Maciej Biesiada: „Kupiliśmy nie tylko markę DUKA, ale przede wszystkim ideę, która za nią stoi. Mamy plan, jak przywrócić jej blask”
Wiktor Cyrny: Co Pana skłoniło do zainwestowania w DUKA? Zastanawiam się, czy miał pan jakieś osobiste doświadczenia, które wpłynęły na decyzję o tej inwestycji.
Maciej Biesiada: Oczywiście, znam tę markę od dawna. Osobiście zawsze urzekał mnie spójny, skandynawski design i wysoka jakość. DUKA oprócz firmy handlowej jest trochę jak galeria sztuki – ludzie wchodzą także, żeby pooglądać, nacieszyć oczy. Od dekady jestem jej klientem, a teraz inwestorem.
Wartość polskiego rynku dekoracyjnego szacowana jest już na 40 mld zł rocznie. Jest też spora konkurencja. W jakim miejscu jest dziś DUKA?
DUKA jest kojarzona z wysoką jakością, skandynawskim stylem i segmentem premium, i właśnie w tym obszarze widzimy największe szanse na umocnienie jej pozycji. Mamy bardzo konkretne plany. W perspektywie pięciu lat chcemy zwiększyć liczbę sklepów stacjonarnych w Polsce do 60-70. Równolegle planujemy ekspansję zagraniczną w modelu franczyzowym. Kluczowy jest dla nas również rozwój sprzedaży online. Chcemy wzmocnić naszą własną platformę, czyniąc ją prostszą i bardziej intuicyjną dla klienta, ale także być obecni tam, gdzie klienci chętnie robią zakupy, czyli na wiodących marketplace’ach, takich jak Allegro czy Empik.
Przejęliście jednak firmę z problemami, bo poprzedni zarząd chciał zamykać sklepy. Tak przynajmniej donosiły media.
Jako nowy inwestor przejęliśmy 29 sklepów stacjonarnych oraz sklep online i dopiero teraz zaczęliśmy zarządzać firmą. Nie zamykamy sklepów – wręcz przeciwnie, otwieramy nowe. Już w tym roku uruchamiamy kolejny punkt na mapie Warszawy, w Fabryce Norblina. Będzie to zupełnie nowy koncept, w odświeżonym standardzie, ale wciąż mocno osadzony w korzeniach marki: skandynawskim designie, bliskości natury i wysokiej jakości. Chcemy wysłać jasny sygnał do właścicieli galerii handlowych i klientów: DUKA nigdzie się nie wybiera, mamy solidne plany na odbudowę jej siły.

Czy do szwedzkich projektantów dołączą polscy? Nasi Twórcy marek segmentu premium coraz odważniej eksportują produkty na zachód. Może warto skorzystać z tego potencjału?
Taki mamy zamiar. Rozpoczęliśmy współpracę nie tylko ze znanymi, skandynawskimi projektantami, ale nawiązujemy także relacje z młodymi, polskimi twórcami. Będą oni projektować dla nas kolekcje, które zaczną pojawiać się w sklepach już od połowy przyszłego roku. Pozostajemy wierni naszym korzeniom, czyli kategoriom produktów związanym z kuchnią i jadalnią. Wszystko, co dotyczy kultury stołu i gotowania, będzie w ofercie DUKA, a każdą z tych kategorii chcemy wzbogacić o nowe, świeże wzornictwo. Dodatkowo ważny jest dla nas aspekt budowania relacji między ludźmi. DUKA to popularna destynacja do zakupu prezentu dla bliskich, a często zdarza się, że z tego prezentu korzystają potem wspólnie przy kuchennym stole.
Wspomniał Pan o umacnianiu pozycji w segmencie premium, ale jednocześnie chcecie przyciągnąć do marki młodszych klientów. Jak pogodzić te cele?
Mamy świadomość, że do tej pory DUKA była marką wybieraną głównie przez nieco starszych klientów. Głównie 35-latków. Naszym celem jest dotarcie do młodszej grupy, ale i nie obawiamy się, że nie zaakceptuje ona naszych produktów. Wręcz przeciwnie. Badania pokazują, że młodzi ludzie, poszukują trendów, a my chcemy je kreować. Pokolenie Z stawia bardzo mocno na produkty wysokiej jakości, ciekawe wzornictwo i ekologię – a to są wartości wpisane w DNA naszej marki.
Żyjemy w epoce przebodźcowania technologią. Młodzi ludzie szukają w swoich domach przestrzeni do wyciszenia i odpoczynku. DUKA, z jej bliskością natury i minimalizmem, idealnie wpisuje się w tę potrzebę. Chcemy im pokazać, że wspólne gotowanie i celebrowanie posiłków to doskonały sposób na budowanie prawdziwych relacji z bliskimi, a my po prostu w tym pomagamy. Naszym zadaniem jest postawienie na komunikację skierowaną do nich i budowanie społeczności wokół tych wartości. Mamy też pomysł na to jak wykreować wokół marki taką społeczność, ale szczegółów na razie nie mogę zdradzać. W przeszłości wiele marek wzorowało się na DUKA lub wprost kopiowało jej pomysły. To świadczyło o sile marki DUKA i jej mocnej pozycji na rynku. Zamierzamy powrócić do tej tradycji, a że inni widzą w nas kreatora trendów – to nam tylko schlebia.

A jak dziś wyglądają relacje z dostawcami?
Chociaż problemy poprzedniej spółki formalnie nas nie dotyczyły, podeszliśmy do sprawy bardzo poważnie. To świadczy o naszej kulturze prowadzenia biznesu. Zadbaliśmy o to, by wszelkie sporne kwestie zostały uregulowane. W efekcie wielu z tych dostawców kontynuuje z nami współpracę, co jest dla nas powodem do dumy i najlepszym dowodem na poważne i uczciwe podejście do biznesu.
DUKA, to nie pierwsza marka wnętrzarska w portfolio Biesiada Invest Holding.
Tak, działamy w tej branży od lat. Jestem współwłaścicielem firmy Signal Meble, którą 30 lat temu zakładał mój świętej pamięci ojciec, a którą dziś zarządzam wspólnie z bratem. W naszym portfolio znajduje się również Novodom, czyli multibrandowy sklep meblowy działający online na terenie całej Polski. A teraz dołączyła do nich DUKA.
Jednak DUKA to marka o zupełnie innej skali, znana praktycznie każdemu Polakowi. Czuje Pan ciężar odpowiedzialności, kontynuując dziedzictwo tak rozpoznawalnego brandu?
To prawda. Za tą rozpoznawalnością stoi tradycja, bo marka powstała 100 lat temu w Szwecji. Podchodzimy do tego z bardzo konkretnym planem odbudowy, a nie z obawami. Gwarantem powodzenia są ludzie – osoby, które obecnie tworzą zespół DUKA, to wysokiej klasy specjaliści. Dla nas to coś więcej niż tylko biznes. Kupiliśmy nie tylko markę, ale przede wszystkim ideę, która za nią stoi, a kontynuowanie jej jest naszą misją.