczęśliwa liczba. Ale też dwie proste linie. Jak pauza. A pauza w dźwięku oznacza moment, w którym zaczyna się coś nowego.

Ich „coś nowego” miało dopiero nadejść.

Wielkie pieniądze i szybkie rundy

Historia ElevenLabs uczy nas wiele, ale przede wszystkim to podręcznikowy przykład, jak buduje się skalowalny startup.

Pierwsze rundy inwestycyjne były dynamiczne, ale to kolejne miesiące pokazały, że świat naprawdę czekał na taką technologię.

  • Runda seed – przyciągnęła fundusze, które rzadko inwestują w tak wczesne projekty z Europy Wschodniej.

  • Seria A – potwierdziła, że zdolność firmy do monetyzacji jest większa, niż wskazywał etap rozwoju produktu.

  • Seria B – przyspieszyła ekspansję na rynek enterprise.

  • Seria C – popchnęła ElevenLabs w stronę statusu jednorożca (a raczej wielorożca!) w tempie, którego nie dało się przewidzieć.

W rozmowie z My Company Polska Mati mówił o tym z mieszanką pokory i realizmu:

Pieniądze inwestorów nigdy nie były celem. Były narzędziem. Celem było to, byśmy nie musieli wybierać między jakością a szybkością rozwoju. A inwestorzy – wbrew stereotypowi – wcale nie szukali marketingowej narracji. Szukali produktu, który działa.

W pewnym momencie finansowania przyspieszyły tak bardzo, że firma musiała wprowadzić procesy typowe dla spółek o kilka razy większej skali.

A kiedy inwestorzy zaproponowali wykup części udziałów pracowniczych przy wycenie 6,6 mld dolarów, było już jasne: ElevenLabs weszło do ligi, w której grają tylko nieliczni. Wyobrażaliście sobie kiedyś, że Polacy stworzą technologicznego giganta, i nie jednorożca, a stwora o prawie siedmiu rogach? Boję się pomyśleć, jak będzie wyglądał ten finalny (uśmiech).

Dlaczego to zadziałało? Technologia, ale przede wszystkim ludzie

O ElevenLabs najczęściej mówi się w kontekście modeli audio: naturalności głosu, emocji, akcentów, kontroli nad intonacją. Ale w rozmowach z Matiego wybrzmiewa jeszcze coś innego – jego obsesja na punkcie talentu.

W jednym z wywiadów podkreślał: – Szukamy ludzi, którzy potrafią myśleć samodzielnie. Nie tych, którzy mają CV jak z podręcznika. Jeśli ktoś buduje technologie “po godzinach”, to jest dla mnie sygnał, że on żyje problemem, który chce rozwiązać.

Dlatego zespół, choć rozproszony po świecie, zachował wspólny rytm i kulturę – szybkie decyzje, mało hierarchii, duża odpowiedzialność.

Odpowiedzialność za technologię

Sukces produktu przyniósł także nowe wyzwania – te etyczne. Deepfake’i, oszustwa głosowe, manipulacje…

Mati nie uciekał od tematu. Przeciwnie – podkreśla konieczność kontroli i narzędzi zabezpieczających: –Technologia nie jest moralna ani niemoralna. To my nadajemy jej kierunek. Dlatego budujemy narzędzia wykrywania, znakowania, moderacji. Jeśli ktoś tworzy produkt służący ludziom, musi brać odpowiedzialność za jego konsekwencje.

To podejście znacząco odróżnia ElevenLabs od wielu startupów, które wolą unikać rozmów o ciemnych stronach AI.

Ambicja generacyjna – i co dalej?

Mati powtarza, że ElevenLabs ma być „firmą generacyjną”. To nie jest standardowy cel startupowy – to misja.

To wizja, w której dźwięk staje się tak samo edytowalny jak tekst, a narracja, dubbing, głos lektora czy audio w aplikacjach biznesowych mogą powstawać natychmiast i w każdym języku.

Jak powiedział: – Jeśli za kilka lat twórca będzie mógł wymyślić historię rano, a wieczorem wydać pełny audiobook w dziesięciu językach, to właśnie o to w tym chodzi. O przyspieszenie kreatywności. O zdjęcie barier, które do tej pory były czysto techniczne.

Nowy ton technologii

Historia Matiego Staniszewskiego nie jest historią o startupie, który przypadkiem urósł. To opowieść o człowieku, który połączył matematyczną precyzję, intuicję rynkową i talent do budowania zespołów.

I choć dziś współtworzy jedną z najbardziej rozpoznawalnych firm audio-AI na świecie, wciąż brzmi w nim ten sam ton, który towarzyszył mu w liceum – ton konstruktywnej niecierpliwości, fascynacji technologią i przekonania, że „zawsze da się zrobić coś lepiej”.

Epilog

Mati, sam lub razem z ElevenLabs, czasem inwestują w inne startupy. Tutaj kilka przykładów:

Reklama

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Reklama
Reklama